Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Jakub Sawulski
Jakub Sawulski
|

"Równo nie znaczy sprawiedliwie". Oto mity dotyczące składki zdrowotnej [OPINIA]

382
Podziel się:
Przedstawiamy różne punkty widzenia

Ryszard Petru mówi, że składka zdrowotna powinna być kwotowa i najlepiej równa dla wszystkich, bo w zamian wszyscy otrzymujemy dostęp do takiej samej ochrony zdrowia. Izabela Leszczyna dodaje, że gdy przedsiębiorcy będą płacić mniej, zyska na tym każdy. To popularne argumenty w dyskusji o składce zdrowotnej. Dlaczego oba są fałszywe? - pisze Jakub Sawulski w opinii dla Money.pl.

"Równo nie znaczy sprawiedliwie". Oto mity dotyczące składki zdrowotnej [OPINIA]
Izabela Leszczyna, minister zdrowia, i poseł Ryszard Petru (East News, Dawid Wolski, Filip Naumienko Reporter)

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Równo nie znaczy sprawiedliwie

Równa kwotowo składka zdrowotna dla wszystkich brzmi atrakcyjnie, wydaje się sprawiedliwa. Przecież wszyscy płacimy za tę samą usługę. Zróbmy więc eksperyment myślowy i spróbujmy rozszerzyć tę ideę także na inne obszary działania państwa. Z obrony narodowej też wszyscy korzystamy tak samo, jeździmy po tych samych drogach, dzieci posyłamy do tych samych szkół, i tak dalej. Bogaci nie powinni za te usługi płacić więcej niż biedni.

Do czego doprowadziłaby nas taka logika? Do systemu, w którym utrzymanie państwa zabierałoby ogromną część dochodów osób biednych, a niewielką bogatych. W 2024 r. na różnego rodzaju usługi publiczne i infrastrukturę państwo wyda każdego miesiąca około 75 mld złotych. W tym jest ochrona zdrowia, edukacja, obrona narodowa, sądownictwo, utrzymanie porządku (policja, straż pożarna, itp.), drogi i wiele innych.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Rekord w ZUS. Prezes: tak nie było nigdy w historii

Gdybyśmy podzielili to po równo między dorosłych obywateli, wyszłoby po około 2,5 tys. zł miesięcznie. Przeciętnemu emerytowi zabieralibyśmy prawie cały dochód. Menadżerowi w korporacji, który zarabia 25 tys. zł – dokładnie 10 proc. Sprawiedliwie?

Z tego właśnie powodu Adam Smith – uznawany za założyciela liberalnej ekonomii – już prawie 300 lat temu pisał, że obciążenia publiczne powinny być nakładane "w stosunku do możliwości płatniczych obywatela". Czyli nie kwotowo, a procentowo. To jedna z podstawowych zasad podatkowych, którą do dziś wpisuje się w podręcznikach do ekonomii.

Wprowadzanie kwotowej składki zdrowotnej to cofanie nas nie tyle do zasad sprzed Polskiego Ładu, lecz do zasad sprzed kilkuset lat, gdy ekonomia była jeszcze w powijakach.

No dobrze, ale tu pojawia się argument, że składka zdrowotna to nie podatek. Owszem, ale tylko z nazwy. Podstawową cechą składki jest to, że wpływa na indywidualną wysokość lub wartość świadczenia – na przykład im więcej składki emerytalnej zapłacisz, tym wyższą dostaniesz w przyszłości emeryturę. Składka zdrowotna nie spełnia tej cechy. W rzeczywistości jest podatkiem celowym, to znaczy podatkiem, z którego dochody państwo przeznacza na określony cel. Jeśli głównym argumentem w dyskusji o składce zdrowotnej ma być jej nazwa, to po prostu zmieńmy ją na właściwą.

To nie małe firmy są fundamentem rozwoju

Rozwój gospodarki nie opiera się na mikro i małych firmach. Dla rozwoju najważniejsze są firmy duże oraz szybko rosnące. Czyli takie, które potrafią zdobywać nowe rynki w kraju i za granicą, dużo inwestują, rozwijają produkty, są innowacyjne, zatrudniają nowych pracowników i dobrze im płacą.

