Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

To był okres słabego dolara

0
Podziel się:

Ostatnie dni przyniosły dalszy spadek wartości amerykańskiego dolara na rynkach światowych.

Rynek międzynarodowy

Ostatnie dni przyniosły dalszy spadek wartości amerykańskiego dolara na rynkach światowych. US Dollar Index bazujący na relacji „zielonego” do sześciu głównych walut, spadł w do 84,90 pkt. z 85,71 pkt. odnotowanych na zakończenie notowań 3 listopada b.r.

W efekcie notowania EUR/USD wzrosły w piątek rano do poziomu 1,29 wyznaczanego w naszych wcześniejszych, średnioterminowych prognozach. Z kolei po południu kurs spadł do 1,2860.

Warto zauważyć, że dolarowi nie pomogły, ani lepsze dane z rynku pracy w USA opublikowane 3 listopada b.r., ani niższy odczyt deficytu handlowego za wrzesień, który poznaliśmy w czwartek, 9 listopada b.r. Jego wartość spadła do 64,30 mld USD z 68,96 mld USD po rewizji (blisko o miliard USD w dół) w sierpniu. Było to wynikiem z jednej strony taniejącej w ostatnich tygodniach ropy, a z drugiej słabego dolara, który stanowi pewne wsparcie dla eksporterów.

Niestety nie udało się poprawić wzajemnych relacji z Chinami – nierównowaga w handlu z Państwem Środka wzrosła we wrześniu do 23 mld USD, stanowiąc tym samym coraz większy problem. I to tak naprawdę mogło zaważyć na interpretacji tych danych, gdyż pokazało, że problemy strukturalne nadal pozostały. Niewątpliwie będzie to jednym z wyzwań dla Demokratów, którzy w przeprowadzonych w tym tygodniu wyborach do Kongresu pierwszy raz od 12 lat zdobyli kontrolę w obydwu Izbach: Reprezentantów i Kongresem.

Zresztą oceny, co do tego faktu są różne – z jednej strony wskazuje się, że to właśnie Demokraci pod rządami prezydenta Billa Clintona doprowadzili do „zamiany” deficytu budżetowego w nadwyżkę, ale z drugiej istnieje ryzyko, iż dojdzie do próby zmian preferencji podatkowych dla osób zamożnych i dużych firm wprowadzonych przez administrację Busha, a także zatrzymania reformy systemu socjalnego. Jednak najbardziej prawdopodobnym scenariuszem wydaje się być ten, który zakłada, że w polityce gospodarczej USA nic się nie zmieni, a Demokraci skupią się na „rozliczaniu” Republikanów za wojnę w Iraku.

Ostatnie dni przyniosły także szereg wypowiedzi ze strony członków FED (Michael Moskow, Sandra Pianalto, Janet Yellen, Jeffrey Lacker). Ich wspólnym mianownikiem (poza wypowiedzią Janet Yellen, która odniosła się do globalnego procesu dywersyfikacji i związanego z tym możliwego spadku zakupów amerykańskich aktywów) okazały się być obawy związane z utrzymującą się wysoką inflacją.

Pojawiały się głosy, że amerykańska gospodarka może w kolejnych kwartałach ponownie przyspieszyć, co w przypadku istotnego zagrożenia inflacyjnego, mogłoby skłonić bank centralny do powrotu do restrykcyjnej polityki pieniężnej. Zresztą w tej materii analitycy zaczynają być coraz bardziej podzieleni. Z opublikowanej kilka dni temu ankiety Reutera wynika, iż 9 z 18 spodziewa się wprawdzie obniżki stóp w perspektywie do końca I kwartału, ale już 7 z 18 nie wyklucza, że dojdzie do podwyżki. Naszym zdaniem, o czym piszemy już od jakiegoś czasu, stopy w USA nie ulegną zmianie aż do wakacji przyszłego roku, po których dojdzie do poluzowania polityki przez FED.

Tą koncepcję zdaje się potwierdzać zachowanie rentowności amerykańskich obligacji, które spadały w tym tygodniu, ignorując tym samym wspomniane wcześniej „jastrzębie” wypowiedzi. Restrykcyjni byli także przedstawiciele Europejskiego Banku Centralnego, chociaż akurat ten fakt nikogo zbytnio nie dziwił. Niemniej jednak sugerowały one, że za wcześniej jest jeszcze mówić o terminie zakończenia cyklu podwyżek w strefie euro, co tym samym stanowiło wsparcie dla kupujących wspólną walutę.

