Dzisiejsza sesja bez wątpienia nie będzie tak kolorowa jak wczorajsza, kiedy to pod nieobecność części inwestorów z zagranicy (zamknięta giełda w Londynie) krajowi gracze zdołali niejako na siłę sforsować istotne opory. Niestety wolumen towarzyszący wzrostowi już od początku sesji dyskredytował wiarygodność aprecjacji, co potwierdzała bardzo mała baza na rynku terminowym, która ostatecznie na zamknięciu wyniosła jedynie 3 pkt.
Ponadto nikt nie przewidział, że pomimo byczych danych makro za oceanem, tamtejsi inwestorzy utracą nagle zaufanie do władz firm, analityków i wreszcie całego rynku. W praktyce niekorzystne wieści ze spółek spowodowały na Wall Street dramatyczną wyprzedaż akcji, powodując przełamanie istotnych wsparć przez indeksy, znacznie pogarszając ich sytuację techniczną.
W dniu dzisiejszym na rynek amerykański nie napłynął istotne dane makro, zresztą w obecnej sytuacji nie miałyby one istotnego znaczenia. Podobnie ma się sytuacja na Warszawskim parkiecie, gdzie po wczorajszej sesji nic ważniejszego się nie wydarzyło. Czego można się więc spodziewać?
Niestety obecnie można nakreślić wiele scenariuszy wydarzeń. Z jednej strony może nastąpić próba 'usamodzielnienia' się naszego rynku, poprzez kontynuację wzrostów (mało prawdopodobne). Z drugiej z kolei, możemy mieć do czynienia z przestraszonymi inwestorami starającymi się nerwowo skracać pozycje, szczególnie w sytuacji gdy niektóre komentarze nie wykluczają zbliżającego się krachu na Wall Street (to z kolei przesada).
Naszym zdaniem, najbliższa sesja nie ma wprawdzie wielkich szans zakończyć się na plusie, jednak uważamy, że spadki będą raczej umiarkowane. Poza tym trzeba pamiętać, że dziś mamy 'krótszą sesję' ze względu na mecz naszej narodowej drużyny, co z kolei wpłynie na obrót. Jeżeli scenariusz ten się sprawdzi, to jest szansa, ze OFE postarają się o miękkie lądowanie naszych indeksów, co będzie hamowało ewentualne spadki.