Dwie libijskie milicje wezwały deputowanych do parlamentu, by niezwłocznie ustąpili. Inaczej zostaną aresztowani. Przewodniczący parlamentu uznał to za próbę zamachu na prawowite instytucje.
Kadencja Powszechnego Kongresu Narodowego (libijskiego parlamentu) wygasła 7 lutego, ale deputowani przegłosowali jej przedłużenie w związku z planami przeprowadzenia wiosną wyborów. Od tego czasu setki demonstrantów codziennie domagają się rozwiązania parlamentu.
Rywalizujące milicje opowiedziały się po stronie różnych frakcji politycznych. Walka o władzę rozgrywa się między popieranym przez Zachód premierem Alim Zidanem a próbującymi go usunąć islamistycznymi frakcjami w parlamencie. Według agencji Associated Pres, ultimatum budzi obawy, że w Libii może dojść do konfrontacji zbrojnej.
Ultimatum postawione przez milicje deputowanym upłynęło dziś o godz. 20 (czasu polskiego) i w Trypolisie nie doszło do żadnych incydentów. Przewodniczący parlamentu Nuri Abu Sahmein podkreślił w wystąpieniu telewizyjnym, że od wojska i innych milicji otrzymał obietnicę ochrony.
Czytaj więcej w Money.pl