Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Tydzień sporych wahań na polskim rynku walutowym

0
Podziel się:

Miniony tydzień był na rynku złotego bardzo ciekawy. Kursy zmieniały się znacznie pod wpływem sytuacji w kraju i na rynku międzynarodowym. Mimo dużych wahań na rynku złotego w ciągu ostatnich dni kurs euro na początku i końcu tygodnia był praktycznie równy.

RYNEK KRAJOWY
Miniony tydzień był na rynku złotego bardzo ciekawy. Kursy zmieniały się znacznie pod wpływem sytuacji w kraju i na rynku międzynarodowym. Mimo dużych wahań na rynku złotego w ciągu ostatnich dni kurs euro na początku i końcu tygodnia był praktycznie równy. Inaczej było w przypadku dolara, który w dalszym ciągu zyskuje do złotego. Przez moment w czwartek dolar kosztował nawet 3,19 zł i był najdroższy od przeszło miesiąca.
Poniedziałek był jeszcze spokojny, ale potem na fali umocnienia dolara zagranicą i komentarzy przedstawicieli polskich władz złoty słabł. Końcówka tygodnia była jednak znów udana dla naszej waluty. Zresztą ostatnie dni przyniosły niespotykaną wcześniej aktywność przedstawicieli władz monetarnych.
Do wyprzedaży złotego we wtorek przyczyniły się komentarze wicepremiera Hausnera i Haliny Wasilewskiej-Trenkner z RPP. Prof. Hausner uznał siłę złotego za problem dla wzrostu gospodarczego i obiecał poruszyć ten temat na zaplanowanym na luty spotkaniu rządu z NBP i RPP. Wskazał też, że podobno nawet część „jastrzębio” nastawionych przedstawicieli RPP chce przedyskutować ten temat. Warto pamiętać, że jeszcze kilka miesięcy temu to wicepremier swoimi słownymi interwencjami bronił złotego przed dalszą aprecjacją. Halina Wasilewska-Trenkner przestrzegła zaś, że mimo niższej od oczekiwań inflacji w grudniu (4,4 proc. w grudniu wobec 4,5 proc. miesiąc wcześniej) można się spodziewać, że w styczniu i lutym wskaźnik CPI wzrośnie nawet powyżej 5 proc. Wywołało to przecenę na rynku obligacji o długim terminie zapadalności, ponieważ w tym przypadku później nastąpią obniżki stóp procentowych, na co grała część inwestorów na rynku długu. Podobnego zdania jest Stanisław Owsiak, który nie wykluczył, że mimo spadku inflacji
w tym roku może nie dojść do oczekiwanych obniżek stóp procentowych. Zmiana nastawienia w polityce monetarnej może mieć miejsce po pierwszym kwartale br., może to nastąpić jednak szybciej, gdyby złoty w dalszym ciągu się wzmacniał. Na koniec roku inflacja powinna, w jego opinii, spaść do środka celu inflacyjnego NBP – 2,5 proc. Według opinii profesora, mocny złoty może być hamulcem dla gospodarki i uczynić eksport nierentownym. Przedstawiciel RPP obawia się, że w związku z rosnącym przed wyborami ryzykiem politycznym może w tym roku dojść na złotym do ataków spekulacyjnych. Również jego wypowiedź nie pomogła złotemu. Zaniepokojenie dalszą aprecjacją złotego wyraził także Andrzej Sławiński. Z kolei znany z „gołębiego” nastawienia Mirosław Pietrewicz oczekuje spadku inflacji do poziomu celu inflacyjnego w III lub IV kwartale br., choć pierwsze miesiące roku mogą przynieść jeszcze wzrost cen. Prezes NBP Leszek Balcerowicz stwierdził natomiast, że kurs złotego jest jednym, ale nie jedynym czynnikiem obserwowanym
przez RPP.

