Nowy tydzień rozpoczął się od spadków na światowych giełdach, choć trzeba przyznać, że wyprzedaż akcji podczas europejskiej sesji nieco wyhamowała.
Sesja w Azji zakończyła się sporymi, bo przynajmniej 2% spadkami większości tamtejszych giełd, co zapowiadało zły dzień również dla europejskich byków, które jednak nie poddały się i jak na razie tylko nieznacznie oddają pola niedźwiedziom, dzięki czemu giełdy w Paryżu, Londynie i Frankfurcie tracą przed godziną 16 niecałe 0,5%.
Trochę gorzej wygląda sytuacja na rynkach słabiej rozwiniętych, które traciły już w ciągu dnia nawet ok. 2%, jednak neutralne otwarcie na NYSE przyciągnęło powrotem nieco kapitału, dzięki czemu ok. 15:50 WIG20 przeceniony został o niespełna 0,7%.
Dzisiejszy dzień był także swojego rodzaju testem dla złotówki, z którego wyszła ona obronną ręką. Pomimo erozji apetytu na ryzyko, o którym świadczą trwające spadki na światowych rynkach akcyjnych oraz umacniający się w wyniku zwijania ,,carry trade" jen, oraz umacniającego się dolara złotówka tylko nieznacznie straciła na wartości.
Wbrew negatywnym sygnałom z otoczenia kursy EURPLN i USDPLN nie były w stanie przebić się przez kluczowe bariery i w dalszym ciągu pozostają w okolicach ustanowionych niedawno lokalnych dołków, gdyż USDPLN wzrósł jedynie w rejon 2,50, natomiast EURPLN wciąż nie jest w stanie pokonać oporu znajdującego się na poziomie 3,65.
Od strony fundamentalnej w zasadzie nic się dziś nie wydarzyło, choć może warto wspomnieć o potwierdzeniu przez GUS dynamiki płac w sektorze przedsiębiorstw w III kwartale na poziomie 9,7% r/r no i oczywiście o zapewnieniach wiceminister finansów Katarzyny Zajdel-Kurowskiej, że Polska już w tym roku będzie spełniać kryteria konwergencji.
Wydarzenia te, nie miały jednak większego wpływu na zachowanie inwestorów. Na naprawdę istotne informację będziemy musieli poczekać przynajmniej do jutra, choć wydarzeniem tygodnia będą zapewne czwartkowe dane z USA na temat inflacji CPI.