Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Złoty – dynamiczne zmiany

0
Podziel się:

Minione dwa tygodnie na rynku złotego można podzielić na dwa okresy, które przedzieliły święta wielkanocne. Początkowo złoty, podobnie jak i inne waluty regionu, tracił mocno na wartości, za czym stały zmiany na rynku globalnym. Po świętach impet spadków złotego został powstrzymany, a nasza waluta odrobiła znaczną część strat.

_ RYNEK KRAJOWY _

USD/PLN i EUR/PLN
Minione dwa tygodnie na rynku złotego można podzielić na dwa okresy, które przedzieliły święta wielkanocne. Początkowo złoty, podobnie jak i inne waluty regionu, tracił mocno na wartości, za czym stały zmiany na rynku globalnym (wzrost wartości dolara, podwyżka stóp w USA i oczekiwania co do wzrostu restrykcyjności polityki monetarnej w tym kraju). Po świętach impet spadków złotego został powstrzymany, a nasza waluta odrobiła znaczną część strat.
Ruch w górę kurs EUR/PLN rozpoczynał się z poziomu 4,05, dla USD/PLN było to ok. 3,03 zł. Szczyty w wielkanocny poniedziałek wypadły odpowiednio na 4,20 i 3,25 zł. Potem złoty odrabiał straty, by na skutek przeceny dolara zagranicą po słabych danych z amerykańskiego rynku pracy w piatek cena euro spadła do 4,06 zł, a dolara do 3,1150 zł.

Osłabienie złotego miało gwałtowny charakter. Nasza waluta traciła nawet w ciągu jednego dnia 10 groszy w relacji do dolara. Był to generalnie wynik umocnienia dolara na rynku międzynarodowym i ucieczki inwestorów z rynków emerging markets. Inwestorzy zagraniczni, w obliczu szybszych niż oczekiwano podwyżek stóp procentowych w USA, opuszczali rynki środkowoeuropejskie. Na rynku nie zrobiły natomiast żadnego wrażenia informacje o przyjęciu przez premiera Marka Belkę dymisji wicepremiera Hausnera i powołanie Jacka Piechoty na stanowisko ministra gospodarki i pracy.

Do poprawy sytuacji przyczyniło się ogłoszenie przez agencje ratingowe S&P i Fitch podwyższenia perspektywy ratingu dla Polski do pozytywnej z neutralnej i utrzymania obecnej długoterminowej oceny wiarygodności kredytowej naszego kraju na poziomie BBB+. Takie decyzje wynikły z dobrych perspektyw gospodarczych i oczekiwań poprawy sytuacji fiskalnej. Podwyższenie ratingu będzie jednak zależało już od działań nowego rządu i jego podejścia do reform.
Wydarzeniem ostatnich dni była decyzja w sprawie stóp procentowych w Polsce. Polskie rynki finansowe zamarły na kilka godzin w przedłużającym się oczekiwaniu na komunikat ze strony władz monetarnych (RPP nie wypracowała jeszcze standardu ogłaszania swojej decyzji o stałej godzinie). Rada, po zapewne burzliwych obradach, postanowiła obniżyć stopy procentowe o 50 pkt i podtrzymała łagodne nastawienie w polityce monetarnej. Takiego stanowiska spodziewał się rynek. Złoty najpierw osłabł o ok. grosz, ale później szybko z nawiązką odrobił straty.

Uwagę inwestorów zwrócił też bardzo łagodny wydźwięk informacji po posiedzeniu RPP. Rada zasygnalizowała co prawda niebezpieczeństwo wynikające ze wzrostu stóp procentowych w USA, ale w kolejnych akapitach znalazły się argumenty za szybkim spadkiem inflacji, który zostanie spowodowany między innymi niższą dynamiką wzrostu gospodarczego, brakiem presji na wzrost płac i prognozami co do rozwoju sytuacji na rynku żywności. Prezes NBP Leszek Balcerowicz zasugerował dodatkowo, że w II połowie roku inflacja może spaść nawet poniżej 2 proc., a w niektórych miesiącach poniżej 1,5 proc. Dzień przed RPP identyczną decyzję podjął węgierski bank centralny. Jeszcze kilka tygodni wcześniej spodziewano się większych obniżek, ale zmiany na rynku globalnym i osłabienie forinta skłoniły przedstawicieli NHB do mniejszych cięć. W czwartek stopy spadły też w Czechach i wynoszą po obniżce o 25 pkt 2 proc. dokładnie tyle, ile w strefie euro.
Zaprezentowane w czwartek dane o bilansie płatniczym za styczeń były znakomite. Polska zanotowała jedynie 72 mln EUR deficytu przy oczekiwaniach 300 mln EUR. Na poziomie obrotów handlowych mieliśmy nawet nadwyżkę eksportu nad importem w wysokości 158 mln EUR! Eksport w ujęciu rocznym wzrósł w styczniu o blisko 30 proc. i nie widać w tych danych wpływu mocnego złotego. Inną sprawą jest rentowność takiego eksportu i podpisywanie nowych umów.

