Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Karolina Wysota
Karolina Wysota
|
aktualizacja

Wydłuża się kolejka po darmowe jedzenie. Banki Żywności pod ścianą

Podziel się:

Drożyzna, wojna, zablokowane fundusze unijne - splot negatywnych czynników utrudnia pracę organizacji pozarządowych, które pomagają osobom najbardziej potrzebującym. A tych przybywa. Do niedawna każdą pozyskaną złotówkę Banki Żywności były w stanie zamienić na 8 kg pożywienia. Dziś taki wynik jest nie do pomyślenia. Banki się martwią się, że nie będą miały czym się dzielić.

Wydłuża się kolejka po darmowe jedzenie. Banki Żywności pod ścianą
Banki Żywności przeciwdziałają marnowaniu pożywienia poprzez jego pozyskiwanie, magazynowanie oraz dystrybucję, a także uczą, jak nie marnować żywności (Materiały prasowe, Federacja Polskich Banków Żywności)

W Polsce działają 32 Banki Żywności, które ratują jedzenie przed zmarnowaniem (rocznie do kosza trafia 4,8 mln ton pożywienia) i niosą pomoc osobom najbardziej potrzebującym (w naszym kraju poniżej poziomu skrajnego ubóstwa, czyli za mniej niż 600 zł miesięcznie, żyje 1,6 mln osób).

Banki Żywności docierają z 64 tysiącami ton jedzenia do 1,5 mln osób, w tym seniorów, rodzin wielodzietnych, bezrobotnych, bezdomnych, niepełnosprawnych, wychodzących z nałogów i wielu innych. Robią to za pośrednictwem 3,2 tys. organizacji współpracujących: jadłodajni, świetlic środowiskowych, noclegowni i domów dla bezdomnych, a także ośrodków wychowawczych, hospicjów, ośrodków wsparcia dla kobiet samotnie wychowujących dzieci, domów dziecka oraz innych itp. Jednak inflacja i rosnące ceny żywności bardzo komplikują im działanie.

Przybywa potrzebujących rodzin z dziećmi i młodych emerytów

- Grupa potrzebujących jest zróżnicowana. Coraz więcej rodzin z dziećmi potrzebuje pomocy. Przez nieudane inwestycje czy nieprzemyślane pożyczki nie są w stanie związać końca z końcem. W gronie potrzebujących przybywa też coraz młodszych emerytów — wskazuje w rozmowie z money.pl Beata Ciepła, prezes Federacji Polskich Banków Żywności.

Do Banku Żywności od darczyńców — w tym przedsiębiorców, ale również osób prywatnych — napływają głównie owoce, warzywa, ryż, makaron, napoje, mleko, sery, pieczywo oraz słodycze. Dzięki tej żywności powstaje ponad 128 mln posiłków. Największe zapotrzebowanie jest jednak na produkty z długim terminem przydatności do spożycia.

- Raz otrzymaliśmy trufle. Od kilku lat jeden z producentów regularnie dostarcza nam sery pleśniowe. Gdy zaczął to robić kilka lat temu, jedna z organizacji partnerskich zgłosiła, że przekazaliśmy jej przeterminowany towar. Od tego czasu świadomość gastronomiczna w naszym kraju bardzo się zmieniła — zauważa szefowa Federacji.

Do zadań Banków Żywności należy również edukacja. Uczą jak nie marnować jedzenia i co przyrządzić z produktów, które znalazły się w koszyku dla potrzebującego. Jego zawartość to loteria.

- Uczymy ludzi, jak tanio i smacznie przyrządzać posiłki — uściśla Beata Ciepła.

Kaskada wyzwań. Pomaganie staje się coraz trudniejsze

Przed pandemią każdą pozyskaną złotówkę Banki Żywności były w stanie zamienić na 8 kg żywności. Ich bieżąca sytuacja coraz bardziej się jednak komplikuje. Za wschodnią granicą toczy się wojna, w kraju szaleje inflacja, a pod znakiem zapytania stoją unijne pieniądze dla Polski.

