Były minister zdrowia Marek Balicki powiedział w Sygnałach Dnia, że od dawna pojawiały się sygnały o zjwiskach korupcyjnych w gospodarce lekami, jak jednak podkreslał, były to tylko plotki.
Nikt - mówił Balicki - nie zgłosił żadnego konkretnego przypadku. Były minister powiedział, że ubiegłoroczne decyzje: skupienie w jednym ręku procesów rejestracji leku i refundacji nie sprzyjały ochronie przed korupcją.
Gość Sygnałów Dnia uchylił się od jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy wiedział o ewentualnych związkach Aleksandra Naumana z nieprawidłowościami odnośnie leków w resorcie zdrowia.
Balicki powiedział, że ze swej strony dokładał starań by nie było żadnych watpliwości co do osób sprawujących ważne funkcje, dlatego na przykład nie zgodził się by prezesem Urzędu Rejestracji Leków został Piotr Mierzejewski.
Były minister zdrowia cieszy się, że wszczęto postępowanie w sprawie domniemanej korupcji w resorcie zdrowia. Stwierdził jednak, że nie zdziwi się jesli nie zakończy się ono sprawą karną. Trudno bowiem - mówił - o dowody w takiej sprawie. Balicki wyraził nadzieję , że przyczyni się to do polepszenia procedur i uczynienia ich bardziej przejrzystymi.
Wczoraj premier Leszek Miller przyjął rezygnację Aleksandra Naumana ze stanowiska prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia. Wcześniej Prokuratura Apelacyjna w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie domniemanej korupcji w resorcie zdrowia.
12 maja "Rzeczpospolita" napisała o żądaniu łapówki przez Waldemara Deszczyńskiego - byłego szefa gabinetu politycznego byłego ministra zdrowia - Mariusza Łapińskiego. W zamian za łapówkę w wysokości kilku milionów dolarów lek zagranicznej firmy miał trafić na listę leków refundowanych. Następnie dziennik opisywał powiązania między Deszczyńskim a Aleksandrem Naumanem, wtedy wiceministrem zdrowia, odpowiedzialnym w resorcie za politykę lekową.