Rada Polityki Pieniężnej podejmując za tydzień decyzję o polityce monetarnej nie będzie się kierować głębszym od oczekiwań spadkiem inflacji CPI w styczniu do 0,4 proc. rok do roku - powiedział w środę prezes NBP.
"Patrzmy na całość informacji. Nie jest istotną informacja, czy w danym miesiącu inflacja wynosiła 0,4 proc. czy 0,5 proc. To nie jest żadna istotna informacja dla podejmowania decyzji, których skutki będą odczuwane dopiero za rok" - powiedział Balcerowicz dziennikarzom.
Głęboki spadek inflacji w styczniu do 0,4 proc. z 0,8 proc. w grudniu wzmógł oczekiwania na drugą z kolei obniżkę stóp procentowych na najbliższym posiedzeniu RPP.
RPP podaje, że w decyzjach kieruje się przyszłą inflacją, a nie wskaźnikiem bieżącym.
Balcerowicz powiedział też, że inflacja w Polsce po zastąpieniu złotego euro jednorazowo wzrośnie nie więcej o 0,4 punktu procentowego.
"Maksymalny wzrost łącznego wskaźnika cen po wejściu do strefy euro jednorazowo wyniesie około 0,4 pkt proc., ale jedne ceny wzrosną, inne spadną" - powiedział wcześniej na publicznym spotkaniu.
Dodał, że obecnie polityka monetarna ma lepsze narzędzia do ograniczania inflacji w Polsce, niż będzie to po przyjęciu euro.
"Gdybyśmy się zakwalifikowali (do EMU), a w budżecie znów pojawiałaby się dziura, w przypadku twórczej księgowości i zgody na to Unii, nie będziemy w stanie zaradzić odradzającej się presji inflacyjnej przez wspólna politykę monetarną. Tę presję można obniżać tylko przez obniżanie deficytu budżetowego" - powiedział Balcerowicz.