Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Janoś
Krzysztof Janoś
|
aktualizacja

Hutnicy z górnikami szykują się na Warszawę. "Straciliśmy zaufanie do premiera"

179
Podziel się:

- Przed wyborami mówiono nam, że wielki piec w krakowskiej hucie nie zostanie zamknięty. Teraz go wygaszają. Jesteśmy gotowi jechać protestować do Warszawy. Są z nami górnicy, koledzy z huty Bolesław, z przemysłu drzewnego, nauczyciele z ZNP - mówi Roman Wątkowski z NSZZ Solidarność w ArcelorMittal.

Hutnicy z ArcelorMittal wyszli na ulice już drugi raz w tym tygodniu.
Hutnicy z ArcelorMittal wyszli na ulice już drugi raz w tym tygodniu. (East News, Beata Zawrzel/REPORTER)

Hutnicy z ArcelorMittal Poland protestowali w czwartek pod Urzędem Wojewódzkim w Krakowie. W poniedziałek protestowali pod hutą, ale ich demonstracja najwyraźniej nie zrobiła na rządzących wrażenia i wrócili w większej grupie ze wsparciem innych związków.

- Złożyliśmy petycję do premiera na ręce wojewody małopolskiego ws. niewyłączania pieca. Oczekujemy wreszcie, że będzie jakieś zainteresowanie ze strony rządzących. Porównując obietnice przedwyborcze z tym, co ogłosił właściciel huty, to mamy duży rozdźwięk. Czujemy się oszukani. Deklaracja rządu była jasna - wyłączenia nie będzie - mówi Roman Wątkowski.

Zobacz także: Obejrzyj: PKN Orlen rozgląda się za nowymi stacjami poza Polską. "Ciągle monitorujemy rynek"

Wielki piec w Krakowie ma być wygaszony 23 listopada. Działalność pieca i stalowni zostanie wstrzymana na czas nieokreślony. Wszystko to dzieje się mimo starań, zapewnień rządu i przesuwania kolejnych terminów. Jeszcze pod koniec października zarządu firmy zapewniał, że nie podjęto takiej decyzji.

"Nie możemy zrozumieć"

Jednak po raz pierwszy mówił o tym już w maju 2018 r. Wyłączenie wielkiego pieca i stalowni w Krakowie ArcelorMittal Poland uzasadniał osłabieniem popytu na stal i rosnącymi cenami uprawnień do emisji dwutlenku węgla i prądu. Wtedy planowano, że piec zgaśnie we wrześniu.

Protesty hutników i przygotowana przez rząd ustawa, przewidująca dopłaty do kosztów energii dla przemysłu, powstrzymały zamknięcie pieca. Efekt jednak był krótkotrwały. Związkowcy podejrzewają, że rząd naciskał na właściciela, by ten nie ogłaszał decyzji przed wyborami, ale dowodów na to nie ma.

- Po rozmowie z wojewodą dostaliśmy zapewnienie, że spotkają się z nami europarlamentarzyści z województwa mazowieckiego. Wojewoda ma ich zaprosić na to spotkanie. Nie możemy zrozumieć, dlaczego od września, kiedy wysłaliśmy prośby do naszych europarlamentarzystów, nikt się do nas nie odezwał, nie mówiąc o spotkaniu.

Tymczasem tylko w PE, jak przekonuje związkowiec, może zostać podjęta decyzja o zmniejszeniu opłat za CO2. Co zrobią hutnicy, kiedy nie będzie żadnej reakcji ze strony rządu?

Wstawać o 3 rano?

- Ciągle sprzeciwiamy się wyłączeniu pieca. Boimy się, że to czasowe wstrzymanie produkcji może się przeciągnąć już na koniec produkcji. Nie wierzymy już w deklaracje. Wprawdzie są zapewnienia, że zwolnień nie będzie, ale warunki podtrzymania zatrudnienia też nie są dobre. Hutnicy mają dojeżdżać do Dąbrowy Górniczej. Będą musieli wstawać o 3 w nocy - mówi Wątkowski.

Jak argumentuje, muszą z domów dojechać do Nowej Huty, dopiero potem mają firmowy autobus, który jedzie do Dąbrowy. W sumie wszystko to może zająć 5 godzin w dwie strony. - Do tego doliczamy 8 godzin w pracy i mamy w sumie 13 godzin. Wprawdzie mają być za to dopłaty nawet i do 700 zł miesięcznie, ale trzeba jeszcze jakoś żyć w ciągu dnia - mówi związkowiec.

