Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Wskaźnik Przyszłej Inflacji wzrósł w listopadzie o 0,6 pkt.

0
Podziel się:

BIEC poinformował, że w chwili obecnej jedynie dwa komponenty wskaźnika działają w kierunku przyszłego wzrostu cen. Są to ceny importu oraz wykorzystanie mocy produkcyjnych w sektorze przedsiębiorstw przemysłowych.

Wskaźnik Przyszłej Inflacji (WPI), informujący o kształtowaniu się cen konsumpcyjnych (CPI) w perspektywie najbliższych 4-6 miesięcy wzrósł w listopadzie o 0,6 punkta - wynika z badań Marii Drozdowicz z Bureau for Investments and Economic Cycles (BIEC).

"Jest to drugi z rzędu miesiąc bardzo umiarkowanego wzrostu tego wskaźnika. Ciągle jednak jest on znacznie poniżej swego ostatniego szczytu z kwietnia br. Wrzesień i październik, to miesiące charakteryzujące się dość znacznym sezonowym wzrostem cen konsumpcyjnych, głównie za sprawą wyższych cen żywności. I z takim wzrostem cen należy się liczyć również tej jesieni" - napisała Drozdowicz w badaniu.

"Nie powinien on być jednak wyższy niż w poprzednich latach i nie będzie zapowiedzią nasilania się presji inflacyjnej w najbliższej przyszłości" - dodała.

W jej ocenie dużo zależy od powodzenia realizacji zamiarów dotyczących racjonalizacji wydatków budżetowych państwa. Pomyślny klimat dla tych zamierzeń i skuteczna ich realizacja będą działać stabilizująco na całość gospodarki w tym również na inflację.

"Silny opór przeciwko tym planom lub brak determinacji w ich realizacji może spowodować zawirowania na rynku finansowym, spadek wartości złotówki, a w konsekwencji wzrost cen producentów i wzrost inflacji" - uważa Drozdowicz.

BIEC poinformował, że w chwili obecnej jedynie dwa komponenty wskaźnika działają w kierunku przyszłego wzrostu cen. Są to ceny importu oraz wykorzystanie mocy produkcyjnych w sektorze przedsiębiorstw przemysłowych.

Po raz pierwszy od wiosny tego roku wzrosły ceny importu. Nie jest to na razie wzrost znaczący wobec silnej tendencji do redukcji cen towarów importowanych, obserwowany od marca. Ostatnie dane publikowane przez GUS dotyczą lipca tego roku.

Autorka badania uważa, że w kolejnych miesiącach GUS prawdopodobnie odnotuje dalszy wzrost cen importu, co w głównej mierze spowodowane będzie ostatnim osłabieniem złotego.

Od początku roku wzrasta wykorzystanie mocy produkcyjnych w przedsiębiorstwach przemysłowych. Obecne wykorzystanie mocy sięgnęło 71 proc., a więc osiągnęło poziom z 1997 roku, kiedy gospodarka rozwijała się dość szybko.

"Zważywszy, że obecnie przedsiębiorstwa racjonalniej gospodarują swoimi zasobami i utrzymują tylko te środki wytwórcze, które są w pełni wykorzystane, można sądzić, że w tej dziedzinie zbliżamy się do standardów światowych, gdzie wykorzystanie mocy produkcyjnych w okresie wzrostu gospodarczego przekracza zwykle 80 proc., a w czasie recesji lub zwolnienia gospodarki spada do ok. 70 proc." - napisano w badaniu.

W ocenie BIEC, podobnie jak przed miesiącem, nie nasilają się wśród producentów tendencje do podnoszenia cen na swoje produkty. Choć symptomy ożywienia gospodarczego wydają się obecnie dość pewne, to producenci są bardzo ostrożni co do przewidywań ożywienia popytu wewnętrznego. Stąd też ich znaczna powściągliwość jeśli chodzi o zamiary podnoszenia cen.

W dalszym ciągu spadają koszty produkcji w przeliczeniu na jednostkę produktu oraz w przeliczeniu na jednego zatrudnionego.

"Oznacza to, iż konkurencyjność i efektywność naszych przedsiębiorstw cały czas wzrasta, co jest niezwykle istotnym czynnikiem podtrzymującym dalszy wzrost gospodarczy przy zachowaniu inflacji na niskim poziomie" - napisała Drozdowicz.

Dodała, że ceny w sektorze usług pozostają od kilku miesięcy w zasadzie na niezmienionym poziomie. Wzrost cen ropy na światowych rynkach w ostatnim czasie nie był na tyle silny, aby wywołać wzrost cen usług, pomimo, że usługi transportowe mają w tym sektorze znaczny udział. W jej ocenie ceny ropy w perspektywie najbliższych miesięcy powinny ustabilizować się.

Zdaniem BIEC skala dotychczasowego spadku wartości złotego głównie wobec euro nie stanowi jak dotąd istotnego zagrożenia z punktu widzenia przyszłej inflacji.

"Wydaje się iż, większe znaczenie należy przypisać atmosferze i pojawiającym się komentarzom, towarzyszącym temu osłabieniu. Dalsze podgrzewanie nurtu wypowiedzi koncentrujących swoją uwagę wokół widma kryzysu finansowego może tendencję do dalszego osłabiania złotego utrwalić. A to istotnie zagraża wzrostem cen" - napisała Drozdowicz.

"Jak do tej pory nikomu nie udało się skutecznie przewidzieć kryzysów finansowych. Zwykle dopadają one gospodarkę znienacka. Wobec powyższego, najważniejsze wydaje się koncentrowanie potencjału intelektualnego na rozwiązywaniu bieżących problemów gospodarczych oraz budowaniu podstaw pod trwały i dynamiczny rozwój gospodarczy w przyszłości" - dodała.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)