Przetargi papierów skarbowych w tym tygodniu były dosyć udane. W poniedziałek Ministerstwo Finansów sprzedało bony 52-tygodniowe za 0,6 mld zł przy popycie w wysokości 2,1 mld zł. Średnia rentowność wzrosła jednak do 6,335 proc. z 6,26 proc. na poprzednim przetargu. Podobnie jak przed tygodniem nie udało się sprzedać całej oferty bonów 13-tygodniowych. W środę udana aukcja obligacji stałą się wsparciem dla złotego. Resort sprzedał całą ofertę obligacji pięcioletnich o wartości 2,5 mld zł, przy popycie 6,37 mld zł. Średnia rentowność wyniosła 6,36 proc. Widać jednak, że inwestorzy żądają coraz więcej, obawiając się wzrostu ryzyka inwestycji w polskie papiery skarbowe denominowane z złotych.

Potwierdzają się niestety opinie o tym, że nasza gospodarka zwalnia, za co w dużej mierze odpowiedzialna jest aprecjacja złotego. Produkcja przemysłowa w grudniu ubiegłego roku wzrosła o tylko 6,4 proc. w ujęciu rocznym przy prognozach na poziomie 13 proc. Warto też dodać, że w ostatnim miesiącu 2004 r. były dodatkowo 2 dni robocze więcej niż rok wcześniej. Źle to wróży na kolejne miesiące, kiedy baza była już bardzo wysoka z powodu zakupów przed wejściem Polski do UE. Podobny wydźwięk miały dane o cenach produkcji – wzrost o 5,4 proc. przy szacunkach 6,4 proc. Słabe dane makroekonomiczne doprowadziły jednak paradoksalnie (na pierwszy rzut oka) do umocnienia złotego, a to dzięki wzrostom na rynku obligacji (odżyły nadzieje na obniżki stóp).
W piątek o godz. 15.00 euro kosztowało 4,0740 zł, a dolar 3,14 zł.

Rekomendacje:
Wydarzeniem najbliższych dni będzie spotkanie RPP. W styczniu nie należy spodziewać się zmian w polityce pieniężnej. Zmiana nastawienia z restrykcyjnego na neutralne może mieć miejsce najwcześniej w lutym, gdy będzie już znana nowa projekcja inflacji. Na styczniowym posiedzeniu tego gremium najważniejsza będzie wymowa komunikatu po spotkaniu, a także komentarze przedstawicieli tego organu. Dane o sprzedaży detalicznej i bezrobociu wskażą, czy słabe odczyty z minionego tygodnia były początkiem serii czy jeszcze przedwczesnym wyskokiem.
Wsparcia dla kursu euro znajdują się na 4,04 i 4,07, opory zaś przy 4,12 i 4,14. Większe szanse na ruch w górę ma kurs USD/PLN, wzrost do poziomu 3,22 będzie jednak jedynie korektą trendu spadkowego.

