Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Inwestorzy niepotrzebnie bujali w obłokach

0
Podziel się:

FED zawiódł inwestorów - takie komentarze można znaleźć po wczorajszym posiedzeniu amerykańskiego banku centralnego. Czy to jednak uczestnicy rynku nie stali się ofiarami własnych nazbyt optymistycznych przewidywań?

Inwestorzy niepotrzebnie bujali w obłokach

Trudno przecież liczyć, aby po dwóch miesiącach od ostatniej obniżki stóp procentowych (30 kwietnia), FED dał wyraźny sygnał, iż zamierza je podwyższyć już na początku sierpnia. Wprawdzie zagrożenia inflacyjne zaczynają dawać o sobie znać, ale też sytuacja w amerykańskiej gospodarce jest daleka od ideału...

*Złoty: *Wczorajsza decyzja Rady Polityki Pieniężnej o podwyżce stóp procentowych o 25 pkt. bazowych nie była dla nikogo zaskoczeniem. Inwestorzy od dawna nastawiali się raczej na analizę towarzyszącego temu zdarzeniu komunikatu, który mógłby pomóc w ocenie, czy poziom 6 proc. okaże się wystarczający do tego, aby sprowadzić inflację do celu. Wydaje się, że nie - RPP dała do zrozumienia, iż wciąż niepokoi się ryzykiem wystąpienia drugiej rundy inflacji, a z przedstawionej projekcji inflacyjnej NBP wynikało, że wskaźnik CPI powróci poniżej 3,5 proc. r/r dopiero w 2010 r. Dostrzeżono ryzyko możliwego spowolnienia gospodarki w perspektywie najbliższych kwartałów, ale nie wydaje się, aby było ono na tyle znaczące, aby zniechęcić ,,jastrzębie" skrzydło RPP do dalszych działań. Wprawdzie będący reprezentantem ,,środka", prof. Jan Czekaj, zaczyna sprzyjać obozowi ,,gołębi", któremu ponownie zaczyna przewodzić szef NBP, Sławomir Skrzypek, to jednak nie wszystko jest stracone.

Globalna sytuacja na rynkach energii i żywności, a także utrzymująca się wysoka dynamika konsumpcji, mogą wymusić na członkach RPP zmianę postawy, którą zdają się przyjmować na najbliższe tygodnie, czyli ,,poczekamy i zobaczymy". Tym samym nie należy oczekiwać, iż poziom 3,35 zł za euro, który był testowany dzisiaj rano i z którego odbiliśmy się w kierunku 3,36 zł, stanie się jakąś znaczącą przeszkodą w dalszej aprecjacji naszej waluty. Wydaje się, że testowanie rejonu 3,34 zł (czyli absolutnych minimów z 2001 r.) jest kwestią 2-3 sesji. Zwłaszcza, że naszej walucie sprzyjać powinna sytuacja na rynku EUR/USD. Możliwość dalszej deprecjacji dolara, powinna przełożyć się na testowanie minimów z 23 kwietnia b.r., czyli 2,1250 zł. Czyli nic się nie zmieniło od przedstawionej tydzień temu prognozy. Cele średnioterminowe pozostały niezmienne - 3,30 zł za euro i 2,10 zł w przeciągu kilku tygodni.

*Euro/dolar: *Przymiotnik ,,nijaki" dobrze by pasował do opisu wczorajszego komunikatu FED. Stopa funduszy federalnych pozostała na poziomie 2,0 proc., a członkowie Komitetu Otwartego Rynku wprawdzie przyznali, że wzrosła niepewność, co do perspektyw inflacji, ale wyrazili też oczekiwanie, iż ceny unormują się w perspektywie kolejnych kwartałów. Dodali jednocześnie, iż nieco zmalało ryzyko dalszego spowolnienia tempa wzrostu gospodarki. To pokazuje, że dominuje postawa wyczekująca, a FED zacznie działać dopiero wtedy, kiedy problem inflacji zacznie być dość poważny. To swoiste opóźnienie, jak się wydaje, jest motywowane wciąż utrzymująca się niepewnością, co do przyszłego rozwoju wypadków w amerykańskiej gospodarce. Bo przecież sytuacja na rynkach nieruchomości, czy w sektorze finansowym, wciąż jest daleka od ideału. Co w takiej sytuacji? Wydaje się, że dolar jest skazany na dalsze osłabienie, o ile ponownie nie otrzyma wsparcia w postaci werbalnej interwencji tandemu Bernanke&Paulson. Tyle, czy teraz
inwestorzy odbiorą na poważnie sugestie, co do możliwej interwencji w obronie dolara? W perspektywie najbliższego tygodnia (do 3 lipca b.r.) notowania EUR/USD są wręcz skazane na wzrosty. Wprawdzie we wczorajszym wystąpieniu w Parlamencie Europejskim, szef Europejskiego Banku Centralnego ograniczył oczekiwania, co do możliwej serii podwyżek stóp procentowych, to jednak nie można wykluczyć, że ECB nie ograniczy się do zaplanowanego na lipiec posunięcia o 25 pkt. bazowych, jeżeli będzie tego wymagała sytuacja. Determinacja członków tego gremium w kwestii walki z inflacją jest znacznie większa, niż w FED, czy Banku Anglii. Dokąd zatem dojdzie eurodolar? Wydaje się, że testowanie okolic 1,5840 wyznaczanych przez maksima z maja i początku czerwca b.r., jest dość prawdopodobne w najbliższych dniach. Wsparcia wyznaczają okolice 1,5650. O godz. 14:49 za euro płacono 1,5720 USD.

Funt/dolar: Sugestie członków Banku Anglii, iż ewentualne podwyżki stóp procentowych nie będą konieczne w celu zbicia inflacji do celu w średniej perspektywie, nie doprowadziły do osłabienia się notowań funta względem dolara. A wręcz przeciwnie - dzisiaj na parze GBP/USD pojawiły się wyraźne sygnały mogące sugerować bliski atak na okolice 2,00 (sugerowane przed tygodniem). Mowa o przełamanym dzisiaj poziomie 1,9850 (o godz. 14:49 kurs wynosił 1,9866).To pokazuje jak silna jest kolejna fala słabości amerykańskiej waluty. Warto jednak pamiętać o tym, iż w średnioterminowej perspektywie dynamika zwyżki GBP/USD będzie mniejsza, niż EUR/USD. Powodem będzie inna polityka prowadzona przez Bank Anglii, która zakłada, iż nadal słabnąca gospodarka okaże się wystarczającym czynnikiem do wyhamowania presji inflacyjnej. To dość odważna teza i zarazem ryzykowna, bo mogąca prowadzić do długiej stagflacji na Wyspach.

dziś w money
komentarze walutowe
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)