Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Wypłaty odszkodowań dla poszkodowanych w katastrofie katowickiej hali - z problemami

0
Podziel się:

21.3.Katowice (PAP) - Osobom poszkodowanym w katastrofie hali
targowej w Katowicach z 28 stycznia wypłacono dotąd zaliczki na
ponad połowę kwoty polisy, na którą od odpowiedzialności cywilnej
ubezpieczony był właściciel zawalonej hali - Międzynarodowe Targi
Katowickie (MTK).

21.3.Katowice (PAP) - Osobom poszkodowanym w katastrofie hali targowej w Katowicach z 28 stycznia wypłacono dotąd zaliczki na ponad połowę kwoty polisy, na którą od odpowiedzialności cywilnej ubezpieczony był właściciel zawalonej hali - Międzynarodowe Targi Katowickie (MTK).

Niektórzy poszkodowani mają jednak zastrzeżenia do formy, w jakiej do tej pory realizowane były wypłaty.

Jak poinformował we wtorek PAP rzecznik ubezpieczającej MTK firmy Allianz Polska, Marek Baran, zaliczki na poczet odszkodowań firma przekazała już zdecydowanej większości z osób, którym one przysługują. Z łącznej kwoty ubezpieczenia wynoszącej blisko 5 mln zł, pracownicy firmy wypłacili im łącznie ponad 2,5 mln zł.

Baran zapowiedział, że wszystkim osobom, w przypadku których będzie w najbliższym czasie możliwe oszacowanie stopnia utraty zdrowia, firma zacznie według tego kryterium sukcesywnie uzupełniać kwoty odszkodowania - powyżej już wypłaconych zaliczek po 10 tys. zł.

Odszkodowania z polisy, którą wykupiły MTK, należące się rodzinom śmiertelnych ofiar katastrofy, wynoszą ok. 35 tys. zł. Dotąd firma przekazywała zaliczki w wysokości 27 tys. zł. Jak powiedział Baran, rodziny ofiar przeważnie dobrze przyjmowały pracowników firmy osobiście wypłacających odszkodowania.

Jednak według Aleksandra Balchera, który w katowickiej katastrofie stracił dwóch braci, pracownicy ubezpieczyciela działali niestosownie.

"Przyjeżdżali do rodzin z już wypisanymi wnioskami i kazali je od razu podpisywać i oddawać. Jeśli ktoś nie chciał się zdecydować, oni wydzwaniali, że przyjadą, żeby to już było gotowe. To było niestosowne i niedobre, żeby ktoś tak miał się podpisywać na dokumentach, których nie rozumie" - zaznaczył w rozmowie z PAP Balcher.

Podkreślił, że pierwszy raz spotkał się z sytuacją, że pracownicy firmy ubezpieczeniowej przyjeżdżali bez wcześniejszego umówienia się, co mogło wzbudzać niepokój co do ich intencji.

Jak wyjaśnił Baran, jego firma starała się uczynić zaletę z tego, że pracownicy skierowani do obsługi tej szkody kontaktowali się bezpośrednio z poszkodowanymi w katastrofie.

"Chcieliśmy załatwić tę sprawę jak najszybciej. Wiedzieliśmy, że te pieniądze mogą być potrzebne. Oczywiście osobom, które do tej pory odmawiały przyjęcia tych pieniędzy, wciąż one się należą" - zaznaczył rzecznik ubezpieczyciela. (PAP)

mtb/ itm/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)