Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Damian Słomski
Damian Słomski
|

Polska będzie się bronić przed Trybunałem w Sztokholmie. Nie chce płacić ogromnego odszkodowania

86
Podziel się:

Ponad 2 mld zł domaga się od Polski fundusz Abris, który zdaniem Trybunały Arbitrażowego, niezgodnie z prawem został zmuszony przez urzędników do sprzedaży udziałów w jednym z banków.

Prokuratoria generalna złożyła skargę o uchylenie wyroku zasądzającego odszkodowanie funduszowi Abris.
Prokuratoria generalna złożyła skargę o uchylenie wyroku zasądzającego odszkodowanie funduszowi Abris. (Wlodzimierz Wasyluk)

Ponad 2 mld zł domaga się od Polski fundusz Abris, który został zmuszony przez naszych urzędników do sprzedaży udziałów w jednym z banków. O złamaniu prawa zadecydował Trybunał Arbitrażowy w Sztokholmie. Na tę decyzję dzień przed upływem terminu porozumienia w sprawie odszkodowania skargę wniosła prokuratoria. Ministerstwo finansów otwarcie mówi, że uważa roszczenia za bezzasadne.

Minęły trzy miesiące od wyroku Trybunału Arbitrażowego w Sztokholmie, który nakazał Polsce wypłatę odszkodowania zagranicznemu funduszowi Abris. Ile? Tego jeszcze nie wiadomo. Jednak Abris o grosze się nie bije i w sprawie może chodzić o ponad 2 mld zł, a dokładniej o 500 mln euro. Na tyle fundusz wycenił swoje straty związane, z jego zdaniem, niezgodnym z prawem działaniem polskiej Komisji Nadzoru Finansowego.

Abris był kilka lat temu większościowym udziałowcem FM Banku PBP (obecnie Nest Bank). Po przepychankach z KNF o to kto może w banku rządzić, w kwietniu 2015 roku Komisja odebrała funduszowi prawo decydowania o losach spółki. Nakazała też sprzedaż wszystkich akcji doprowadzając do wywłaszczenia Abrisu. Zalecenia zostały spełnione, ale fundusz sprawę skierował do międzynarodowego arbitrażu, który potwierdził nieprawidłowości po stronie polskich urzędników.

Dokładnie w piątek 29 września minął termin, w którym polscy przedstawiciele mieli się porozumieć z funduszem w sprawie odszkodowania. Abris list w tej sprawie wysłał m.in. do ministra finansów i rozwoju Mateusza Morawieckiego. Wszystko wskazuje na to, że do porozumienia nie doszło.

Zobacz także: 19 lat walczył ze skarbówką i wygrał

Ministerstwo rozwoju, przyznało, że prowadzi różnego rodzaju sprawy o odszkodowania, ale akurat nie tę konkretną. Więcej na ten temat do powiedzenia nie ma też ministerstwo finansów, które jedynie przyznało, że nie zgadza się z wyrokiem trybunału arbitrażowego, a więc i nie ma zamiaru płacić pieniędzy zagranicznemu funduszowi.

Co więcej, jak informuje nas Prokuratoria Generalna, reprezentująca Skarb Państwa przed sądami, w czwartek 28 września, a więc na dzień przed końcem terminu do porozumienia się między stronami, wniesiono skargę o uchylenie wyroku zasądzającego odszkodowanie. Niestety prokuratoria nie zdradza treści skargi i argumentów, którymi chce przekonać do swoich racji.

Co na to główny zainteresowany, czyli fundusz Abris? Jego przedstawiciele nabrali wody w usta i na ten moment odmawiają jakichkolwiek komentarzy. Bez odpowiedzi pozostały nasze pytania o to czy instytucje państwa w jakikolwiek sposób szukają porozumienia i co z wygórowaną kwotą, jakiej się domagają od polskiego państwa.

Gra o duże pieniądze

W przypadku fiaska negocjacji sprawą miał się ponownie zająć międzynarodowy arbitraż, a dokładniej jego biegli, którzy obiektywnie wyceniliby szkody związane z dawną decyzją KNF. Jeśli utrzymana zostanie kwota oszacowana przez sam Abris, będzie to jedno z największych w historii odszkodowań wypłacanych w tego typu sprawach.

Funduszowi może być jednak trudno przekonać niezależnych ekspertów do wnioskowanej przez siebie kwoty 500 mln euro. Za sprzedany - zgodnie z nakazem KNF - pakiet akcji FM Banku PBP Abris otrzymał nie więcej niż jedną piątą tej kwoty. Wcześniej sam przyznawał, że włożył w tę inwestycję około 100 mln euro. Znacznie wyższa kwota roszczenia ma wynikać z potencjalnych utraconych korzyści, jakie miał przynieść rozwój FM Banku PBP.