Mitem jest, że samo istnienie firmy jest dobre dla rozwoju gospodarki. W Polsce mamy mnóstwo firm – według danych GUS liczba osób pracujących na własny rachunek wynosi około 2,2 miliona. W przeliczeniu na liczbę mieszkańców to wyraźnie więcej niż w wielu bogatszych od nas krajach, na przykład w Niemczech. Ale większość przedsiębiorców nie rozwija swojej firmy, tylko przez wiele lat prowadzi bieżącą działalność w drobnych usługach czy handlu (rzadziej produkcji, gdzie potrzebne są efekty skali).

Dość powiedzieć, że około trzy czwarte przedsiębiorców nie zatrudnia żadnego pracownika. Takich "samotnych" działalności gospodarczych jest coraz więcej – tylko w ciągu ostatnich ośmiu lat przybyło ich około pół miliona.

Niektóre firmy są wysoce produktywne, czyli dają gospodarce wysoką wartość dodaną, a inne nie. Czasem z punktu widzenia całej gospodarki lepiej byłoby, gdyby właściciel małej, nieskomplikowanej i niskodochodowej działalności gospodarczej był zwykłym pracownikiem. Na przykład na taśmie produkcyjnej w firmie wytwarzającej baterie do samochodów elektrycznych, jako inżynier w przedsiębiorstwie budującym mosty albo manager w korporacji świadczącej usługi informatyczne. W takich miejscach wartość dodana z pracy jest wielokrotnie większa niż w większości mikrofirm.

Wspieranie przedsiębiorców za wszelką cenę?

Dlatego nie ma sensu wspieranie przedsiębiorstw za sam fakt istnienia. A tym właśnie jest dawanie kolejnych preferencji właścicielom firm w podatkach i składkach, w tym składce zdrowotnej. W ten sposób zniekształcamy bodźce do efektywnej alokacji zasobów w gospodarce – nadmiernie zachęcamy do zakładania kolejnych mikro i małych działalności gospodarczych, podczas gdy wysoce produktywnym firmom wciąż brakuje rzutkich ludzi do pracy.

To rodzi wątpliwość, czy myśląc w ten sposób nie stawiamy się wyłącznie w roli dostarczycieli rąk i głów do pracy dla dużych zagranicznych firm – bo to one dziś stanowią dużą część tych najbardziej produktywnych w naszym kraju? Czy nie odbieramy sobie szansy na stopniowe tworzenie rodzimych średnich i dużych przedsiębiorstw?

Te obawy są słuszne. Właśnie z tego powodu warto, żeby państwo nie rezygnowało ze wspierania ducha przedsiębiorczości wśród obywateli. To wsparcie nie powinno być jednak powszechne, tak jak robimy to teraz. Na taką rozrzutność nas nie stać, a gospodarce wcale to nie pomaga. Powinniśmy to robić celnie, tam gdzie ta przedsiębiorczość faktycznie ma potencjał do rozwoju. Można to zrobić przyznając preferencje za konkretne aktywności: inwestycje, tworzenie innowacji, zwiększanie zatrudnienia oraz wychodzenie na nowe rynki zbytu. Firm podejmujących takie kroki potrzebujemy jak najwięcej i nawet jeśli obniżymy im podatek, to z naddatkiem nam się to zwróci.

Autorem jest Jakub Sawulski, główny ekonomista Fundacji Instrat

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(382)
Stop drenowan...
1 tyg. temu
10% wynagrodzenia rocznie to nie jest składka tylko bandycki komunistyczny podatek
Ares
2 tyg. temu
To może idąc tym komunistycznym tokiem myślenia za chleb i masło też płaćmy sprawiedliwie a nie równo ? Gdzie tu niby jest preferencja jeśli obywatel przedsiębiorca płaci za usługę tyle samo co wszyscy ? Boże co to za komunistyczny bełkot...
WWW
2 tyg. temu
Może być składka kwotowa. To wychodzi jakieś 800 na miesiąc od każdego pracującego.
Mmm
2 tyg. temu
Dawno już takich bzdur nie czytałem.
Aśka
2 tyg. temu
Skompromitowany ale dalej pcha się na afisz.
...
Następna strona