Minister obrony Rosji Anatolij Sierdiukow w trakcie rozmowy z gruzińskimi dziennikarzami powiedział, że wprowadzony do Abchazji batalion wojsk kolejowych nie może stanowić dla nikogo niebezpieczeństwa, gdyż nie posiada on uzbrojenia. "To są zwykli budowlańcy" - powiedział minister obrony Rosji.
Rzecznik ministra obrony poinformował później, że 400 rosyjskich żołnierzy wojsk kolejowych opuści Abchazję, gdy naprawi 54-kilometrowy odcinek kolei - czyli w ciągu około 2 miesięcy.
Rosyjscy żołnierze z wojsk kolejowych naprawiają tory od 31 maja na prośbę władz Abchazji, zbuntowanej gruzińskiej prowincji. Ich przyjazd spotkał się z ostrą reakcją Tbilisi i krytyką sekretarza generalnego NATO. Jaap de Hoop Scheffer określił działanie Kremla jako próbę naruszenia suwerenności Gruzji.
Abchazja formalnie ma status republiki autonomicznej, która pozostaje w granicach Gruzji. Jednak faktycznie rząd w Tbilisi nie ma nad nią kontroli. Władzę sprawuje separatystyczny rząd, wspierany przez Moskwę.
Władze Gruzji traktują Abchazję jako nieodłączną część swojego terytorium i domagają się wyprowadzenia rosyjskich żołnierzy. Sprawa ta była poruszana w trakcie spotkania w Sankt Petersburgu prezydentów Rosji i Gruzji.
W maju Kreml zapowiadał wysłanie do Abchazji dodatkowych oddziałów. Na terenie Abchazji stacjonuje obecnie około 2,5 tysiąca żołnierzy rosyjskich.