Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Bez pośpiechu do euro

0
Podziel się:

Do strefy euro Polska nie powinna się spieszyć, a o szczegółach za wcześnie jeszcze mówić - uważają doradcy ekonomiczni prezydenta

. Oceniają ponadto, że wejście do UE przyczyni się do przyspieszenia rozwoju gospodarki i nie spowoduje znaczącego wzrostu inflacji.

"Największym zagrożeniem jest pospieszne zastąpienie złotego przez euro. Kombinacja szybkiego wejścia do strefy euro ze zbyt mocnym kursem, to najgorsze, co może się przytrafić. Szybkie wejście przy wysokim kursie to terapia szokowa" - powiedział w środę na konferencji prasowej Edmund Pietrzak, doradca ekonomiczny prezydenta.

"Wejście do strefy euro otwiera drogę do stabilności gospodarczej, daje szansę na dostęp do kapitału, ale trzeba do tego umiejętnie podejść. Nie robić niczego pochopnie" - powiedział Witold Orłowski, przewodniczący zespołu doradców ekonomicznych prezydenta.

Zdaniem doradców członkostwo w UE przyczyni się do przyspieszenia rozwoju gospodarczego państwa, ograniczenia bezrobocia i nie będzie stanowiło znaczącego impulsu inflacyjnego. Prawdziwa poprawa warunków jednak nie nastąpi natychmiast.

"Bilans korzyści i kosztów przystąpienia do UE jest z przewagą korzyści. Nic nie zmieni się w ciągu 2-3 lat. Owszem możemy spodziewać się poprawy koniunktury, ale odmiana może nastąpić po wielu latach" - powiedział Orłowski.

Eksperci oceniają, że do 2014 roku przeciętne roczne tempo wzrostu gospodarczego będzie średnio o 0,7 pkt. procentowego wyższe niż w przypadku rezygnacji z członkostwa.

Uważają też, że obawy o wzrost inflacji po przystąpieniu do UE nie są uzasadnione, chociaż ceny niektórych produktów, m.in. papierosów, cukru, przetworów mlecznych i materiałów budowlanych mogą wzrosnąć.

Dodatkowo status pełnego członka UE będzie sprzyjał - oceniają - polepszeniu warunków funkcjonowania polskich przedsiębiorstw oraz przyczyni się nie tylko do wzrostu dochodowości w rolnictwie, ale także do modernizacji polskiej wsi.

"Dochody rolnicze będą w pierwszych latach członkostwa rosły najszybciej. Przystąpienie oznacza także większe środki na modernizację rolnictwa i rozwój obszarów wiejskich" - powiedział Orłowski.

Zdaniem doradców Polska nie będzie musiała w pierwszym roku dokładać pieniędzy do członkostwa w UE, choć budżet państwa będzie obciążony z tego tytułu, ze względu na konieczność racjonalizacji wydatków.

"Jest mało prawdopodobne, że w pierwszym roku będziemy musieli dołożyć pieniędzy. Polska będzie uzyskiwać znaczne wsparcie finansowe" - powiedział Orłowski.

"Natomiast polski budżet przez pierwsze dwa, trzy lata będzie miał kłopoty, bo członkostwo zmusza do wydatkowania pieniędzy na wspieranie rozwoju, a nie przejadanie" - dodał.

Polska będzie musiała wpłacić w 2004 roku do budżetu i instytucji UE 7,4 mld zł, a w kolejnych dwóch latach, odpowiednio: 11,5 mld zł oraz 12,3 mld zł.

euro
wiadomości
waluty
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)