Za euro płacono 4,105 zł wobec 4,12 zł rano, a za dolara 3,34 zł wobec 3,355 zł.
"Testujemy bardzo silne wsparcie na 4,10. Jego przebicie otworzy drogę do umocnienia polskiej waluty. Jednak nie sądzę aby stało się to jeszcze w tym tygodniu, raczej w przyszłym." - powiedział diler PKO BP Filip Starowieyski.
Analitycy sądzą, że przeszkodą w dalszym umocnieniu złotego mogą być wydarzenia na scenie politycznej.
"Dla umocnienia zaporą może być polityka. Mamy okres przedwyborczy i w każdej chwili może coś wyskoczyć" - powiedział diler PKO BP.
W Sejmie nad głową ministra finansów Mirosława Gronickiego zbierają się chmury. Większość posłów, w tym z popierającego rząd SLD, domaga się głowy ministra po tym jak podpisał on rozporządzenie w sprawie akcyzy podwyższającej stawki na olej.
W przyszłym tygodniu rynek złotego może również pozostawać pod wpływem notowań głównych walut świata.
Piątkowa sesja na rynku EUR/USD rozpoczęła się gwałtownym osłabieniem euro z poziomu 1,23 do poziomu 1,2240 - na skutek wypowiedzi jednego z włoskich ministrów, który stwierdził, iż Włochy powinny rozważyć wyjście ze strefy Euro.
Po tym nagłym umocnieniu dolara kurs odbił do poziomu 1,2280, gdzie przebywał do czasu podania danych makroekonomicznych z USA.
Amerykański Departament Pracy podał, że stopa bezrobocia w USA w maju spadła do 5,1 proc. z 5,2 proc. w kwietniu, ale liczba miejsc pracy w sektorach pozarolniczych wzrosła jedynie o 78.000, podczas gdy w kwietniu wzrosła o 274.000 i był to najmniejszy wzrost od sierpnia 2003 r.
Po tych danych dolar osłabił się do 1,2345 za euro z 1,2266 w czwartek po południu, ale w ciągu kilku minut kurs powrócił w okolice poziomu z wczorajszego zamknięcia.
Na lokalnym rynku długu wzrosła lekko rentowność obligacji.
Dochodowość dwulatek około 14.45 wyniosła 4,92 proc., pięciolatek 5,01 proc., a dziesięciolatek 5,0 proc.