Złoty znalazł się na poziomie 10,8 proc. powyżej starego parytetu wobec 10,9 proc. na piątkowym zamknięciu.
'Złoty rano osłabił się w wyniku wypowiedzi doradcy prezydenta Orłowskiego, który zasugerował, że złoty powinien osłabić się o 10- 15 proc.' - powiedział PAP Marek Zuber, analityk BPH PBK. Witold Orłowski powiedział w poniedziałek w prywatnym radiu, że złoty powinien być słabszy o 10, najwyżej o 15 proc., aby zapewnić polskim eksporterom bardziej korzystne warunki.
'Obecnie z punktu widzenia polskich eksporterów byłoby lepsze, gdyby złoty był o 10, najwyżej 15 proc. słabszy niż jest obecnie, bo eksporterzy wypadają z rynku (...) Nasza sytuacja gospodarcza byłaby korzystniejsza, gdyby złoty kosztował 4,30 za USD, a nie 4 za dolara' - powiedział Orłowski.
Minister Finansów Marek Belka powiedział w piątek, że kurs 4,25- 4,30 zł za dolara byłby bezpieczny dla inflacji i korzystny dla eksporterów.
Według Belki ostatnie dni są dalszym ciągiem dyskusji o polityce kursowej. Wywołał ją sam minister, mówiąc, że przed wejściem do europejskiego systemu kursów walutowych możliwa byłaby jednorazowa dewaluacja złotego.
W środę Belka powiedział, że złoty jest obecnie zbyt mocny i rząd powinien podjąć inicjatywę w sprawie polityki kursowej w celu jego osłabienia oraz rozpocząć dyskusję z Radą Polityki Pieniężnej na ten temat. Część rynku odczytała to jako zachętę do interwencji na rynku walutowym.