Stabilizacja na rynku euro-dolara, lepsze nastroje na rynkach wschodzących i koniec niepewności politycznej w Polsce po wyborze nowego prezesa NBP spowodowały w czwartek wzrost wartości złotego i polskich obligacji. Złoty jest mocny, choć już nie tak bardzo jak na otwarciu sesji.
W czwartek około godziny 14.10 za euro płacono 3,8790 zł wobec 3,873 zł na otwarciu i 3,895 zł w środę. Dolara wyceniano na 2,9870 zł w stosunku do (odpowiednio) 2,989 zł i 2,9950 zł.
"Jest mocniej na złotym i obligacjach, choć na rynku jest spokojnie. Ustabilizował się euro-dolar, mamy wzrost kursów na giełdach. Za tym podążyły waluta i papiery dłużne" - ocenia Marcin Bilbin z Pekao SA.
Zdaniem Bilbina za wcześnie jeszcze, by mówić o odwróceniu trendu spadkowego na rynku walutowym.
"Inwestorzy zagraniczni są bardzo ostrożni. Za wcześnie mówić o zmianie trendu. Faktem jednak jest, że klienci korporacyjni wykorzystują sytuację sprzedając waluty i kupując złotego. Poza tym inwestorzy opanowali nerwowość, z jaką mieliśmy do czynienia w ostatnich dniach" - wyjaśnia Bilbin.
Na rynku długu od rana także widać poprawę nastrojów. Około godz. 14.10 dochodowość obligacji dwuletnich (OK1208) wynosiła 4,49 proc. wobec 4,50 proc. na otwarciu i 4,55 proc. w środę. Rentowność papierów pięcioletnich (PS0511) wynosiła 4,99 proc. względem (odpowiednio) 4,98 proc. i 5,02 proc. W przypadku dziesięcioletnich papierów (DS1015) dochodowość ukształtowała się na poziomie 5,21 proc. w stosunku 5,20 proc. i 5,20 proc.
