Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Marek Węgrzanowski
|

Złoty powraca na salony

0
Podziel się:

Tydzień dla złotego. Tak należy krótko podsumować minione kilka dni. Złoty wyraźnie zyskał do obu głównych walut, niwelując tym samym praktycznie wszystkie straty z zeszłego tygodnia. Najgorsza dla naszej waluty kombinacja - zapowiedź kolejnych, szybkich podwyżek stóp w USA i „okres bezkrólewia” w Polsce, nie spełniła się.

RYNEK KRAJOWY

Tydzień dla złotego. Tak należy krótko podsumować minione kilka dni. Złoty wyraźnie zyskał do obu głównych walut, niwelując tym samym praktycznie wszystkie straty z zeszłego tygodnia. Najgorsza dla naszej waluty kombinacja - zapowiedź kolejnych, szybkich podwyżek stóp w USA i „okres bezkrólewia” w Polsce, nie spełniła się. Wręcz przeciwnie, dolar osłabł na rynku międzynarodowym, po tym jak po podwyżce stóp procentowych o 25 pkt (do 3 proc.) w komentarzu do decyzji znalazło się stwierdzenie, że w dłuższym terminie inflacja w USA jest pod kontrolą. Lepszy sentyment do naszego regionu wśród inwestorów zagranicznych jak na razie więc powrócił. W Polsce nie mieliśmy politycznego trzęsienia ziemi, a premier Marek Belka będzie sprawował swój urząd do jesieni. Na arenie międzynarodowej nie bez znaczenia dla złotego był też nowy sondaż poparcia dla konstytucji UE we Francji, który ukazywał większe szanse jej zwolennikom oraz wejście Cypru, Malty i Łotwy do systemu ERM II.
Umocnienie polskiej waluty rozpoczęło się już 2 maja, gdy w Polsce trwał długi weekend. Odbywało się to przy zmniejszonych obrotach, ale znalazło potwierdzenie w kolejnych dniach. Kurs euro spadł z 4,29 do 4,13 zł, a dolara z 3,33 (najwyższy poziom od polowy listopada 2004 r.) do 3,19 zł. W piątek o godz. 15.00 euro kosztowało 4,1350 zł, a dolar 3,2150. Dolarowi w końcówce tygodnia pomogły bardzo dobre informacje z amerykańskiego rynku pracy.
Środa i czwartek były dniami bardzo silnych wzrostów złotego. Polskiej walucie nie przeszkadzało nawet, że posłowie nie potrafili sprawnie zadecydować o swojej przyszłości i głosowanie o samorozwiązaniu sejmu przesuwano z godziny na godzinę. W końcu, zgodnie z oczekiwaniami, wnioski o zakończenie kadencji tego parlamentu przepadły w starciu ze stronnictwem „posłów-dietetyków”. Jedyną chwilą niepewności było, czy prezydent ewentualnie przyjmie zapowiedzianą wcześniej dymisję premiera Marka Belki. Zaskoczenia znów nie było. Profesor Marek Belka pozostanie na stanowisku do jesieni.
Resort finansów poinformował, że deficyt budżetowy po 4 miesiącach 2005 r. sięgnął 38-39 proc. zaplanowanych 35 mld zł. Dochody i wydatki zostały zrealizowane w blisko 1/3 założeń. Słabnący wzrost gospodarczy i niska inflacja będą utrudniać realizację budżetu w kolejnych miesiącach, poza tym sytuacja polityczna nie będzie skłaniała do cięcia wydatków. To samo ministerstwo szacuje wzrost PKB w I kwartale tylko na poziomie 2,5 proc., a średnioroczny kurs euro w 2005 r. na 4,13 zł.
Niepokojące wnioski przedstawił NBP, według badań banku centralnego, kurs walutowy po raz kolejny jest wymieniany przez przedsiębiorstwa jako największa bariera rozwoju przedsiębiorstw. Kurs euro do złotego pozostaje blisko, choć wciąż powyżej granicznego poziomu kursu

Rekomendacje:
Najgorsze dla złotego już minęło. Wewnętrzne przyczyny słabości polskiej waluty zostały odsunięte w czasie (sondaże poparcia politycznego dla poszczególnych partii dają większość koalicji PO-PiS). Zagrożeniem pozostaje jeszcze rynek międzynarodowy, gdzie dolar odzyskał wigor po danych z rynku pracy w USA i po raz kolejny atakuje 3-letni trend rosnący EUR/USD.

RYNEK MIĘDZYNARODOWY
Dobre dane z USA, złe z Europy

Miniony tydzień przyniósł kontynuację rozjeżdżania się gospodarek amerykańskiej i europejskiej. Indeksy PMI sektora produkcyjnego, które pokazują aktywność gospodarczą w sektorze wytwórczym spadły poniżej oczekiwań – zarówno we Francji, Niemczech jak i całej strefie euro były niższe od oczekiwań i spadły poniżej 50 pkt., co oznacza regres. Z kolei indeks ISM sektora produkcyjnego w USA wzrósł – jego wartość wyniosła 53,3 pkt, ale i tak był niższy od prognoz. Inwestorzy skupiali się jednak tylko na decyzji i komunikacie po posiedzeniu FED. Zgodnie z oczekiwaniami, stopa fed funds wzrosła o 0,25 pp. do 3 proc. Dolar osłabił się jednak w wyniku komentarzy przedstawicieli zarządu rezerwy federalnej. Ocenili oni, że inflacja pozostaje pod kontrolą i nie dali rynkowi nadziei na podwyżki stóp o 50 punktów bazowych, czyli szybciej niż w obecnym tempie. Dolar osłabił się, w dużej części w wyniku zleceń stop, zbierających zyski inwestorów, którzy zarobili już sporo na spadkach eurodolara. EUR/USD wyhamował więc przy
1,30 i powrócił do poziomu 1,2950, by oczekiwać na wydarzenie tygodnia – miesięczny raport z amerykańskiego rynku pracy.
Liczba nowych miejsc pracy poza sektorem rolniczym (tzw. non-farm payrolls) wzrosła o 274 tys., znacznie powyżej oczekiwań. Kurs EUR/USD od razu poszybował na południe, euro straciło w kilka minut 1 centa.
Stopy procentowe w Eurolandzie pozostały bez zmian na poziomie 2 proc. Różnica między oprocentowaniem między dwoma stronami Atlantyku wynosi już 1 pkt proc., co mocno zwiększa atrakcyjność krótkoterminowych papierów dłużnych denominowanych w USD. Jeżeli w nadchodzącym czasie nadal zobaczymy miażdżącą przewagę gospodarki USA nad europejską, EUR/USD powinien nadal tracić. Jedynym wydarzeniem, które w chwili obecnej może zmienić obraz trendu spadkowego są Chiny oraz kwestia uwolnienia juana.

Rekomendacje:
EUR/USD ma spore szanse ponownie zaatakować linię trendu wzrostowego oraz wsparcie na 1,2720. Wszystko wskazuje na to, iż czasy dominacji euro zakończyły się. Sentyment jest korzystny dla amerykańskiej waluty, spadki EUR powinny się więc pogłębiać.

komentarze walutowe
wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)