Najważniejszym wydarzeniem dnia było dziś wystąpienie Bena Bernanke. Szef FED zapowiedział kilka zmian, które nie będą kluczowe dla obecnego obrazu rynku.
Ben Bernanke poruszył dziś dwie kwestie. Po pierwsze FED nadal będzie gotowy pożyczać pieniądze bezpośrednio instytucjom finansowym. Taką akcję Bank rozpoczął w marcu tego roku. Oznacza to, że problem płynności nadal istnieje - choć taki wniosek to chyba żadne odkrycie.
Drugą kwestią, właściwie nawet ważniejszą od poprzedniej, są nowe zasady przyznawania kredytów hipotecznych w USA. Według zapowiedzi Bernanke banki mają teraz dokładniej sprawdzać swoich potencjalnych klientów pod względem wypłacalności. Nowe zasady mają także ukrócić niektóre "naciągnięcia" ze strony pożyczkodawców. Zmiany mają wejść w życie już od przyszłego tygodnia.
Powyższe regulacje raczej nie będą miały wpływu na dzisiejszą sesję - po pierwsze nie są ściśle związane z rynkiem, a po drugie były zapowiadane już wcześniej.
Jedyne dane makro, które dziś poznaliśmy pokazały, że Amerykanie wstrzymują się z kupnem domów na rynku wtórnym i czekają na niższe ceny. Indeks podpisanych umów kupna domów na rynku wtórnym w maju spadł o 4,7 proc. podczas gdy spodziewano się spadku o 3 procent. To trzeci miesiąc w przeciągu ostatnich czterech, gdy indeks spada.
Ciekawiej (niestety) było dziś w Europie, która odreagowywała słabszą sesję w USA. Indeksy spadały w okolicach procenta. Słabo zachowywała się także ropa, która w dwa dni straciła prawie 8 dolarów. Czyżby bańka miała się ku końcowi? Chyba jeszcze nie w trakcie wakacji.
Inwestorzy w USA czekają dziś na otwarcie sezonu wyników - pierwsze poda Alcoa po sesji. Także od jutro obok danych makro dojdzie jeszcze czynnik niepewności w postaci oczekiwań rynku a wypracowanych zysków.
ZOBACZ TAKŻE: