Na konferencji prasowej w Kijowie prezydent Wiktor Juszczenko przekonywał, że był zmuszony do tak radykalnych kroków. Nie ukrywał, że decyzje o dymisji swoich przyjaciół podejmował z goryczą. Jednak - jak ujawnił - przez ostatnie miesiące był zmuszony godzić zwaśnione strony - głównie rząd i Radę Bezpieczeństwa, którym nie udało się pracować w jednym zespole.
Wiktor Juszczenko powiedział, że elity zajmują się intrygami i manipulacjami, a tymczasem Ukraina traci tempo wzrostu gospodarczego, znów pojawiły się oskarżenia o korupcji i nieprzejrzystej prywatyzacji.
Prezydent Juszczenko podkreślił, że nie wierzy w oskarżenia o korupcję wobec swoich współpracowników. Jednak są one na tyle poważne, że nie mógł na nie zareagować.
Do dymisji podał się szef ukraińskiej Służby Bezpieczeństwa SBU , Ołeksandr Turczynow. Uznał on, że decyzja prezydenta o dymisji rządu w obecnych warunkach zagraża bezpieczeństwu państwa.
Kierujący SBU od lutego tego roku Ołeksandr Turczynow jest jednym z najbliższych współpracowników odwołanej dziś premier Julii Tymoszenko.
Sama Tymoszenko na razie publicznie nie skomentowała decyzji prezydenta, który oprócz rządu odwołał szefa Rady Bezpieczeństwa Narodowego.
Jednak, według portalu Liga, który powołuje się na źródła bliskie byłej premier, Julia Tymoszenko czuje się zdradzona przez prezydenta. Obserwatorzy uważają, że zajmie się ona formowaniem opozycyjnego bloku w zaplanowanych na wiosnę przyszłego roku wyborach parlamentarnych.
