Sesja na warszawskiej giełdzie upływa pod dyktando sprzedających.
Wczorajsze nienajlepiej przyjęte wyniki księgarni internetowej Amazon.com, co w handlu posesyjnym w USA przełożyło się na prawie 11 proc. spadek akcji oraz doniesienia o połowę większym niż dotychczas planowano odpisie Merrill Lynch w związku z kryzysem na rynku kredytów hipotecznych w USA, jak również po prostu realizacja zysków po wczorajszym bardzo silnym wzroście indeksu WIG20, sprowokowały ponad jednoprocentowy spadek indeksu dużych spółek już na początku dzisiejszych notowań.
Kolejne godziny, pomimo że w międzyczasie poprawiły się nieco nastroje na europejskich parkietach, a kontrakty terminowe na główne amerykańskie indeksy zmniejszyły swe straty, przynoszą stabilizację WIG20 blisko dziennych minimów.
O godzinie 14:45 indeks ten testował poziom 3852,27 pkt., tracąc 1,17 proc. O tym czy pod koniec dnia straty te zostaną powiększone, czy być może częściowo odrobione, zadecydują początkowe nastroje na Wall Street, a przede wszystkim reakcja na publikowane o godzinie 16-tej dane z amerykańskiego rynku nieruchomości. Dane, które są obecnie jedynym potencjalnym impulsem do sprowokowania bardzo silnych spadków. Jeżeli to się nie uda, to do przyszłotygodniowego posiedzenia FOMC, kiedy może dojść do obniżki stóp procentowych w USA, na Wall Street należy spodziewać się stabilizacji notowań lub przewagi popytu.
Aktualna sytuacja techniczna na wykresie WIG20 wskazuje na wyraźną przewagę popytu. Ewentualne pogłębienie spadków w dniu dzisiejszym, tej sytuacji nie zmieni, chociaż wówczas o nowe rekordy może być już o wiele trudniej niż w tej chwili. Układ sił na wykresie zmieni się dopiero z chwilą spadku poniżej dołka z 28 września br. (3633,64pkt.). Wówczas wyraźnie wzrośnie zagrożenie nieco większymi spadkami.