z Tylawy. W czerwcu zeszłego roku"Gazeta" pierwsza napisała o tej sprawie.
Prokuratura Rejonowa w Brzozowie oskarżyła księdza S. o "używanie groźby bezprawnej w celu wywarcia wpływu na świadka". Grozi mu od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności.
Prokuratorzy twierdzą, że duchowny w czerwcu ubiegłego roku dzwonił do domu Lucyny Krawieckiej w Zyndranowej i straszył ją i jej rodzinę. To właśnie Krawiecka pierwsza powiadomiła krośnieńską prokuraturę o zachowaniu proboszcza parafii Tylawa, księdza Michała M., któremu część parafian zarzuca molestowanie seksualne kilkuletnich dziewczynek. Ona sama po wysłuchaniu opowieści dziewczynek i ich matek uważa, że ten proceder trwa od ponad 30-tu lat.
Tuż po ukazaniu się materiału w "Gazecie Wyborczej", do domu Krawieckich dwukrotnie dzwonił z pogróżkami jakiś mężczyzna. Krawiecka powiadomiła policję, potem sprawą zajęła się krośnieńska prokuratura. Pomimo ujawnienia billingu, z którego wynikało, że mężczyzna telefonował z plebanii w Dukli oraz zeznań męża pani L., który rozpoznał w słuchawce głos dziekana, prokuratura sprawę umorzyła. Krawiecka złożyła zażalenie i sprawa trafiła do prokuratury w Brzozowie, która postanowiła sporządzić akt oskarżenia przeciwko księdzu S.
"Gazeta Wyborcza" 02 04/Siekaj/d.nyg