Przyszły tydzień będzie dosyć obfity w publikacje danych makro (zarówno ze strefy euro i USA). Kluczowe mogą okazać się wstępne informacje o wzroście gospodarczym w krajach „dwunastki” w III kwartale b.r. i inflacji PPI i CPI w Stanach Zjednoczonych. Bardziej prawdopodobnym scenariuszem będzie nieznaczne umocnienie amerykańskiego dolara.

Rynek krajowy

Ostatnie dni posiadacze naszej waluty ponownie mogli zaliczyć do udanych. Notowania EUR/PLN przetestowały okolice 3,8150 zł, a USD/PLN 2,9750 zł. W piątek po południu za jedno euro płacono 3,8310 zł, a za dolara 2,9790 zł. W mijającym tygodniu najtańszy od 4 lat był szwajcarski frank, co powinno szczególnie cieszyć kredytobiorców, zwłaszcza tych spłacających zobowiązania hipoteczne – kurs CHF/PLN przetestował okolice 2,39 zł.

Dobra passa na złotym to w dalszym ciągu splot kilku czynników, chociaż głównie rewelacyjnego klimatu w regionie – w tym tygodniu rekordowo mocna była czeska korona, a podczas czwartkowego przetargu 3-letnich obligacji na Węgrzech, inwestorzy zgłosili popyt w wysokości 1,3 mld USD (w przeliczeniu z forintów). To z kolei jest wynikiem informacji o możliwym „miękkim” lądowaniu amerykańskiej gospodarki, co sprawia, że wśród funduszy utrzymuje się tzw. apetyt na ryzyko i są oni skłonni inwestować na bardziej ryzykownych rynkach w poszukiwaniu większych zysków. Do tego wszystkiego dochodzą dosyć dobre dane makroekonomiczne z Polski. Wprawdzie dane o wzroście PKB w III kwartale b.r. opublikowane zostaną dopiero 30 listopada b.r., to jednak trudno znaleźć analityka, dla którego wzrost gospodarczy w całym 2006 r. może być niższy od 5 proc. r/r.

Oficjalne prognozy wahają się od 5,2 do 5,3 proc. r/r, przy 5,5 proc. r/r wzroście w III kwartale. To sprawia, że dochody budżetu są większe, niż to wcześniej zakładano, co powoduje, że tegoroczny deficyt będzie niższy – zdaniem resortu finansów wykonanie rocznego planu po 10 miesiącach może wynieść tylko 54-55 proc. W opinii wicepremier Zyty Gilowskiej ta korzystna tendencja może przełożyć się także na przyszły rok, co może sprawić, że deficyt wyniesie 3,5 proc. PKB w 2007 r. Resort finansów jest także optymistyczny, co do zachowania się złotego – w czwatek wiceminister Piotr Soroczyński przyznał, że kurs EUR/PLN może w perspektywie najbliższych miesięcy spaść do poziomu 3,70 zł.

Hossa trwa także na rynku obligacji, co odzwierciedla się w spadku ich rentowności i wzroście cen. Nie przeszkodziły w tym pojawiające się głosy ze strony niektórych członków Rady Polityki Pieniężnej, którzy powtarzali, że RPP powinna reagować z wyprzedzeniem w kontekście przyszłego ryzyka inflacyjnego. Wydaje się, że zmienić to może dopiero publikacja danych o inflacji CPI za październik w środę, 15listopada b.r. Zdaniem uczestników rynku mogła ona spaść do 1,3 proc. r/r z 1,6 proc. r/r za sprawą niższych cen paliw.

W przyszłym tygodniu poza danymi o inflacji, uwaga rynku skupi się także na informacjach o wrześniowym bilansie C/A, średniej płacy w październiku, a także wynikach przetargu obligacji PS0511. Inwestorzy będą zwracali także uwagę na zachowanie się pozostałych walut regionu i notowania eurodolara na rynkach światowych. Naszym zdaniem nie można będzie wykluczyć pewnej korekty złotego.

komentarze walutowe
dziś w money
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
TMS Brokers
KOMENTARZE
(0)