Wynika z nich, że w czerwcu 1993 roku funkcjonariusze służb specjalnych przypadkowo odkryli w gabinecie głowy państwa ukrytą w kwiatach aparaturę podsłuchową. Według Życia Warszawy do jej zainstalowania przyznał się Wachowski. Sprawy nie skierowano do prokuratury, bo minister tłumaczył, że urządzenia były mu potrzebne do... sporządzania stenogramów oficjalnych rozmów prezydenta. Tymczasem Lech Wałęsa zapewnia, że nic o sprawie nie wie. Więcej na ten temat w Życiu Warszawy.
iar / gaj
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.