Już od tygodnia ceny walut systematycznie spadają, ale też w poniedziałek był powód dla którego złoty zyskał. Inwestorzy dyskontowali dzisiaj dane o inflacji za styczeń, które zostały opublikowane po południu w piątek (liczona rok do roku spadła do rekordowego poziomu 3,5 procent).
Realne stopy polskich papierów skarbowych ponownie wzrosły – wraz z nimi zainteresowanie inwestorów. Wszystko to przełożyło się na kurs złotego. Otwarcie rynku nastąpiło przy USDPLN 4,1650, dość szybko złoty wzmocnił się i przez resztę sesji krążył wokół USDPLN 4,15, kurs EURPLN spadł poniżej 3,62 PLN. Dealerzy wciąż poszukują punktu stabilizacji dla złotego, póki co najbliższy jest poziom USDPLN 4,15. Ale też jeszcze świeżo w pamięci mamy dni, kiedy wahania kursu dolara i euro przekraczały 5 groszy, więc wszystko jest możliwe.
To w zasadzie wszystko co wydarzyło się w piątek. Rynek był płytki, na co ogromny wpływ miał wolny dzień w Stanach Zjednoczonych – na rynkach światowych wiało nudą. Kurs euro znajdował się nieco powyżej 87 centów.
