Piątkowa publikacja danych o inflacji za luty nie wpłynęła znacząco na złotego. Na otwarciu sesji wydawało się, że nasza waluta jeszcze zdoła się umocnić – cena dolara spadła do 4,1050, za euro płacono znacznie mniej niż na zamknięciu w piątek – niewiele ponad 3,61 PLN. Ale po dwóch godzinach podobnie jak podczas ostatnich sesji ruch na rynku walutowym prawie zamarł – kurs USDPLN ustabilizował się przy 4,1150, EURPLN zdołał przekroczyć 3,62. Dopiero na 16.00 GUS zaplanował podanie informacji o produkcji przemysłowej za luty, które mogły być poważnym argumentem przemawiającym za obniżeniem stóp procentowych. A tu niespodzianka. Liczona rok do roku produkcja przemysłowa wzrosła o 0,4 procent przy spodziewanym spadku rzędu 0,8 procent. Kurs złotego pozostał stabilny.
Na przetargu bonów skarbowych zabrakło sensacji. Oferta na walory o wartości nominalnej 1,2 miliarda złotych spotkała się z ponad dwukrotnie większym popytem. Rentowność rocznych bonów wzrosła (średnia 9,666 procent), półrocznych spadła (9,708procent).
Nic nie wskazuje by do końca tygodnia złoty mógł znacząco wzmocnić się bądź osłabnąć. Ale już w przyszłym tygodniu będziemy mieli posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej i jak zawsze temperatura na rynku znacznie wzrośnie. Wcześniej zaś spodziewać się należy werbalnych interwencji przedstawicie koalicji.
Kurs wspólnej waluty utrzymywał przez całą sesję stabilny poziom 88 centów, na co nawet nie wpłynęły dane o inflacji za luty w Eurolandzie. Liczona rok do roku wyniosła ona 2,4 procent, a więc nieco poniżej prognoz (2,5 procent).