Jak czytamy, pod koniec ubiegłego tygodnia kurs holenderskich kontraktów TTF na gaz był najwyższy w historii. W piątek te będące punktem odniesienia dla cen błękitnego paliwa w całej UE instrumenty taniały o prawie 9 proc., do poniżej 170 euro za MWh. Jednak wciąż są o 116 proc. droższe niż przed miesiącem" - zauważa gazeta.
To efekt ograniczania dostaw rosyjskiego surowca do Europy. Przypomnijmy, że w czerwcu Rosja zmniejszyła przesył gazu przez Nord Streamem do ok. 40 proc. jego przepustowości. Z kolei od 11 do 21 lipca gazociąg ma być wyłączony. Rosjanie tłumaczą to koniecznością konserwacji. Zdaniem ekspertów, możliwe jest wyłączenie gazociągu na zdecydowanie dłuższy czas. Na problemy z gazem składa się jeszcze czerwcowy pożar terminala eksportowego LNG, co na kilka miesięcy ograniczy dostawy gazu z USA.
Goldman Sachs prognozuje, że gdyby rzeczywiście Nord Stream miał nie ruszyć, wówczas średnie ceny gazu przekroczyłyby 200 euro.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przed nami lata z drogim gazem
"Rz" zwraca uwagę, że na ubiegłotygodniowej konferencji branżowej w Londynie ostrzegano, że kryzys gazowy szybko się nie skończy. – Chciałbym wierzyć, że jest to sytuacja krótkoterminowa, ale bardziej prawdopodobne, że utrzyma się od roku do trzech lat – mówił Jonathan Stern, badacz Oxford Institute for Energy Studies.
Ekonomista Marek Zuber ocenia, że w przypadku odcięcia dostaw gazu Niemcy, które w oparciu o tani gaz z Rosji budowały swój model gospodarczy, wpadną w recesję. Dodaje, że negatywne skutki nie ominą Polski. - Już teraz odczuwamy globalne spowolnienie, a jeśli gaz podrożeje jeszcze bardziej i nasz główny partner handlowy pogrąży się w głębokiej recesji, to samo czeka i nas – ostrzega - ostrzega.