Pytany w środę w telewizji TVN24, czy inflacja może wzrosnąć w kolejnych miesiącach do ponad 4 proc., prezes NBP powiedział:
"Nie mogę tego w tej chwili wykluczyć, jest dosyć dużo niepewności, nie wiemy, jaka będzie dokładnie pogoda, nie wiemy, jak kształtują się ceny ropy na świecie".
"Po to podjęliśmy ten krok, aby zapobiec niebezpieczeństwu, że podwyższona inflacja się utrwali. Oczywiście, jak inflacja znajdzie się raz na nieco podwyższonym poziomie, to nie jest tak, że z dnia na dzień spadnie. Ale po to się to robi (podwyższa stopy), żeby po wyczerpaniu się działania czynników nadzwyczajnych ona opadła do poziomu założonego przez RPP, tzn. 2,5 proc." - powiedział szef NBP.
W środę Rada Polityki Pieniężnej podniosła stopy procentowe o 50 pkt bazowych, starając się zapobiec wzrostowi inflacji i oczekiwań inflacyjnych i sprowadzić inflację do poziomu zgodnego z celem inflacyjnym, który wynosi 2,5 proc.
Cel inflacyjny zakłada możliwość odchylenia plus/minus o 1 pkt proc. od poziomu 2,5 proc.
Balcerowicz powtórzył, że w żadnym z krajów chcących obniżać inflację reakcja władz monetarnych nie ograniczała się do jednorazowej podwyżki stóp.
Szef NBP powiedział, że rząd Belki ma świadomość, jak ważne jest dla rozwoju gospodarki, by "opanować szybko chorobę finansów państwa".
Ponadto Balcerowicz dodał, że przeprowadzenie reformy finansów spowodowołaby usunięcie jedynej przyczyny osłabienia się złotego od września 2003 roku.
