Pierwsze godziny sesji przyniosły nieznaczne osłabienie się naszej waluty. Część inwestorów zdecydowała się jednak na realizację zysków obawiając się efektów narastającego politycznego zamieszania. To, że będą wcześniejsze wybory jest już niemal pewne, teraz „bitwa” toczy się tylko o ich termin.
Dzisiaj Marek Borowski powiedział w wywiadzie dla prasy, iż jego ugrupowanie jest skłonne poprzeć rząd Marka Belki, jeżeli koalicja SLD-UP zgodzi się na samorozwiązanie Sejmu i wybory 7 listopada. Jego zdaniem przez te kilka miesięcy rząd będzie miał czas na przeprowadzenie kluczowych ustaw odnośnie zmian w systemie ochrony zdrowia, a także przygotowanie projektu przyszłorocznego budżetu. Propozycja ta spotkała się jednak ze sprzeciwem SLD, w którego opinii nie uzyskanie wotum zaufania przez gabinet Marka Belki podczas czerwcowego głosowania, wiązać się będzie z wyborami w sierpniu. Niemniej jednak Marek Dyduch dodał, iż najbardziej optymalnym terminem pozostaje nadal luty-marzec 2005 r. Tyle, iż wszystko wskazuje na to, że może się to okazać niewykonalne.
Później po publikacji danych makro z USA, notowania złotego zaczęły poruszać się w rytm eurodolara. O godz. 16:13 za dolara płacono 3,8030 zł, a za euro 4,6580 zł.
Rynek międzynarodowy: ”Rozczarowanie” danymi z USA
Dzisiejsza sesja upłynęła dosyć spokojnie..... do czasu publikacji danych z USA. Informacje, które nadeszły o godz. 14:30 dane okazały się w pierwszym momencie lepsze od oczekiwań. W maju przybyło 248 tys. nowych miejsc pracy, podczas gdy prognozowano wzrost na poziomie 216 tys. Do góry zrewidowano także wcześniejsze dane – kwietniowe do 346 tys. i marcowe do 353 tys. Z kolei stopa bezrobocia wyniosła w maju 5,6 proc., tak jak oczekiwano. Większy był natomiast wzrost średniej godzinowej płacy, która wzrosła o 0,3 proc. wobec spodziewanych 0,2 proc.
Chwilę po publikacji tych informacji zanotowaliśmy gwałtowny spadek notowań eurodolara w rejon istotnych wsparć na 1,2150. Później jednak rozpoczęła się wyprzedaż dolarów i w niecałe półgodziny później znaleźliśmy się na opisywanym w naszej strategii dziennym oporze na 1,2270. Co było tego przyczyną takiego, a nie innego zachowania się rynku? Naszym zdaniem, tak jak pisaliśmy wcześniej, oczekiwania były większe (wyraźnie powyżej 300 tys.), a ewentualna podwyżka stóp procentowych przez FED o 25 p.b. na zaplanowanym na koniec czerwca posiedzeniu banku centralnego jest już zdyskontowana przez rynek. Tymczasem nadal są spore obawy, co do tego, iż na rynku ropy nadal będzie nerwowo, co może skłonić FED do jednak ostrożnego podnoszenia stóp procentowych w tym roku.
Pozytywne informacje napłynęły dzisiaj z Eurostrefy. Okazało się, iż sprzedaż detaliczna w kwietniu wzrosła aż o 1,3 proc. m/m i 1,0 proc. r/r, wobec szacunków na poziomie 0,4 proc. m/m. Lepsze dane opublikowało także niemieckie Ministerstwo Gospodarki i Pracy, które podało, iż w kwietniu zamówienia w przemyśle tego kraju wzrosły o 2,5 proc. m/m, podczas gdy prognozowano je na poziomie 0,8 proc. m/m. Na uwagę zasługuje tutaj spory, bo 6,8 proc. m/m, wzrost zamówień na dobra konsumenckie, co może sugerować powolne przełamywanie negatywnego trendu w ograniczaniu wydatków przez gospodarstwa domowe.
Informacje te razem w wcześniejszymi o sprzedaży detalicznej , a także przy rosnącej presji inflacyjnej za sprawą drożejącej ropy, mogą stopniowo skłaniać Europejski Bank Centralny do zmiany swojego nastawienia w kwestii stóp procentowych. Dzisiaj członek Rady Banku, Guy Quaden "zauważył", iż stopy procentowe są na "bardzo niskim" poziomie. Dodał jednak, iż ECB uważnie obserwuje dane makroekonomiczne i obecnie nie widzi powodów do zmiany swojego neutralnego nastawienia w polityce monetarnej.