W gospodarkach rynkowych bywa odwrotnie - to polityk lekceważący biznesmena może pożegnać się z karierą"- pisze publicysta gazety Jacek Konikowski.
Autor artykułu dowodzi, że w wielu sektorach naszej gospodarki to politycy, a nie realia rynkowe, decydują o być albo nie być firmy lub biznesmena. To w ich gestii spoczywa bowiem przyznawanie koncesji czy wybór partnerów w przetargach lub zamówieniach publicznych. Biznesmen, który działa w oderwaniu od polityki, skazany jest na niebyt - pisze publicysta "Trybuny". Zastrzega przy tym, że w polskiej rzeczywistości, gdy układy polityczne zmieniają się z każdymi wyborami parlamentarnymi, nie wystarczy zjednać sobie przychylność elity jednego układu. Wiele takich "gwiazd biznesu" jak :Kazimierz Grabek, Marek Kolasiński czy Janusz Baranowski straciło swój blask wraz ze zmianą układu politycznego - argumentuje Jacek Konikowski.
Publicysta "Trybuny" cytuje przeprowadzone niedawno przez PAN badania, z których wynika, że prawie 70 proc. posłów dwóch poprzednich kadencji zetknęło się z różnymi formami nacisku ze strony środowiska biznesu. Polscy biznesmeni zabiegając o poparcie polityków nie wręczają im kopert - pisze "Trybuna". Koperta przeistoczyła się w lukratywny kontrakt, zlecenie czy dobrze płatną posadę dla członka rodziny.
Gazeta zwraca także uwagę na powiązanie polityków z elitą świata przestępczego.
Publicysta "Trybuny" radę na zniwelowanie tych zjawisk widzi w zmianie modelu gospodarki z restrykcyjnej na wolnorynkową, pozbawioną monopoli, licencji, koncesji, zezwoleń. Drugim pilnym zadaniem jest usprawnienie aparatu ścigania i wymiaru sprawiedliwości - pisze Jacek Konikowski w artykule "Nerwowa symboza elit".
"Trybuna"/Piotrowska/em
