WIG20 nie wybił się dziś ponad wyznaczony w poprzednim tygodniu kanał o szerokości 100 punktów. Rynku nie poruszyły nawet wyjątkowe notowania złotego.
Indeks zaliczył dziś zarówno górne jak i dolne ograniczenie kanału. Trzeba przyznać, że początek sesji był dobry i, tak jak większość inwestorów się spodziewała, indeksy zyskiwały. Sił na przebicie 3150 pkt. na WIG20 nie było i rynek zaczął się obsuwać.
Największe emocje wywołało otwarcie handlu w USA, które po danych z rynku nieruchomości, zdawało się dążyć grubo poniżej piątkowego zamknięcia. WIG20 w tym czasie zanurkował szybko ok. 30 punktów. Dane okazały się zgodnie z prognozami słabe (sprzedaż domów na rynku wtórnym spadła 0,4 proc., choć była wyższa niż się spodziewano, zmniejszyła się również mediana cen o 4,6 proc., a liczba domów wystawionych na sprzedaż wzrosła o 5,5 proc.).
Część inwestorów w braku negatywnej niespodzianki ze strony nieruchomości upatruje dziś stabilizację tego sektora, stąd początkowe straty indeksów w USA zostały szybko odrobione.
Nieco w końcówce sesji odrobić zdołały także polskie indeksy, które dzień zakończyły niewielkimi wzrostami: WIG20 zyskał 0,25 proc. przy obrotach niższych niż miliard złotych, a WIG 0,19 proc. przy 1,2 mld zł obrotu.
W sytuacji GPW niewiele więc się zmieniło, trend boczny trwa. W tym tygodniu będą jednak powody do większych ruchów. Patrząc z nieco szerszej perspektywy wydaje się, że kryzys w przeciągu kilku miesięcy może zostać zażegnany.
Taka myśl przemknęła mi dziś przez głowę, gdy zobaczyłem informację o planowanym debiucie Azoty Tarnów. Do tego cała masa nowych spółek planuje wejście na NewConnect. W USA Visa szykuje się do (być może) największego debiutu w historii Stanów Zjednoczonych (o czym już pisałem)
- ofertę podwyższono do 19 mld dolarów Gdzieś tam czają się jeszcze takie tuzy jak np. Polsat Cyfrowy. Hossa na IPO, która nieco przycichła od czasów spadków na światowych giełdach zdaje się odżywać, szczególnie w Warszawie.