Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Marek Węgrzanowski
|

Wkrótce interwencja na złotym?

0
Podziel się:

Tydzień temu analitycy WGI wskazywali, że złoty znów może się umocnić. I tak też się stało zarówno w stosunku do euro jak i dolara. Nowym elementem rynku stały się z kolei apele ze strony części rządu i NBP o zapobieżenie aprecjacji złotego.

RYNEK KRAJOWY
Tydzień temu analitycy WGI wskazywali, że złoty znów może się umocnić. I tak też się stało zarówno w stosunku do euro jak i dolara. Inwestorzy (zapewne zagraniczni) w dalszym ciągu zgłaszali ogromny popyt na polskie obligacje i akcje. W wyniku tej sytuacji indeks warszawskiej giełdy WIG osiągnął nowy historyczny rekord notowań. Nowym elementem rynku stały się z kolei apele ze strony części rządu i NBP o zapobieżenie aprecjacji złotego. Co ciekawe, w tych samych gremiach znalazły się osoby o przeciwstawnych poglądach.
Nowe przeszło 7-letnie minimum dla kursu USD/PLN wynosi od minionego czwartku 3,11. Cena euro spadła z kolei w środę do 4,15 zł, najniższego poziomu od 20 miesięcy. Odchylenie od parytetu po przełamaniu wsparcia na 12,5 proc. dotarło do -13,8 proc. Do niewielkiej korekty doszło w czwartek po południu po komentarzach polityków o zaniepokojeniu kursem złotego . W piątek o godz. 15.00 euro kosztowało 4,1770 zł, a dolar 3,1350 zł.
Od poniedziałku trwał festiwal wypowiedzi dotyczących kursu złotego i czasem trudno było się zorientować, kto po której stoi stronie. Rozpoczął go wicepremier Hausner słowami, że jeśli eksport zwolni, to należałoby wziąć pod uwagę kurs złotego i podjąć odpowiednie kroki. Kilka godzin później mogliśmy już od prof. Hausnera usłyszeć, że złoty nadal będzie się umacniał, choć trudno przewidzieć do jakiego poziomu, a w obecnej chwili nie ma żadnej możliwości interwencji w tej sprawie. Dzień później stanowisko zajął wiceprezes NBP Krzysztof Rybiński, sugerując, że bank centralny na zmiany na rynku walutowym może zareagować zmieniając stopy procentowe lub interweniując na rynku walutowym. Wyraził też zaniepokojenie, że trwała aprecjacja złotego spowolni wzrost gospodarczy. Kilka godzin później na mównicy był już premier Marek Belka, który powiedział, że jest bardzo zaniepokojony tym, że umocnienie się złotego może zabić polską działalność eksportową, która była i jest głównym motorem naszego wzrostu. Replika
ministra finansów Mirosława Gronickiego była błyskawiczna. Jego zdaniem, obecny mocny złoty nie szkodzi gospodarce, a sytuacja fiskalna jest bardzo dobra. Swoje trzy grosze dodał także prezes NBP Leszek Balcerowicz, wskazując, że polskie przedsiębiorstwa są lepiej niż w przeszłości przygotowane na zmiany na rynku walutowym, a polityka nieinterwencji na rynku walutowym dobrze Polsce służyła i służy. W końcu premier ogłosił, że w ciągu 2 tygodni powinno dojść do spotkania nt sytuacji na rynku walutowym między rządem i NBP, i RPP. Szef resortu finansów dodał natomiast, że rząd zareaguje na ewentualne wzmocnienie się złotego poniżej poziomu 4,10 zł za euro.
Sądzę, że z tego szumu informacyjnego warto zwrócić uwagę jedynie na to, że padło słowo „interwencja” i został wskazany poziom, przy którym władze mogą działać. Rynek jest zwykle taki, że będzie chciał sprawdzić gotowość władz do reakcji. Rząd może zapobiegać umocnieniu naszej waluty poprzez zakup na rynku dolarów czy euro, przeznaczonych na spłatę polskiego zadłużenia oraz manipulując przepływami składki do UE i środków z funduszy strukturalnych.
W ciągu tygodnia naszej walucie mogły też pomóc zapowiedzi o możliwości obniżenia podatku VAT. Nowa projekcja inflacji nie wywarła na rynku wrażenia, zwiększyła dodatkowo prawdopodobieństwo, że czas podwyżek stóp procentowych już się zakończył. Dane o deficycie na rachunku obrotów bieżących przyniosły deficyt we wrześniu w wysokości 224 mln euro wobec 324 mln euro nadwyżki (po rewizji) w sierpniu. Rynek skupił się na wzroście eksportu do 6,1 mld euro.

Rekomendacje:
Mimo krótkoterminowych korekt złoty znajduje się ciągle w trendzie rosnącym. Odchylenie od parytetu powinno uparcie dążyć do wparcia na -14 proc., poziom -15 proc. odchylenia ma silne psychologiczne znaczenie. Wsparcia dla kursu EUR/PLN znajdują się na 4,16, 4,14, a potem czeka nas test 4,10! Pierwszy poważny opór to już 4,20, a potem 4,22. Dolar prawdopodobnie zmierza do 3,10 zł.

