.
Kołodko przedstawił w czwartek - po konsultacjach społecznych - założenia swojego programu naprawy finansów, na którym będzie opierał konstruowanie budżetu państwa na rok 2004.
EURO W 2007 ROKU, A MOŻE JEDNAK TROCHĘ PÓŹNIEJ?
Minister finansów poinformował, że cały czas zakłada, iż Polska spełni już w 2006 roku kryteria z Maastrichtu, w tym kryterium deficytu budżetowego poniżej 3 proc. PKB. Przeciwko tak szybkiemu ograniczaniu deficytu wypowiadał się ostatnio minister gospodarki i pracy Jerzy Hausner, według którego Polska mogłaby wejść do strefy euro najwcześniej w 2008 roku.
"Chodzi o to (...), by Polska mogła wejść do strefy euro już w roku 2007. Żeby tak się stało, trzeba tak kształtować program polityki gospodarczej i finansowej (...), by bez cięć wydatków można było spełnić w 2006 roku wszystkie kryteria konwergencji, w tym także kryteria fiskalne, których spełnienie będzie najtrudniejsze" - powiedział w czwartek Kołodko.
Minister finansów odrzucił postulaty Hausnera, który proponuje, aby dzięki zwiększeniu deficytu budżetowego ożywić gospodarkę, natomiast akcesja Polski do strefy euro nastąpiłaby później.
"Taka polityka jest nierealna, błędna i nie znajdzie akceptacji" - dodał minister finansów.
Jednak potem Kołodko dodał, że nie jest przywiązany do roku 2007 i nie wyklucza późniejszego wejścia do strefy euro, gdyby Polska nie wynegocjowała korzystnego kursu złotego wobec euro.
"Nie mówię, że my musimy wejść w 2007 roku do strefy euro, ale jak będziemy już w Unii, to musimy wejść do euro. Możemy jednak nie wejść w 2007 roku, gdy nie spełnimy kryteriów lub nie wynegocjujemy korzystnego kursu wobec euro" - powiedział minister finansów.
"Na pytanie, czy Polska będzie mogła wejść do euro w 2007 roku, będę mógł odpowiedzieć już za miesiąc. Wtedy program naprawy finansów i założenia do budżetu na rok 2004 będą już musiały być przyjęte" - dodał.
Kołodko powtórzył, że jego zdaniem odpowiednim kursem wobec euro byłby kurs 4,35 zł.
