Niewykluczone, że w czerwcu część łódzkiego magistratu wyprowadzi się z zabytkowego pałacu, który decyzją sądu wrócił do spadkobierczyni właścicieli. Przeprowadzka dotyczyć miałaby m.in. gabinetów prezydenta i wiceprezydentów miasta; natomiast obrady Rady Miejskiej tymczasowo miałyby odbywać się w wynajmowanych pomieszczeniach.
Władze Łodzi chcą porozumieć się ze spadkobierczynią, ale - zdaniem prezydenta miasta Jerzego Kropiwnickiego - stawiane przez jej pełnomocników warunki dzierżawy są zbyt wygórowane.
"Z jednej strony chcielibyśmy zostać w tym pałacu, bo jesteśmy do niego przyzwyczajeni i łodzianie są przyzwyczajeni. Z drugiej strony, nie chcemy wydawać ponad miarę. Mamy gdzie umieścić wszystkie jednostki, które w tej chwili zajmują część urzędu, co do której przegraliśmy proces własnościowy" - zapewnił na konferencji prasowej prezydent miasta.
Przyznał, że miasto chciało z właścicielką zawrzeć umowę okresową na wynajem pomieszczeń, ale po wygraniu procesu wzrosły jej oczekiwania finansowe; wcześniej mówiło się, że miasto musiałby płacić czynsz w wysokości około miliona złotych rocznie. Jeżeli ostatecznie do porozumienia nie dojdzie, to m.in. gabinety prezydenta i trzech wiceprezydentów, sala konferencyjna i biuro prasowe przeniesione zostaną do oddalonych o kilkadziesiąt metrów pomieszczeń, w których wcześniej swoją siedzibę miała Straż Miejska.
Urząd Miasta musiałby też oddać salę, w której obraduje Rada Miejska; na czas przejściowy na obrady radnych wynajmowana byłaby sala konferencyjna w jednej z pobliskich instytucji. Natomiast wydział architektury przeniesiony zostanie do Bielnika Kopischa - rezydencji, którą miasto za 4,4 mln wykupi od Getin Banku.
Prezydent zapowiedział także, że miasto będzie domagać się od właścicielki zwrotu poniesionych nakładów, bowiem z ponad 3,8 tys. metrów kw. pomieszczeń, które podlegają zwrotowi, ok. 1,5 tys. metrów kw. zostało dobudowane po II wojnie światowej.
Nieruchomość przy ul. Piotrkowskiej - dawny pałac łódzkiego fabrykanta Juliusza Heinzla, w której mieści się m.in. magistrat, przed wojną należała do prywatnych właścicieli. W 1952 roku prezydium Rady Narodowej wywłaszczyło ich. Budynki przeszły w ręce skarbu państwa. W 1990 r. ówczesny wojewoda przeprowadził komunalizację i przekazał je samorządowi.
Pełnomocnik w imieniu spadkobierczyni nieruchomości wystąpił do ministra infrastruktury z wnioskiem o oddanie mienia. Ten w 2004 r. wydał decyzję stwierdzającą nieważność orzeczenia o wywłaszczeniu. Władze Łodzi odwołały się od decyzji ministra do WSA w Warszawie. Sąd podtrzymał decyzję ministra, uznając tym samym, że nieruchomość należy do 80-letniej spadkobierczyni, która obecnie mieszka w Londynie.
Miasto zamierza wnieść skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego. (PAP)
szu/ lop/