Dlatego wśród pracowników pojawia się coraz więcej głosów domagających się podjęcia bardziej radykalnych działań.

- Głosy są takie, że jak się nic nie ruszy w rozmowach, to trzeba jechać do stolicy. Jesteśmy gotowi protestować w Warszawie. Są z nami górnicy, koledzy z huty "Bolesław", z przemysłu drzewnego, nauczyciele z ZNP. Byli z nami w czwartek i myślę, że jeszcze więcej grup zbierzemy na ten ewentualny protest. Zobaczymy jak rząd zareaguje - mówi przewodniczący NSZZ Solidarność w ArcelorMittal Poland.

9 miesięcy bez pieca?

O kolejne działania hutników pytaliśmy też w Solidarności 80'.

- Na pewne podejmiemy dalsze kroki. Jak dojdzie do zatrzymania pieca, to będziemy przeć, żeby go jak najszybciej włączyć. Nad protestem w Warszawie trzeba się zastanowić. To nie może być garstka ludzi. Trzeba się wesprzeć innymi gałęziami przemysłu. Na dziś nie ma jednak jeszcze ostatecznej decyzji w tej sprawie - mówi money.pl Eugeniusz Hlek, przewodniczący NSZZ Solidarność'80 w krakowskiej hucie.

Co będzie ze 1200 pracownikami części surowcowej huty, kiedy piec zostanie wyłączony? Zarząd firmy zapewnia, że część pracowników z Krakowa będzie dojeżdżała do huty do Dąbrowy Górniczej (ok. 40 proc.). Mają też dostać za to wspomniane dodatki - ok. 700 zł miesięcznie netto. Kolejne 40 proc. działu surowcowego znajdzie prace w innych działach i przy utrzymaniu wygaszanego pieca. 20 proc. trafi na tzw. postojowe. Nieoficjalnie mówi się, że piec wróci do pracy za ok. 9 miesięcy.

Wiele będzie tu jednak zależeć od cen stali na rynkach i kosztów jej produkcji w Polsce. Tego nie da się przewidzieć.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(179)
Kropka
5 lata temu
Historia koło zatoczyła. Znam to z autopsji i pytam - jak czuli się hutnicy z Huty Katowice jak z 19 tyś. zostało 3 tyś. załogi? Katecheta z Parafii Sosnowiec Zagórze - Wąsacz Emil zaczął niszczyć hutnictwo wraz z kumplami z Solidarności to wtedy nikomu nie było przykro. Teraz prywatny właściciel Wam gra - każdy ma wybór wstawać o trzeciej rano , albo z hutnika stać się biznesmenem - Morawiecki przygotował rozwiązania to będziecie PANISKA. Przykro było mi 20 lat temu, a teraz stać mnie na sarkazm.
Obiektywny
5 lata temu
Za 9 miesięcy będzie po wyborach prezydenckich i będą mogli popłakać tylko w rękaw, bo pis będzie miał ich gdzieś.
Radek
5 lata temu
Cały rząd wyrżnąć by trzeba było
Naukowiec
5 lata temu
Tak się składa, że bardzo dobrze się dzieje. Musimy przeciwdziałać rozwojowi nowotworzenia w płucach, a żeby się to działo musimy mieć czystsze powietrze. Jesteśmy już na tyle bogaci, że możemy sobie pozwolić na wyprowadzanie śmieciowych biznesów z Polski. Pragnę również zauważyć, że pracownicy nie powinni dostawać żadnych specjalnych 700 złotych za dojazd do pracy; w kapitalizmie to wygląda tak, że jak masz do pracy daleko, to się przeprowadzasz. Dlaczego ktoś miałby mieć przywileje i dopłaty, skoro znaczna większość tego nie ma? Potrzebujemy twardej ręki (jaką miała Thatcher), która wreszcie powie stop ludziom, którzy chcą mieć lepiej, ale praca ich jest nieopłacalna.
Endriu
5 lata temu
W tej Polsce to już tylko Górnicy i Hutnicy mają jaja. Reszta to ciepłe, kolorowe społeczeństwo.
...
Następna strona