FM Bank PBP powstał z połączenia FM Banku z Polskim Bankiem Przedsiębiorczości. W tej formie rozpoczął działalność dopiero w lipcu 2013 roku. Docelowo Abris planował rozwijać jego działalność do 2018 roku i wtedy dopiero miało dojść do sprzedaży akcji z zyskiem.

Przedstawiciele Ministerstwa Finansów i Rozwoju oraz Prokuratoria Generalna nie mają wiele do powiedzenia w temacie sporu z Abris, co sugeruje, że raczej grają na zwłokę. W szeregach partii rządzącej są jednak pojedyncze głosy, które przyznają rację funduszowi.

Trzeba pamiętać, że afera z Abrisem dotyczy czasów, gdy w KNF rządzili ludzie nominowani przez rząd Donalda Tuska. Z politycznego punktu widzenia, gra dla PiS jest więc warta świeczki. Nieoficjalnie sporną kwestią jest tylko wysokość odszkodowania - 0,5 mld euro to zdecydowanie za dużo.

Do sprawy przed miesiącem odniósł się poseł PiS i wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Finansów Publicznych Janusz Szewczak. W rozmowie z agencją ISBnews przyznał, że Skarb Państwa powinien porozumieć się z funduszem Abris w kwestii wysokości odszkodowania, ale najpierw sąd powinien sprawdzić, czy w KNF nie doszło przy tej decyzji do działania o charakterze przestępczym.

- Ta sprawa może przypominać sprawę Eureko i PZU. W tym wypadku choć ewentualna kwota jest niższa, to nie jest w porządku, kiedy za błędy instytucji, która podlegała ówczesnej koalicji miałby teraz płacić polski podatnik, bo do tego zmierza cała ta sprawa - komentował poseł Szewczak.

Kontrowersyjna decyzja KNF

Całe zamieszanie wynika z czterech kluczowych zarzutów, jakie Komisja Nadzoru Finansowego sformułowała wobec Abrisu kilka lat temu. Chodziło głównie o łamanie zobowiązań inwestorskich, w tym m.in. nadanie radzie nadzorczej banku kompetencji, które dawały jej rządzić bankiem z "tylnego siedzenia".

Do tego doszły roszady w zarządzie, które nie pasowały urzędnikom. W centrum zainteresowania znalazł się Sławomir Lachowski (m.in. twórca mBanku), powołany na prezesa FM Banku PBP. Spór był m.in. o sposób jego zatrudnienia. Zamiast na umowę o pracę, zastosowano kontrakt.

Mimo zmiany formy zatrudnienia i ograniczenia kompetencji rady nadzorczej, KNF nie wycofała swoich zaleceń o wyjściu funduszu Abris z akcjonariatu banku. Wciąż bowiem w fotelu prezesa zasiadał Lachowski.

Trybunał Arbitrażowy w Sztokholmie uznał, że nie były to wystarczające powody do wywłaszczenia inwestora z akcji FM Bank PBP bez odszkodowania i KNF naruszyła umowę międzynarodową pomiędzy Rządem RP a Rządem Królestwa Belgii i Rządem Wielkiego Księstwa Luksemburga w sprawie popierania i wzajemnej ochrony inwestycji (Abris ma bowiem tam siedzibę).

Co ciekawe, ostatecznie KNF uchyliła swoją decyzję o wywłaszczeniu, ale było to już po fakcie sprzedaży banku.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(86)
318
7 lat temu
A kto sądził w Sztokholmie w arbitrażowy sądzie , Ahmed czy może rodowity szwed !?
pis to zdrajc...
7 lat temu
niech Morawiecki z Kaczyńskim płacą ja nie będę!
Dron
7 lat temu
" Więcej na ten temat do powiedzenia nie ma też ministerstwo finansów, które jedynie przyznało, że nie zgadza się z wyrokiem trybunału arbitrażowego, a więc i nie ma zamiaru płacić pieniędzy zagranicznemu funduszowi." No, przezabawne. "Nie zgada się z wyrokiem trybunału!!!" Można tak?
ewa
7 lat temu
Ta afera w porownaniu z afera PiS-owskich skokow, gdzie wyparowaly miliardy zlotych, zwyklych obywateli, ktorych straty pokryc musieli zwykli podatnicy, to maly pikus.
Demi
7 lat temu
Caly mechanizm tych transakcji byl nastawiony na model biznesowy opierajacy sie na zysku wydebionym jako odszkodowanie ze skarbu panstwa. Za poprzedniego rzadu sprawa nawet nie ujrzalaby światła dziennego dzisiaj podatnicy dowiadują się jak koncerny drenuja skarb państwa czy VAT czy odszkodowania w sądach arbitrazowych. Kto weryfikuje niezawisłość orzekajacych w takich sądach. Przy takich kwotach odszkodowań można wszystko.
...
Następna strona