Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Śląskie: Związkowcy złożą do prokuratury wniosek o zbadanie finansów bytomskiego PKM

0
Podziel się:

Złożenie wniosku do prokuratury o zbadanie
nieprawidłowości w finansach Przedsiębiorstwa Komunikacji
Miejskiej (PKM) w Bytomiu, zapowiedzieli związkowcy z zakładowej
organizacji "Solidarności" w tej firmie. 30 czerwca władze firmy
postawiły ją w stan likwidacji, a na zwolnienie oczekuje około 600
osób.

Złożenie wniosku do prokuratury o zbadanie nieprawidłowości w finansach Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej (PKM) w Bytomiu, zapowiedzieli związkowcy z zakładowej organizacji "Solidarności" w tej firmie. 30 czerwca władze firmy postawiły ją w stan likwidacji, a na zwolnienie oczekuje około 600 osób.

O zamiarze zgłoszenia prokuraturze możliwych nieprawidłowości w finansach firmy, które prawdopodobnie doprowadziły do jej upadku oraz utraty pracy przez kilkaset osób, poinformował w środę PAP zastępca przewodniczącego zakładowej "S" w bytomskim PKM, Emil Czekaj.

"W pracowniczej kasie zapomogowo-pożyczkowej brakuje 143 tys. zł, mimo że to były nasze pieniądze. Firma w maju nie odprowadziła składek ubezpieczenia zdrowotnego, chociaż na paskach je mamy. Gdzieś prawdopodobnie zniknęły też środki z realizacji programu pilotażowego, w ramach którego zatrudniono naszych konduktorów" - wyjaśnił Czekaj.

Związkowiec podkreślił, że jego zdaniem firma prosperowała normalnie i nie powinna być likwidowana. Dodał też, że władze spółki przed 30 czerwca nie wspominały pracownikom o katastrofalnej sytuacji jej finansów.

Bytomskie PKM, przed ogłoszeniem likwidacji z końcem czerwca tego roku, było dużą prywatną firmą przewozową, która zatrudniała około 650 osób, stale obsługując kilkanaście ważnych linii autobusowych w aglomeracji górnośląskiej.

Jak wyjaśniają związkowcy, PKM prawdopodobnie miało problemy z płynnością finansową od dłuższego czasu. Bezpośrednim powodem jego upadku, był jednak konflikt władz PKM z organizującym - na podstawie jednego biletu - komunikację w regionie Komunalnym Związkiem Komunikacyjnym Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego (KZK GOP).

Gdy KZK GOP nie zgodził się na przedłużenie działającego od dwóch lat programu pilotażowego, w ramach którego w autobusach bytomskiego PKM zatrudniono konduktorów, władze firmy zdecydowały, że utrzymają ich miejsca pracy z wpływów z emitowanych przez PKM własnych biletów.

KZK GOP w tej sytuacji stopniowo wypowiedział firmie umowy na obsługę kolejnych linii autobusowych, a także odliczył od należności za czerwcowe usługi PKM, kary za sprzedaż własnych biletów. Zdaniem byłych prezesów PKM, a obecnie likwidatorów firmy, te kroki KZK GOP spowodowały brak- pieniędzy na wypłaty dla pracowników.

Pracownicy PKM podkreślają, że nie wierzą w zapewnienia byłego prezesa o wydaniu pieniędzy z kasy zapomogowo-pożyczkowej na paliwo, przyjmując raczej, że to władze firmy prawdopodobnie wyprowadziły pieniądze z firmy już wcześniej. Konflikt z KZK GOP w tej sytuacji miałby zostać wywołany wyłącznie by stworzyć powód dla likwidacji PKM, która zatuszowałaby wcześniejsze nieprawidłowości.

W ostatni piątek, pracownicy PKM żądając natychmiastowych wypłat, zablokowali na kilka godzin pomieszczenia władz spółki. Interweniowała policja; doszło do przepychanki, w której poszkodowani mieli zostać obaj likwidatorzy. Od tego czasu pozostają oni na zwolnieniu lekarskim, a przedsiębiorstwem - zdaniem pracowników - nikt nie zarządza. W tej sytuacji o pomoc zwrócili się oni związków.

Jak powiedział PAP w środę rzecznik Śląsko-Dąbrowskiej "S", Wojciech Gumułka, prawnikom związku nie udało się dotąd skontaktować z nikim kompetentnym do rozmów o dalszym losie ponad 600 pracowników bytomskiego PKM. "W tej sytuacji wystąpiliśmy do rady nadzorczej spółki o desygnowanie kogoś władnego podejmować decyzje na czas nieobecności likwidatorów" - wyjaśnił Gumułka.

Pracownicy bytomskiego PKM liczyli, że czerwcowe pensje zostaną im wypłacone z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Do tej pory najprawdopodobniej likwidatorzy jednak nie złożyli takiego wniosku do Funduszu. "W tej sytuacji składamy do nich wezwania do wypłaty zaległych poborów. To jednak chyba tylko spełnienie formalnego wymogu, zanim naszych pieniędzy zaczniemy dochodzić przed sądem" - powiedział Czekaj. (PAP)

mtb/ tot/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)