- Liczba osób potrzebujących rośnie, trudno mi jednak oszacować w jakim tempie, gdyż sytuacja dynamicznie się zmienia. Równocześnie rośnie zapotrzebowanie na żywność — alarmuje nasza rozmówczyni.

O tym, kto może dostać produkty z Banku Żywności, decyduje każda organizacja partnerska oddzielnie. Robi to na podstawie własnych kryteriów. Nawet gdyby organizacje współpracujące z Bankami Żywności chciały zwiększyć skalę działalności, to nie bardzo mogą to zrobić.

- Zapotrzebowanie na pomoc tak naprawdę istotnie rośnie od wybuchu pandemii. Sytuacja finansowa części Polaków się pogorszyła na etapie lockdownów, które uderzyły w wiele branż, w tym głównie gastronomiczną i turystyczną — wspomina prezeska Federacji Polskich Banków Żywności.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Zamożniejsi będą oszczędzać, biednym zostanie pomoc rządu. "Ręka państwa będzie coraz bardziej widoczna"

Ekstrażywność dla Ukrainy. Słabną możliwości darczyńców

Liczba potrzebujących skokowo urosła o uchodźców wojennych. W ich przypadku pomoc polega na poszukiwaniu ponadprogramowej żywności do rozdysponowania. Beata Ciepła podkreśla, że nieoceniona w tym przypadku okazała się szczodra pomoc ze strony naszego społeczeństwa. Jednak możliwości indywidualnych darczyńców się wyczerpują.

- Właśnie podsumowaliśmy zbiórkę żywności prowadzoną wspólnie z sieciami handlowymi na rzecz osób z Ukrainy. Od marca do czerwca tego roku w ramach tej akcji zebraliśmy ponad 500 ton żywności — informuje nasza rozmówczyni.

To niewielka część tego, co de facto płynie do uchodźców i na Ukrainę przez Banki Żywności. Jak szacuje nasza rozmówczyni, ok. 300 tys. Ukraińców otrzymało ponad 3 tys. ton pożywienia — głównie osoby przebywające u nas w kraju, ale nie tylko. Banki wysyłają żywność również za wschodnią granicę.

Inflacja dotyka nie tylko darczyńców. Bankom wysycha unijne źródło

Pracę Banków Żywności utrudnia inflacja. Wzrost cen paliwa, usług transportowych i prądu powoduje gwałtowny wzrost kosztów działalności. Banki same muszą zatroszczyć się o zasypanie luki finansowej. Ich problemy potęguje niepewność związana z pozyskanie funduszy unijnych w ramach Krajowego Planu Odbudowy (KPO).

- Kończą się programy realizowane w ramach perspektywy na lata 2014-20. Nowa perspektywa na lata 2021-27 jeszcze nie ruszyła. Wszystko zależy od tego, czy i kiedy Polsce uda się ostatecznie pozyskać unijne środki, szczególnie w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego Plus. Jesteśmy lekko zestresowani całą tą sytuacją — mówi Beata Ciepła.

Pieniędzy unijnych bankom wystarczy zaledwie do jesieni tego roku. W ponad połowie finansują swoją działalność właśnie z tych funduszy. Gros tych środków pochłaniają koszty magazynowania, chłodzenia, transportu pozyskanej od darczyńców żywności, ale również na zatowarowanie w ramach zamówień publicznych. Bo przedsiębiorcy przez drożyznę ograniczają dostawy.

- Procedury przetargowe w unijnym programie pomocy żywnościowej trwają miesiącami. Galopująca inflacja kładzie się cieniem na niektórych kontraktach. Np. dostawca będzie w stanie dostarczyć litr oleju na osobę zamiast czterech, na co pierwotnie się umówiliśmy. Podobne problemy mamy z cukrem — gorzko puentuje Beata Ciepła.

Karolina Wysota, dziennikarka money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl