Taką decyzję podjął Sąd Apelacyjny w Warszawie. Sąd uznał zażalenie katowickiej prokuratury na decyzję Sądu Okręgowego, który zwrócił akta sprawy do prokuratury w Katowicach w celu ich uzupełnienia.
Decyzja Sądu Apelacyjnego jest ostateczna i oznacza, że niedługo powinien ruszyć ponowny proces w sprawie śmierci górników w 1981 roku w Kopalni "Manifest Lipcowy" i "Wujek".
W sierpniu sąd pierwszej instancji postanowił przekazać akta byłego szefa MSW generała Kiszczaka do Prokuratury Okręgowej w Katowicach w celu ich uzupełnienia.
Zdaniem Sądu Okręgowego, skoro czyn zarzucany generałowi może być traktowany jako zbrodnia komunistyczna, to w myśl ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej, sprawą powinien zająć się pion śledczy IPN. W związku z tym sprawa powinna też być raz jeszcze przeanalizowana przez prokuraturę w Katowicach - twierdził sąd pierwszej instancji.
Katowicka prokuratura od początku nie zgadzała się z tą decyzją i dlatego złożyła zażalenie do Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Ten podzielił stanowisko prokuratury w Katowicach.
Były szef MSW jest oskarżony o przyczynienie się do śmierci 9 górników z kopalni "Wujek" i zranienia 25 w kopalni "Manifest Lipcowy" w grudniu 1981 roku.