Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. WS
|

Dezinflacja? To hasło przereklamowane – ocenia członkini RPP

30
Podziel się:

"Hasło ‘dezinflacja’ wydaje się nieco przereklamowane. Średnioroczna inflacja w 2022 roku wyniosła ~14,3 proc., podczas gdy prognozy na 2023 r., nawet te bardziej optymistyczne, wskazują na średnioroczną inflację na poziomie ok. 11-12 proc.", ocenia Joanna Tyrowicz, członkini Rady Polityki Pieniężnej.

Dezinflacja? To hasło przereklamowane – ocenia członkini RPP
Członkini RPP mówi, że będzie rosła rola inflacji bazowej, kosztem inflacji CPI (unsplash.com)

Jak podaje we wpisie na LinkedInie Tyrowicz, członkini rady uważa, że wspomniane 11-12 proc. średniorocznej inflacji, być może jest dziś na miarę naszych możliwości, ale wewnętrznie "nie rozumie w ogóle hype’u na słowo ‘dezinflacja’".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Program Money.pl 12.01 | Dlaczego inflację odczuwamy mocniej niż wynika z danych? Ekonomista wyjaśnia

Inflacja

Tyrowicz zwraca uwagę na to, że ceny regulowane mają coraz większy wpływ na miesięczne odczyty najczęstszej miary inflacji, czyli inflacji CPI. "To zdanie ma w sobie dwa sensy. Pierwszy to, że coraz więcej istotnych dla gospodarki cen jest w praktyce regulowanych (…). Drugi to, że różnego rodzaju instrumenty (już ogłoszone i niechybnie się pojawiające) będą nakładały na GUS konieczność dość dyskrecjonalnego traktowania niektórych cen w koszyku konsumenta", tłumaczy.

W opinii Tyrowicz, przy utracie wartości informacyjnej przez CPI, rośnie rola wskaźnika nazywanego inflacją bazową (która pomija niektóre ceny – jak żywności i nośników energii), ale w większym stopniu odzwierciedla przebieg procesów cenotwórczych w gospodarce.

"To jest w tym sensie przysłowiowa zła wiadomość, że niemal wszyscy analitycy wskazują, że w 2023 roku inflacja bazowa będzie w dryfie poziomym, o żadnej poważnej dezinflacji nie ma tu mowy" – dodaje.

Efekt bazy

Tyrowicz przyznaje, że ogromną rolę będą odgrywać tzw. efekty bazy i pokazuje przykład.

"Wyobraźmy sobie, że ‘prawdziwa’ cena jakiegoś produktu wynosi 100 zł. Wyobraźmy sobie dalej, że w 2022 roku, z dowolnego powodu (...) cena tego produktu wzrosła do 150 zł, dając inflację na tym produkcie rzędu 50 proc. Wreszcie, wyobraźmy sobie dalej, że w 2023 roku z dowolnego powodu (...) cena tego produktu obniży się do 120 zł. W relacji do 2022 roku odnotujemy spadek cen o 20 proc., choć w relacji do 2021 roku cena jest nadal o 20 proc. wyższa. Efekt bazowy to obniżenie inflacji o te pierwsze 20 proc. To jest właśnie osławiona i wyczekiwana przez wielu dezinflacja. Ale stać nas na zakup takiej samej ilości tego produktu tylko, jeśli nasza moc nabywcza wzrosła o pełne drugie 20 proc., w przeciwnym przypadku zbiednieliśmy", tłumaczy członkini RPP.

Autorka dochodzi w swojej analizie do wpływu gospodarki na rynek pracy. Zauważa, że zachowania płac, zatrudnienia i bezrobocia w najbliższym roku czy dwóch jest na dziś "żeglują po słabo rozpoznanych wodach".

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(30)
Karol
rok temu
Inflację liczy się rok do roku, a nie w ujęciu kilkuletnim. Wspomniany towar kiedyś mógł kosztować przecież 50 zł. A poza tym pensja mogła wzrosnąć zarówno w 2021 jak i 2022 roku. Tak więc zawsze porównujemy styczeń 23 do stycznia 22.
stan33
rok temu
Ceny w Polsce zostaly zrownane z tymi,ktore sa na zachodzie europy,szkoda tylko,ze zarobki i emerytury nadal sa 4 razy mniejsze niz tam,ich stac na wszystko,a Polakow na niewiele.
arko
rok temu
Ja już nie wierze w to, że inflacja spadnie lub będzie na stałym poziomie. Przez to wszystko prawie zamknąłem biznes, na szczęście w porę sięgnąłem po faktoring od finea
Bezrobotny
rok temu
O czym ona bredzi????
Adam N 1973
rok temu
Taaaak. Ale gdyby za rządów Targowicy doszło do dezinflacji, to mainstream rozgłaszałby to fanfarami i fajerwerkami. Tylko że wykonaniu aferzystów i nieudaczników z Targowicy, dezinflacja możliwa byłaby tylko poprzez głęboką recesję jak na początku lat dziewięćdziesiątych i 30% bezrobocie. Inaczej inflację mielibyśmy najwyższą w Europie. W 1990 inflacja wyniosła przeszło 240%. (W 1989 jeszcze więcej, ale to był PRL). Targowica może próbowałaby to osiągnięcie PObić. Paliwo byłoby u nas droższe niż w Niemczech, bo Orlen nie byłby już państwową firmą. Po drugie raty kredytów byłyby 4 razy większe od obecnych, bo stopy procentowe byłyby powyżej owej POwskiej najwyższej inflacji. Ale nie to byłoby najgorsze, bo bez pracy byłoby 6 milionów osób gdyż większość firm by upadła na skutek pandemii i nieustannych lockdownów które wprowadzałby rząd PO. Dołożyło by się bezmyślne doktrynalne zwalczanie inflacji przez liberałów. Balcerowicz czy Grabowski bredzą. Na Węgrzech stopy procentowe są dwa razy wyższe niż u nas, a inflację mają dużo wyższą. W zeszłym roku w Polsce więcej nowych firm powstało niż zostało zamknięte. Ale Totalna Targowica krzyczy że zniknęło 180 tys firm!! Gdyby rządziła PO to zniknęłaby więcej niż połowa firm, a żadne nowe by nie powstały. Balcerowicz i Grabowski świadomie kłamią. Na wysokich stopach procentowych zyskują tylko bogaci. Traci klasa średnia i biedni. To samo jeśli chodzi o euro. Gdyby, nie daj Boże, Targowica wróciła do władzy, to tym razem dokończy przerwanego w 2015 roku zadania niszczenia Polski. Wszystko w naszym kraju będzie własnością obcego kapitału. A paliwo będzie kosztować 15 zł albo i 20, chleb niewiele mniej, za to płace będą stać w miejscu. Dziesięć lat temu przeciętny Niemiec mógł za swoją pensję kupić 4 razy więcej od przeciętnego Polaka. Teraz tylko dwa razy więcej. Tusk i Trzaskowski doprowadziliby do przywrócenia tej relacji płac. Niemcy potrzebują tanich robotników, bo muzułmanie pracować nie lubią
...
Następna strona