W środę jednak S&P 500 po zmiennej sesji pozostał poniżej ważnej granicy psychologicznej 800 punktów. Ceny akcji nie wydają się dla inwestorów jeszcze wystarczająco tanie.
Niezdecydowanie uczestników rynku może tłumaczyć dużą zmienność jaką mogliśmy dzisiaj zaobserwować. Indeksy wahały się od -1 % do +1 % ostatecznie notując niewielkie zmiany: Dow Jones +0,04%, S&P 500 -0,10%, Nasdaq -0,18%.
Kierunek rynkom mogły nadać dziś dane - w reakcji na ich publikacje indeksy spadały. Produkcja przemysłowa w styczniu odnotowała spadek -1,8 % wobec oczekiwań na poziomie -1,2 %. Rynek nieruchomości już zdążył nas przyzwyczaić do fatalnych danych. Negatywne styczniowe cyfry nie były więc zaskoczeniem. Dynamika wydanych zezwoleń na budowy domów w styczniu spadła o -4,8% m/m (oczekiwano-1,3% m/m), a dynamika rozpoczętych budów domów w tym samym okresie zaskoczyła dużo bardziej: wyniosła -16,8% m/m (przy oczekiwaniach na poziomie-1,8% m/m).
Przemówienia Ben'a Bernanke jak zwykle przyciągnęły uwagę, gdyż słowa które wypowiada szef FED'u zawsze są bardzo uważnie śledzone przez inwestorów. Bank centralny chce prezentować swoje prognozy dla bezrobocia, inflacji oraz produkcji w dłuższym 6-letnim horyzoncie czasu, co dotychczas robił dla okresu 3 lat. Być może ta zapowiedz wynikała z chęci przekazania jakichś dobrych informacji, bo prognozy długoterminowe są w miarę optymistyczne. Jednocześnie przewidywania dla 2009 roku są już dużo gorsze. FED oczekuje, że PKB w USA spadnie w bieżącym roku o 0,5 % - 1,3 %, a bezrobocie zwiększy się z obecnych 7,6 % do 8,5 % - 8,8%.