Rekomendacje
Kolejne dni nie będą obfitować w publikacje danych makroekonomicznych tak z Polski, jak i z zagranicy. Głównymi informacjami będą wyniki sprzedaży papierów skarbowych w poniedziałek i środę. W takiej sytuacji złoty ma szanse stopniowo odrobić kolejną część strat. Bardzo prawdopodobny jest trend boczny z kursem euro w przedziale 4,04 – 4,10 zł. Cios zadany w piatek dolarowi powinien dodatkowo chronić złotego przed słabnięciem.

_ RYNEK MIĘDZYNARODOWY _

Płyną złe dane
Poświąteczny tydzień przyniósł uspokojenie na rynku eurodolara. Praktycznie wszystkie dane makroekonomiczne z EU, USA i Japonii były negatywne i pokazywały pogarszanie się koniunktury. Dolar pozostawał silny przez większość tygodnia i osłabił się dopiero po danych z rynku pracy. Prognozowana liczba nowych miejsc pracy poza sektorem rolniczym (tzw. nonfarm payrolls) wzrosła zaledwie o 110.000 – połowę oczekiwań. Dodatkowo dane za luty zostały zrewidowane w dół. Osłabiło to dolara, euro kosztowało z powrotem ponad 1,30.
Już we wtorek indeks zaufania konsumentów w USA podawany przez Conference Board zanotował spadek do 102,4 pkt – niżej od prognoz i poprzednich wskazań. PKB za IV kwartał 2004 r. został zweryfikowany w dół, natomiast deflator PKB, który jest miernikiem inflacji w górę. Te dane nie osłabiły jednak dolara, gdyż wyższa inflacja jest czynnikiem wspierającym FED w podnoszeniu stóp procentowych.

Dane ze strefy euro wcale nie były bardziej optymistyczne od amerykańskich. Stopa bezrobocia w Niemczech wzrosła już do 12 proc., natomiast w całej strefie euro do 8,9 proc. Pod tym niechlubnym względem Niemcy gonią Polskę. Takie dane są niekorzystne dla wspólnej waluty, ale utrzymująca się inflacja na poziomie 2,1 proc. powoduje, że stopy procentowe na pewno nie zostaną obniżone. W strefie euro poza bezrobociem pogorszyły się również nastroje konsumentów oraz przemysłu. To powodowało, że dolar nie tracił, a złe informacje z obu stron Oceanu Spokojnego równoważyły się. Dopiero dane z rynku pracy osłabiły USD. Zapowiedź słabych „payrolls” mieliśmy już we czwartek, kiedy opublikowano tygodniowe dane o liczbie nowych wniosków o zasiłki dla bezrobotnych. Wzrosły one o 350 tys. wobec prognozowanych 330 tys.
Dane o bezrobociu i sprzedaży detalicznej w Japonii pokazały, że Kraj Kwitnącej Wiśni wciąż nie może wydostać się z recesji. Zaważyło to na rynku walutowym. Jen był najtańszy w stosunku do dolara od października, tracił też w stosunku do euro.
W czwartek doszło do największej od paru tygodni przeceny na rynku USD/JPY. Jen umocnił się po informacji, że marzec był 12. z kolei miesiącem, kiedy japońskie władze nie dokonywały interwencji. To zwiększa chęć spekulantów by umacniać jena. Publikacja kolejnych fatalnych danych makro w piątek spowodowała jednak powrót trendu osłabiania się jena.
Na koniec tygodnia był on już najtańszy w relacji do dolara od października 2004 r.

Rekomendacje
Dolar powinien pozostać silny mimo negatywnych danych makroekonomicznych. Sentyment jest neutralny – rynek nie faworyzuje żadnej z walut.
EUR/USD powinien się ustabilizować powyżej 1,30. Poziom ten, choć został przebity, powinien nadal odstraszać niedźwiedzie.

komentarze walutowe
wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)