Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Polityka podatkowa a dobrobyt i wzrost skłonności do oszczędzania gospodarstw domowych

0
Podziel się:

Nie tylko sam wzrost gospodarczy jest ważnym elementem gospodarczego otoczenia mogącym w zasadniczy sposób poprawić bądź pogorszyć skłonności oraz zyski związane z oszczędzaniem.

Polityka podatkowa a dobrobyt i wzrost skłonności do oszczędzania gospodarstw domowych

Nie tylko sam wzrost gospodarczy jest ważnym elementem gospodarczego otoczenia mogącym w zasadniczy sposób poprawić bądź pogorszyć skłonności oraz zyski związane z oszczędzaniem. Rządowa polityka fiskalna bezpośrednio związana z polityką podatkową i budżetową może również znacząco zmieniać i kształtować strumienie oszczędności gospodarstw domowych. Wpływa na opłacalność oszczędzania i na strukturę oszczędności.

Nie sposób w tym momencie nie wspomnieć o nowym podatku, wprowadzonym za kadencji wicepremiera Marka Belki, o podatku od odsetek od oszczędności. Nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności wprowadzono go na początku serii obniżek stóp procentowych. Dwa niekorzystnie wpływające na skłonność do oszczędzania czynniki zadziałały jednocześnie. Gospodarstwa domowe przestały zwiększać oszczędności, za to zaczęły zwiększać zadłużenie kredytowe.

Znikły za to zupełnie podatkowe zachęty do oszczędzania w postaci ulg od podatku dochodowego od osób fizycznych. Obecny rząd pozostaje głuchy na apele rozmaitych środowisk o zachęty do oszczędzania na rynku ubezpieczeń emerytalnych, mieszkaniowym czy kapitałowym. Nic dziwnego, że nasza skłonność do oszczędzania spada już od przeszło ponad pół roku, chociaż wcześniej przez siedem lat nieprzerwanie rosła.
Nadmierny fiskalizm (stopień opodatkowania naszych przychodów) państwa w stosunku do gospodarstw domowych musi także odbić się „czkawką” na wysokości oszczędności. Społeczeństwo, mając do swojej dyspozycji po zapłacie wszystkich należnych podatków i składek coraz mniej, przestaje oszczędzać po to, aby utrzymać poziom bieżącej konsumpcji. Taki stan rzeczy albo zaowocuje zmniejszeniem wydatków mieszkaniowych, albo zwiększeniem popytu na kredyt. Póki co, mamy i jedno, i drugie. Mieszkań sprzedaje się coraz mniej, a zadłużenie kredytowe rośnie.

Swoistym zrywem rozpaczy stała się ucieczka oszczędzających w lokaty, jednostki funduszy, certyfikaty i obligacje antypodatkowe. Jednak z resortu finansów ciągle dobiegają ostrzegawcze głosy o możliwości nie zaakceptowania takiej formy omijania przepisów podatkowych. Ewentualne decyzje mogą bardzo fatalnie załamać rynek oszczędności.

O wpływie obowiązkowych ubezpieczeń społecznych na naszą aktywność w oszczędzaniu już mówiłem. Teraz pragnę zauważyć, że owszem to państwo przejęło na siebie ten obowiązek, w zamian za co pobiera bajońskie składki – zarówno na ZUS czy KRUS jak i na ubezpieczenie zdrowotne. Jednak większość płaconych przez nas składek jest wydawanych na bieżąco, zamiast być pracującymi oszczędnościami uruchamianymi wtedy właśnie, gdy następuje potrzeba. Gospodarka przez to jest pozbawiona koła zamachowego. Nasze składki w większości idą nie na ten cel, na który je płacimy. Płacimy na przyszłą emeryturę, państwo jednak wydaje te pieniądze na renty i emerytury innych. Składka na koszty naszego przyszłego leczenia trafia na bieżące wydatki kas chorych i zadłużonych szpitali.

W rezultacie oszczędności nie powstają, chociaż generowane są wysiłki ekonomiczne społeczeństwa, zaś ono samo ma wrażenie, że owe oszczędności poczyniło. Pojawia się pytanie – gdzie są te pieniądze. Odpowiedź jest prosta – to są quasi podatki a nie strumienie oszczędności.

Zabieranie bodźców do oszczędzania dla społeczeństwa, które oszczędzać nie umie, jest szczególnie groźne. My nadal nie jesteśmy przyzwyczajani do dbania o własny los. Nadal za nas podejmowanych jest, ze skutkiem aż nadto widocznie opłakanym, większość decyzji dotyczących oszczędzania. Skutek tego jest widoczny dla każdego – zadłuża się państwo, przede wszystkim u zagranicznych inwestorów, większość zysków z tego tytułu trafia za granicę.

Zadłużone państwo nie jest w stanie zrezygnować z wysokich podatków, chociaż już teraz nie jest w stanie nawet z nich wypełnić wszystkich wydatków. Potrzebuje więc kredytu, ale nasze społeczeństwo wycieńczone podatkami i składkami nie jest w stanie mu pożyczyć. Zresztą społeczeństwo jest potrzebne rządowi obecnie do wydawania i rozkręcania konsumpcji. Pożycza więc za granicą, jednak gospodarka okupuje to transferem dochodów odsetkowych za granicę.

Podsumowując – nie można zbudować trwałego wzrostu gospodarczego bez strumienia inwestycji, a ten strumień powinien mieć swoje źródło w stabilnych krajowych długoterminowych oszczędnościach. Kapitał spekulacyjny ich nie zastąpi, rząd zaś powinien szczególnie to rozumieć. Nasze społeczeństwo wymaga z jednej strony oddechu podatkowego z uwagi na swoje zubożenie, a z drugiej strony zachęt ekonomicznych do oszczędzania, aby cały oddech nie poszedł w kierunku konsumpcji. Na skutki takiej polityki nie można też liczyć po roku, proces będzie długotrwały ale bardzo owocny.

Oszczędzaj i inwestuj
pieniądze
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)