Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Rafał Wójcikowski
|

Rzeczpospolita funduszami stoi

0
Podziel się:

Polska funduszami stoi, a raczej się już chwieje, żeby nie powiedzieć dosadniej, że tu i ówdzie leży. Fundusze zdominowały polskie finanse publiczne - cokolwiek praktycznie jest finansowane czy obsługiwane przez państwo, musi mieć swojego pośrednika w postaci funduszu, agencji, specjalnego urzędu o odrębnym budżecie, pozostającemu poza kontrolą centralną

Rzeczpospolita funduszami stoi

Dwa wydarzenia zdominowały mijający tydzień – kryzys organizacyjny służby zdrowia oraz początek wyborów do RPP. Zarysowała się w nim jednak także czołówka wydarzeń na tydzień nadchodzący. Stawiam na kolejarzy, którym po cichutku senat odbiera to co sejm jakieś dwa tygodnie temu obiecał. Ciekawe będzie również senackie ”budżetowanie” na rok 2004, gdyż ustalenia sejmu ani rządu nie są do końca przesądzone. Na peryferiach może wrócić ewentualna sprawa losu bubli prawnych w rodzaju bio-paliw, ubezpieczeń komunikacyjnych czy podatku giełdowego.

Wniosek z tej „nieustającej listy przebojów” nasuwa się jeden. Polska funduszami stoi, a raczej się już chwieje, żeby nie powiedzieć dosadniej, że tu i ówdzie leży. I o „rzeczpospolitej funduszowej” będzie dzisiejszy felieton. Fundusze zdominowały polskie finanse publiczne - cokolwiek praktycznie jest finansowane czy obsługiwane przez państwo, musi mieć swojego pośrednika w postaci funduszu, agencji, specjalnego urzędu o odrębnym budżecie, pozostającemu poza kontrolą centralną.

W rezultacie większość zabieranych nam publiczną przemocą pieniędzy trafia finalnie nie do centralnego budżetu i na konkretne zadania, ale do jakiś urzędników zarządzających jakimś pośredniczącym funduszu i ... ginie w jego przepastnych i niekontrolowanych czeluściach niczym dziewice w gardle smoka. Im więcej dajemy dziewic, tym smoki bardziej głodne i nienasycone, a do tego straszą nas wciąż straszliwymi konsekwencjami.

Budżet państwa jest obecnie tylko urzędem ds. przyznawania dotacji i subwencji do poszczególnych funduszy na ich częściowe utrzymanie. Aha, jeszcze obsługuje kilka ministerstw - resortów, zaciąga długi i płaci od nich odsetki, daje utrzymanie całej rzeszy żołnierzy biurokracji (to takie szlachetne określenie urzędników).

Ubezpieczenia emerytalne i rentowe leżą w gestii ZUS, który otrzymuje dotację z budżetu państwa w granicach 28 mld zł. rocznie, ale znacznie więcej ZUS zbiera ze składek – myślę że w granicach 55 - 65 mld zł. Jak w ZUS-ie nie ma to wyciąga rękę po większą dotację w budżecie, a jak tam nie ma to pożycza sobie od banków. I pomimo coraz gorszej kondycji pałaców, siedzib i kadr mu przybywa.

Zdrowiem zajmuje się NFZ, który ma własne źródło dochodów, ale kiedyś należało one do budżetu. Część jednak środków będzie uzyskiwać z budżetu – choćby np. ostatnio wynegocjowane 400 mln zł. na opiekę nocną. Wartość zarządzanych kwot to ok. 32-35 mld zł. Kolejny fundusz to Fundusz Pracy, który ma swoje dochody ale dostaje także stosowne dotacje z budżetu. Ale i jemu nie starcza bo wpływy sięgają ok. 10 mld zł., zaś wydatki 12 mld zł.

Jeszcze jest fundusz emerytalno - rentowy – 15 mld zł., dotacje do samorządów – 32 mld zł. O pomniejszych funduszach (ochrona środowiska, niepełnosprawni itp.), agencjach i agendach to nawet mi się już pisać nie chce. I każda z nich ssie kasę albo ze źródeł do nich przypisanych, które powinny zasilać budżet państwa, albo jest podłączona kroplówką bezpośrednio do budżetu, a i tak większość dodatkowo się jeszcze zadłuża na rynku.

W rezultacie budżet państwa sprowadza się w znakomitej większości do odpowiedzi na pytania: której bandzie urzędników – z jakiej agencji, funduszu czy agendy dać taką, a nie inną dotację. Nie ma więc znaczenia, ani deficyt budżetowy, ani suma jego wydatków czy dochodów. Bowiem to, czego nie da budżet, fundusze wezmą sobie same (pożyczą na rynku). Budżet w praktyce jest bezwładny i bezradny, za to w każdej chwili można wykazać w nim dowolny rachunek ekonomiczny – co w ostatnich miesiącach poprzedniego roku udowodnił Pan Minister Finansów Andrzej Raczko. Jako narzędzie ekonomiczne budżet i deficyt staje się zbędny i niepraktyczny, jego wskazania fałszują obraz rzeczywistości, czarują ją. Nasuwa się nieodparta analogia do holdingów korporcyjnynch – tam też struktura spółek jest tak nieprzejrzysta, iż władze centralne wkrótce tracą kontrolę, bądź też wyciągają miliardy na konta karaibskie. A potem akcjonariusze z dnia na dzień tracą pieniądze życia, a „przecież wszystko szło tak dobrze”.

Komu i czemu sprzyja taki system – oczywiście Biurokratom i Korupcji. Oczywiście prawdą jest ,iż wszelkie wydawanie pieniędzy przez państwo lub za jego pośrednictwem kończy się korupcją. Ale jest korupcja i Korupcja. Model obowiązujący obecnie w Polsce wysysa wręcz gigantyczne sumy niczym próżnia zawartość dziurawego statku kosmicznego. Jakiekolwiek jej ograniczenie nie jest możliwe bez odwrócenia tego trendu. Dalsze zamienianie podatków na składki wraz z ich jednoczesnym wzrostem oraz wliczanie w ceny produktów kolejnych opłat akcyz czy VAT-ów to swoiste przyrastanie kolejnych głów hydrze biurokracji.

Pytanie, jakie często Państwo mi zadajecie, brzmi mniej więcej tak: jak długo ten system będzie jeszcze trwał i jakim cudem „trzyma się on jeszcze kupy” (to cytat) chociaż na zdrowy rozum powinien się dawno zawalić. Odpowiem pytaniem. A ile trzeba wyrwać nóg stołowi aby się zawalił. Jedną, dwie, trzy czy wszystkie cztery. Rzecz jednak w tym nie kiedy stół się zawali tylko kiedy jeszcze można przy nim zjeść bez obaw rodzinny obiad. Jesteśmy w takiej fazie, że jeszcze stoi, ale już obiadu zjeść się nie da. Stoi sobie atrapa, miejsce zajmuje, nie ma z niego korzyści, kosztuje i już. Dopóki nie zgnije do reszty i się sam z siebie nie zawali to babcia – seniorka rodziny nie pozwoli go z sentymentu wyrzucić i kupić nowego.

I być może zabrzmi to brutalnie – ale czy nie czas rozprawić się z babcią ?

gospodarka
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)