Niewykluczone, że polskie wojsko służące w ramach misji Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa w Afganistanie zostanie doposażone w czołgi. Pomysł taki pojawił się jesienią ubiegłego roku, ale wówczas nie został zrealizowany. Teraz są na to duże szanse.
"Niczego nie należy wykluczać. Każde uzbrojenie, które pozwala chronić polskich żołnierzy i lepiej wykonywać przez nich zadania, powinno być brane pod uwagę" - powiedział dziennikarzom w niedzielę w Islamabadzie szef MON Aleksander Szczygło, który przebywa z wizytą w Pakistanie.
Pytany, czy przychyla się do pomysłu wysłania czołgów, minister oświadczył, że "słucha argumentów tych, którzy dowodzą polskimi żołnierzami".
O przydatności czołgów w Afganistanie przekonany jest dowódca Wojsk Lądowych gen. Waldemar Skrzypczak. "Czołgi są bardzo skutecznym środkiem ogniowym zwłaszcza na duże odległości" - podkreślił gen. Skrzypczak, który towarzyszy Szczygle.
Wątpliwości ma jednak w tej sprawie dowódca Dowództwa Operacyjnego gen. Bronisław Kwiatkowski. "Nie jestem przekonany, czy czołgi sprawdzą się w górskich warunkach w Afganistanie" - powiedział dziennikarzom szef DO.
Decyzja o tym, czy czołgi pojadą do Afganistanu zapadnie po zaplanowanej w najbliższych dniach wizycie wojskowej delegacji w tym kraju.
Czołgi miałyby być wykorzystywane jako stacjonarne stanowiska ogniowe do obrony baz. Niewykluczone jednak, że byłyby używane także w działaniach poza nimi, jeśli zaszłaby taka potrzeba.
Wstępne plany zakładają wysłanie ok. 10 niemieckich czołgów Leopard, które w które jest wyposażona polska armia.
Dowódca wojsk lądowych nie ukrywa, że chciałby, aby czołgi wzmocniły nasz kontyngent jak najszybciej.
Na początku czerwca nasz kontyngent w Afganistanie osiągnie zdolność bojową. Jest tam obecnie ok. 1100 polskich żołnierzy.(PAP)