Jednolity rynek wewnętrzny, wspólna waluta i rozszerzenie Unii Europejskiej to największe osiągnięcia 50 lat istnienia UE - uznali podczas piątkowej konferencji w Warszawie "Kamienie milowe integracji europejskiej" eksperci z Polski, Danii, Wielkiej Brytanii i Irlandii.
Konferencja odbyła się z okazji 50-lecia podpisania Traktatów Rzymskich, która przypada 25 marca. Data ta uważana jest za początek integracji europejskiej.
"Twórcy Europy zakładali, żeby była ona otwarta na świat, na globalizację. UE jest sposobem na sukces" - powiedział otwierając konferencję prezes demosEuropa, organizator konferencji, Paweł Świeboda.
Uczestnicy konferencji zwracali uwagę, że u podstaw powstania Wspólnot Europejskich 50 lat temu, leżała przede wszystkim chęć zapobiegania kolejnym wojnom oraz wzmocnienie współpracy i konkurencji państw europejskich.
Według oficjalnego historyka rządu brytyjskiego Alana Milworda, "zjednoczona Europa to siła napędowa, która wyprowadziła Europę z impasu po II wojnie światowej". Dodał, że ojcowie Europy nie przewidywali, że Unia będzie miała 27 członków, w tym Polskę.
Były minister spraw zagranicznych Danii Uffe Ellemann-Jensen podkreślił, że tylko najwięksi optymiści mogli się spodziewać, że integracja zajdzie tak daleko.
"W procesie integracji było wiele kryzysów, ale pomimo to Unia szła do przodu. Udało się to co najważniejsze - wielkie rozszerzenie - i to jest wielki sukces" - powiedział Jensen.
Również dla profesora Wojciecha Sadurskiego, rozszerzenie było jednym z "wielkich kamieni milowych integracji".
Dla Sadurskiego integracja UE nie powinna opierać się jedynie na integracji gospodarczej. "Unia to organizacja oparta na wartościach, na demokracji - to banał, ale warto o tym mówić" - zaznaczył.
Tak samo uważa Jensen. "Dla mnie integracja to głównie integracja polityczna a nie ekonomiczna. Integracja miała prowadzić do pokoju i wolności. Integracja ekonomiczna to nie był nigdy cel to był środek w dojściu do celu" - powiedział Duńczyk.
Paneliści zwracali także uwagę na wyzwania jakie stoją przed Unią.
Najważniejsze z nich wymienił irlandzki minister stanu Tom Kitt. Według niego, są to: tworzenie konkurencyjnej gospodarki opartej na wiedzy, dobrobyt obywateli, kontrola dostaw energii, zapobieganie skutkom ocieplenia klimatu, wspieranie bezpiecznej gospodarki.
Według niego, Unia jest w stanie je realizować i rozwijać się tylko wtedy, gdy zostanie podpisany Traktat Konstytucyjny. "Traktat jest koniecznością, Irlandia chce go podpisać i jest na to przygotowana" - podkreślił.
Na potrzebę podpisania nowego traktatu zwrócił uwagę także Jensen. Nie widzi on jednak szansy na podpisanie dokumentu w obecnej postaci i uważa, że należy go zmienić.
Zdaniem byłego duńskiego ministra spraw zagranicznych, tego co w tej chwili się dzieje w Unii nie można nazywać wielkim kryzysem. "To są kolejne wyzwania" - dodał.
Podobnego zdania był profesor Sadurski. Jego zdaniem, kryzys może być rozumiany w dwojaki sposób. Po pierwsze kryzys może oznaczać jakąś tragedię i katastrofę bez wyjścia i - jak zaznaczył - "takiego kryzysu w UE nie ma". A drugi to taki, który zmusza do dyskusji co dalej czy zrobić krok do przodu, cofnąć się czy zostać w miejscu. "W funkcjonowanie UE takie kryzysy są wpisane na stałe" - powiedział.
Podczas dyskusji pojawił się też temat granic Europy. Duński minister wyliczył, że w przyszłości UE mogłaby obejmując wszystkie państwa bałkańskie, kraje Europy Środkowo-Wschodniej (bez Rosji) oraz Islandię i Norwegię liczyć 35 państw.
"Czy to możliwe? A czy ktoś 10 lat temu spodziewał się, że Unia będzie miała 27 państw? wszystko zależy od woli politycznej" - powiedział. (PAP)
wal/ par/ rod/