RYNEK MIĘDZYNARODOWY
Miniony tydzień można uznać za czas konsolidacji dolara w stosunku do pozostałych walut światowych. Od 29 listopada do 3 grudnia amerykańska waluta nieznacznie osłabiła się względem euro i jena. W poniedziałek rano na sesji w Londynie 1 euro wyceniane było na 1,3295 dolara, a za jednego zielonego płacono 103,40 jena. Tydzień kończyliśmy odpowiednio przy poziomach 1,3340 i 102,80.
Niewielkie tygodniowe zmiany wartości dolara nie oznaczają jednak, że spokój panował na rynku przez wszystkie dni. Wręcz przeciwnie, nerwowość na rynku była bardzo duża i kurs dolara co chwila zmieniał swoje położenie. W nocy z środy na czwartek eurodolar ustanowił kolejny już rekord wszechczasów, sięgając przez chwile poziomu 1,3385. Względem jena był najsłabszy od ponad 7 lat (101,84), a funta od 12 lat (1,9442). Takie osłabienie „zielonego” wywołane było zapowiedziami przedstawicieli Japonii o planowanej wspólnie z ECB interwencji. Rynek lubi testować prawdziwość takich wypowiedzi i tak stało się tym razem. Widmo interwencji przez Bank of Japan unosi się nad rynkiem już od jakiegoś czasu, jednak w tym tygodniu mówiło się o niej najczęściej. Nastroje nieco ostudził Jean-Claude Trichet, który na konferencji po posiedzeniu ECB (bank pozostawił stopy procentowe w Eurolandzie na niezmienionym poziomie 2 proc.) powiedział że nigdy nie będzie wypowiadał się na temat interwencji na rynku walutowym. Nie zaprzeczył
tym samym ewentualnej współpracy z Japonią w tej kwestii, uciął jednak skutecznie plotki o szybkim podjęciu kroków zmierzających do obrony dolara.
Nastroje antydolarowe utrzymywały się na rynku przez większą część tygodnia, ale do tego zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Sytuacja odmieniła się w czwartek wieczorem, kiedy amerykańska waluta w przeciągu godziny zyskała prawie 1 proc. na wartości. Takiej korekty już dawno nie obserwowaliśmy na rynku walutowym, a wszystko za sprawą raportu o rynku pracy z USA. Jak zwykle wskaźnik nowych miejsc pracy budził wielkie emocje wśród inwestorów. Tym razem oczekiwania były na tyle wysokie, że wielu uczestników rynku zaczęło kupować dolary już w czwartek wieczorem. Efekt wzmocnił minister finansów Japonii, Tanigaki, który kolejny raz zapowiedział, że jego kraj jest gotowy do interweniowania w obronie swojej waluty. Raport o bezrobociu ukazał się dzień później i bardzo rozczarował. Liczba nowych miejsc pracy w sektorach pozarolniczych (non-farm payrolls) wzrosła jedynie o 112 tys., przy oczekiwaniach rynkowych na poziomie 190 tys. Rynek zareagował jak zwykle bardzo gwałtownie osłabieniem dolara, docierając w pobliże
ostatniego rekordu, czyli 1,3380.
Pozostałe informacje makroekonomiczne, kolejny tydzień z rzędu, były konsekwentnie ignorowane przez uczestników handlu. Tym razem jednak trzeba przyznać, że były sprzyjające „zielonemu”. Najważniejsze z nich to PKB w trzecim kwartale, które wzrosło o 0,2 proc więcej niż prognozowane 3,7 proc., oraz sprzedaż detaliczna, która była większa od prognoz (5,1 proc. do 4,6 proc.). Trzy ważne indeksy przyniosły mieszane uczucia co do kondycji gospodarki i tak: Chicago PMI za listopad wyniósł 65,2 pkt, indeks ISM w sektorze produkcyjnym wyniósł 57,8 pkt, (ale ważne, że subindeks zatrudnienia wzrósł do 57,6 pkt) i koniec indeks zaufania konsumentów Conference Board spadł do 90,5 pkt. Normalnie istotne są też dane o wydatkach i dochodach Amerykanów (pierwsze wzrosły o 0,7 proc., drugie o 0,5 proc.) ale tym razem nie wywarły one żadnego wrażenia na rynkach finansowych. Sytuacja permanentnego ignorowania danych makroekonomicznych wydłuża się przez ostatnie tygodnie. Wydaje się, że dopiero cała seria bardzo dobrych dla
gospodarki amerykańskiej wskaźników, z raportem o rynku pracy i mniejszym deficytem handlowym na czele, jest w stanie odmienić taką sytuacje.

Rekomendacje:
Rynek nie przyniósł większych zmian w obrazie dolara, więc wcześniejsza prognoza zostaje podtrzymana. Tak więc długoterminowy trend na osłabienie „zielonego” nadal obowiązuje. W krótkim terminie wsparciem jest poziom 1,3070 USD. Pierwszym oporem jest 1,35 USD.

komentarze walutowe
wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)