W czwartek około 14.45 za euro płacono 3,9985 zł wobec 3,9950 zł w środę na zamknięciu, a za dolara 3,0680 zł wobec 3,0680 zł w środę. Euro kosztowało wtedy 1,3030 dolara.
"Dzisiaj nie dzieje się wiele na rynku. Złoty porusza się w wąskim przedziale 3,988-4,01 wobec euro i 3,0550-3,0750 wobec dolara. Na rynku panuje marazm" - powiedział diler BRE Banku Tomasz Chmielarski.
W opinii Chmielarskiego poziomem wsparcia dla euro/złotego jest 3,98 a oporu 4,02. Dla kursu dolar/złoty poziomy te wynoszą odpowiednio: 3,05 i 3,09.
Departament Pracy USA poinformował w czwartek, że liczba osób ubiegających się po raz pierwszy o zasiłek dla bezrobotnych niespodziewanie spadła w USA w ubiegłym tygodniu o 2.000, czyli o 0,7 proc., do 302.000, najniższego poziomu od ponad czterech lat.
Zdaniem Chmielarskiego dane te spowodowały lekki wzrost wartości dolara wobec euro.
Kluczowe dla rynku długu będą dane GUS o produkcji za styczeń, które ogłoszone zostaną o godz. 16.00.
Analitycy ankietowani przez PAP spodziewają się średnio, że produkcja przemysłowa w styczniu rdr wzrosła o 4,2 proc. wobec wzrostu w grudniu o 6,4 proc., zaś ceny produkcji wzrosły średnio o 4,96 proc. wobec 5,6 proc. rdr w grudniu.
"Obecnie rynek długu jest stabilny w oczekiwaniu na dane GUS. Jest on pod dużym wpływem rynków bazowych" - powiedział Błażej Wajszczuk z BGŻ.
Jego zdaniem, jeśli wzrost produkcji przemysłowej w styczniu wyniesie około 9-10 proc. rdr, to spowoduje to wzrost rentowności o około 7 pkt bazowych. W przeciwnym wypadku wzrost cen obligacji będzie ograniczony. W czwartek około 15.00 rentowność dwuletnich papierów wyniosła 5,71 proc. wobec 5,72 proc. we środę, pięcioletniego benchmarku 5,67 proc. wobec 5,70 proc., a dziesięcioletniego 5,65 proc. wobec 5,64 proc.