RYNEK MIĘDZYNARODOWY
Oczekiwanie na wyższe stopy

Kolejny tydzień 2005 r. upłynął pod znakiem umacniania się dolara. Na rynku EUR/USD przebity został poziom 1,3000. Spadek wartości europejskiej waluty do poziomu najniższego od listopada 2004 r. nie wywołał jednak mocnej przeceny i na koniec tygodnia rynek ustabilizował się blisko poziomu 1,30.
Nadal panuje silny sentyment prodolarowy. Dane ekonomiczne z minionego tygodnia, które były niekorzystne dla USD były generalnie ignorowane, natomiast dobre informacje pomagały amerykańskiej walucie. Szczególnie dobrze rynek zareagował na publikację danych o przepływach netto zagranicznych środków na zakupy papierów wartościowych. Wartość tego wskaźnika za listopad była o 30 mld USD wyższa od oczekiwań i przyniosła umocnienie się USD.
Wszystkie informacje napływające z USA są obecnie analizowane pod kątem posiedzenia FOMC, które odbędzie się 1 i 2 lutego. Obecnie zdecydowanie spodziewane jest podniesienie stóp, co pomaga dolarowi. Mamy więc kombinację informacji fundamentalnej – stóp procentowych oraz spadkowego momentu na rynku EUR/USD. Rynek spodziewa się wzrostu stóp w lutym oraz późniejszych terminach, docelowy poziom oczekiwany obecnie to 3 proc. względem 2,25 proc. obecnie i 2 proc. w strefie euro.
Dane makro z minionego tygodnia wskazują na rosnącą inflację, spadającą liczbę rozpoczętych nowych budów domów. Liczba nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych, które spadły potwierdziły oczekiwania stabilnego wzrostu kosztu pieniądza. Wyższe stopy procentowe powinny, szczególnie w przypadku papierów o krótkim terminie zapadalności, zwiększyć ich atrakcyjność, a co za tym idzie pozytywnie wpłynie na kurs waluty amerykańskiej.
Opublikowany w czwartek wskaźnik aktywności gospodarczej Philadelphia Fed spadł do poziomu 13,2 pkt. Jest to co prawda wciąż wartość dodatnia, jednak najniższa od 18 miesięcy i znacznie niższa od oczekiwań. Dolar po początkowym osłabieniu wrócił szybko do poziomu sprzed publikacji danych.
Dane o inflacji w USA, która okazała się niższa od oczekiwań (-0,1 proc./prognoza +0,1 proc.) nie miała wpływu na rynek. Ceny ropy są obecnie znacznie wyższe i komentarze po publikacji tego wskaźnika próbują wyjaśnić różnice właśnie z powodu drożejącej ropy.
Wyniki spółek amerykańskich oraz perspektywa zachowania tendencji wzrostu stóp procentowych wpłynęła niekorzystnie na notowania akcji. Dow Jones znajduje się najniżej w tym roku, po przełamaniu strefy konsolidacji z listopada i grudnia na 10 400 pkt, powinniśmy widzieć przyspieszenie krótkoterminowego trendu spadkowego. Tym bardziej, że skłania do tego również sytuacja na oscylatorach: MACD przebił poziom równowagi, w dół z konsolidacji wybił się RSI, wciąż znajdujący się ponad strefą wyprzedania – co daje niedźwiedziom miejsce na zniżki.
Miniony tydzień nie obfitował w niespodzianki, jeśli chodzi o dane makroekonomiczne ze strefy euro. Inflacja za grudzień wyniosła dokładnie tyle ile oczekiwano (0,4 proc.).
Nie udała się próba wybicia kursu USD/JPY poniżej poziomu 102. Pogłoski o spodziewanych interwencjach w przypadku dalszego umacniania się jena poniżej tej strefy ostudziły zapał niedźwiedzi i kurs dolara w jenach odbił się i zyskał prawie 2 proc. Na rynku USD/JPY mamy obecnie bardzo wyraźną sytuację techniczną. Obronienie po raz kolejny dołka z 2000 r. oraz z ostatnich tygodni powoduje, że niedźwiedzie na razie powstrzymają się z kontynuacją trendu spadkowego. Wzrosty powyżej 106 otworzą drogę do dalszych wzrostów. Najbardziej prawdopodobny scenariusz na najbliższe dni to jednak konsolidacja.
Formacja podwójnego dna, która skończyła się zmianą trendu na wzrostowy ma miejsce na kursie USD/CHF. Obecnie kurs tego crossu ma otwartą drogę do zwyżek do poziomu 1,2100.
Nieudany atak na średnią 14-dniową przeprowadził GBP/USD. Odbicie się od średniej oraz linii trendu zwiastuje kontynuację umacniania dolara w stosunku do funta. Spadki przyspieszyły dane o sprzedaży detalicznej w Wielkiej Brytanii za grudzień która spadła o 1 proc.

Rekomendacje:
Kurs EUR/USD zatrzymał się dokładnie na linii poziomej, przechodzącej przez szczyt z lutego 2004 r., który był do czasu przebicia w listopadzie 2004 r. poziomu 1,3000 historycznym maksimum eurodolara. Można się spodziewać, że byki nie oddadzą łatwo tej strefy i będą próbowały przynajmniej doprowadzić rynek z powrotem do strefy 1,30 – 1,33.

komentarze walutowe
wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)