O zamiarze tym poinformowali posłowie Ligi Polskich Rodzin: Witold Bałażak i Szymon Pawłowski. Ich zdaniem, polityka koncernu może być kontrolowana przez niemieckie służby specjalne.
Powodem złożenia wniosku są sobotnie artykuły "Gazety Wyborczej" i "Rzeczpospolitej", które napisały, że niemiecki koncern, ten sam, który w Polsce wydaje m.in. "Fakt", "Dziennik", "Newsweeka", był gotów ocenzurować miesięcznik "Forbes", wydawany w Rosji.
Historia Jeleny Baturiny, żony mera Moskwy, jedynej Rosjanki miliarderki, miała być głównym tekstem grudniowego numeru. Jednak po interwencji Baturiny, Axel Springer postanowił przeznaczyć wydrukowane egzemplarze na przemiał. W wyniku interwencji amerykańskiego "Forbesa", na licencji którego Axel Springer wydaje magazyn w Rosji, koncern poinformował jednak, że "Forbes" ukaże się w najbliższych dniach z niezmienionym artykułem o żonie mera.
_ Zdaniem posłów LPR zamieszanie wokół rosyjskiego wydania magazynu może wskazywać na to, że "ktoś musi pilnować polityki koncernu, by nie kolidowała ona z interesami niemieckimi". _Ich zadaniem zachodzi podejrzenie, że mogą być to niemieckie służby specjalne, niemiecki wywiad, który w jakiś sposób wpływa na politykę koncernu, żeby była ona zgodna z polityką państwa niemieckiego i niemieckimi interesami.
Szef klubu PiS Marek Kuchciński ocenił w Radiu Zet, że podejrzenie to jest "aż nadto ekstrawaganckie". Dodał jednak, że jeżeli są jakiekolwiek "okoliczności i powody" do zbadania związków koncernu z niemieckim wywiadem, to należy sprawę zbadać.
Jan Rokita z PO podkreślił, że opinia publiczna nie oczekuje od polityków "stwarzania atmosfery podejrzeń wobec działalności mediów polskich". Rokita ocenił też, że w Polsce Axel Springer, nie jest wydawcą, którego można by podejrzewać o "szczególne schlebianie polityce niemieckiej".
"Mam czasem nawet wrażenie, że najbardziej krytyczne akcenty wobec polityki niemieckiej pojawiają się akurat w tych mediach, które w Polsce należą do Axel Springer" - dodał.
_ Tezę o powiązaniu wydawnictwa z niemieckim wywiadem Jan Rokita określił mianem "całkowicie nonsensownej". "Nie ma czego badać" - mówi. _ Szef Kancelarii Prezydenta Aleksander Szczygło ocenił, że wejście kapitału niemieckiego na polski rynek, w postaci dwóch tytułów - tabloidu "Fakt" i gazety codziennej "Dziennik" - "na pewno podniosło poziom dyskusji publicznej".
"To zbyt daleko posunięty pomysł, żeby komisję ds. służb specjalnych angażować w działania, które wiążą się jednak z wolnością słowa" - uznał Szczygło.
Wicepremier Roman Giertych (LPR) zaakcentował jednak, że jeżeli "okazałoby się, że polityka niemiecka jest kształtowana za granicą przy pomocy niemieckich koncernów medialnych, które inwestują w media zagraniczne, to jest to temat, który należy zbadać".