Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Rafał Wójcikowski
|

Bezrobocie triumfuje

0
Podziel się:

Dzisiaj zdecydowałem się ponownie na uderzenie w nerwowe tony. Wszak GUS w minionym tygodniu poinformował nas o lawinowo rosnącym bezrobociu rejestrowanym. Liczba zarejestrowanych bezrobotnych sięgnęła w styczniu 3 mln 320,6 tys. osób. Stopa rejestrowanego bezrobocia wynosi 18,7%. W styczniu o 103 tys. osób więcej zarejestrowało się w urzędach pracy niż z nich wyrejestrowało

Te hiobowe wieści należy odbierać bardziej tragicznie, aniżeli wynika to tylko z suchej dynamiki liczb. Zwracam uwagę na dwa bardzo istotne szczegóły. Pierwszy szczegół – oficjalne dane mówią tylko o bezrobociu rejestrowanym – ani słowa o bezrobotnych, którzy korzystają z ubezpieczenia zdrowotnego jako członkowie rodzin osób jeszcze pracujących. Wydaje się, że takich osób może być w granicach 100 – 200 tys. – a ponieważ nie przysługuje im zasiłek oraz nie mają szans na pracę w pośredniaku - nie mają motywacji do utrzymywania w nim stanu swojej aktywności i są wyrejestrowani jako osoby nie szukające pracy, tzw. „dobrowolni bezrobotni”.

Z chwilą jednak, gdy zostaną zaostrzone kryteria ubezpieczenia zdrowotnego lub też zwiększy się pomoc socjalna dla bezrobotnych i ponownie "opłacać się" będzie być bezrobotnym, to liczba bezrobotnych lawinowo wzrośnie.

Drugi szczegół, który mnie szczególnie zaniepokoił, to fakt zupełnego braku kontroli nad rynkiem pracy przez ministra prof. Jerzego Hausnera oraz ministra prof. Grzegorza Kołodki. Ich wcześniejsze zapowiedzi dotyczące stopy bezrobocia w styczniu 2003 oscylowały najpierw wokół przedziału 17,3-17,4%, a później 17,4-17,5%. Jak widać rozminęły się one całkowicie z prawdą.

Nic nie warte okazały się lansowane przez nich programy walki z bezrobociem, aktywizacji absolwentów. Hasło „bezrobocie, rozwój, praca” pozostało jedynie aktualne co do pierwszej części. Owszem mamy coraz większe bezrobocie. A przecież nadal setki tysięcy ludzi pracuje tylko dlatego, że ich miejsca pracy są sztucznie utrzymywane.

Mam na myśli:
- rolników, których miejsca pracy są utrzymywane poprzez utrzymywanie nadprodukcji, interwencje, oraz dopłaty do eksportu;
- hutników i górników – których zakłady w większości chronione w dużej mierze przez państwo, już dawno utraciły płynność i zdolność do generowania jakiejkolwiek rentowności;
- kolejarzy – których poziom zatrudnienia 10-krotnie przewyższa racjonalne zapotrzebowanie, zaś popyt na usługi lawinowo maleje (6-ktotnie w ciągu 10 lat);
- urzędników – ich liczba jest doskonale znana – sami Państwo oceńcie jak wielkie ukryte bezrobocie czai się w urzędach.

Najgorsze jednak jest nadal to, że nikt nie chce do końca zdiagnozować przyczyn rosnącego bezrobocia. Cały czas słyszę o wzroście gospodarczym, aktywizacji zawodowej absolwentów, biurokracji, edukacji. Przy czym – wzrost gospodarczy realizowany jest z powodzeniem przez już istniejące podmioty i miejsca pracy, a ich potencjał poprawy wydajności pracy jest jeszcze na tyle duży, że z powodzeniem w najbliższych latach wystarczy na bez-zatrudnieniowy wzrost produkcji. Aktywizacja absolwentów polega jedynie na wydawaniu budżetowych pieniędzy, które muszą oznaczać wzrost podatków. Jestem przekonany, że liczba generowanych w ten sposób miejsc pracy jest daleko niższa od liczby miejsc likwidowanych na skutek tego podwyższania podatków. Co do biurokracji – nie bardzo mogę sobie wyobrazić jej likwidację bez likwidacji urzędniczych stołków, a tych przybywa zamiast ubywać. O edukacji nie będę się wypowiadał – każdy sam widzi jej poziom.

Nikt nie wspomina o rzeczywistych przyczynach lawinowego bezrobocia – składkach, podatkach, koncesjach, zezwoleniach, oraz wszechobecnej potędze związków zawodowych, kodeksie pracy, trójstronnych układach, itp. Dopóki nie będzie realnej dyskusji o zasadniczej zmianie finansowania ZUS i KRUS, dopóty coraz bardziej będzie spadać zatrudnienie, a azjatyckie towary pomimo ceł i znaczących kosztów transportu będą zalewać nasze rynki i wypierać nas na rynkach zagranicznych.

Na koniec moje obawy demograficzne. Jak myślicie Państwo, co zrobi młode pokolenie przy takim poziomie bezrobocia. Tak jest, wyemigruje, a wówczas ciekawe kto będzie płacić składki emerytalne na obecnie rządzących, kiedy ci odejdą na „zasłużony odpoczynek”. Innymi słowy – istnieje swoista spirala pomiędzy ubezpieczeniami społecznymi w obecnym kształcie a zjawiskami demograficznymi. Coraz wyższy ZUS powoduje coraz większe bezrobocie, mniejszy przyrost naturalny i coraz większą emigrację ekonomiczną, co z kolei powoduje coraz większą niewydolność ZUS-u... Na koniec tego łańcuszka lepiej nie zaglądać.

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)