"Formułując sygnał, że możliwe jest przejście do nastawienia restrykcyjnego, dajemy znać, że bierzemy pod uwagę pojawienie się czynników presji inflacyjnej, które skutkować będą z pewnymi przesunięciami czasowymi. Czekamy na wyraźniejsze się ich potwierdzenie. (...) Zachowujemy cierpliwość" - powiedział na środowej konferencji prasowej Dariusz Filar, członek RPP.
RPP obradująca po raz drugi w nowym składzie podtrzymała w środę formułę z komunikatu sprzed miesiąca, że nie wyklucza na następnym posiedzeniu zmiany nastawienia na restrykcyjne z neutralnego.
Rynek formułę tę odebrał m.in. jako wyraz obaw RPP, że plan oszczędnościowy zaproponowany przez wicepremiera Jerzego Hausnera może nie zostać wprowadzony w życie.
Część analityków obawia się, że zawirowania polityczne i niepewność co do trwałości nowego rządu mogą oddalić realizację planu Hausnera.
Andrzej Wojtyna z RPP potwierdził, że czynniki polityczne brane są przez RPP pod uwagę, jednak przyczyną zmiany nastawienia byłyby głównie czynniki inflacyjne.
"Sytuacja związana z polityką jest czynnikiem branym pod uwagę. Natomiast decyzja o ewentualnym zaostrzeniu kursu wymagałaby jeszcze pojawienia się dodatkowych sygnałów przede wszystkim z gospodarki, które mogłyby sugerować, że aktywność gospodarcza osiągnęła tempo, które może na tyle zwiększyć presję inflacyjną, że byłoby uzasadnione dokonywanie zmiany" - powiedział na konferencji prasowej Wojtyna.
Dodał, że sygnał o dopuszczalnym zaostrzeniu nastawienia ma powodować, że polityka pieniężna będzie bardziej przewidywalna.
"Ten sygnał zdecydowaliśmy się utrzymać. Ma być sygnałem pośrednim, informującym o nastawieniu Rady, ponieważ wychodzimy z założenia, że sygnalizacja z otoczeniem gospodarczym i politycznym również jest czymś niezwykle istotnym. Chodzi o to, by decyzje nie następowały w sposób zbyt radykalny" - dodał Wojtyna.