Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. Damian Szymański
|
aktualizacja

Kaczyński otwiera puszkę Pandory. "To się źle skończy"

Podziel się:

PiS bez konsultacji z Brukselą wprowadza drastyczne kroki w obrocie ukraińskim zbożem. Zakaz tranzytu żywności z kraju pogrążonego wojną oraz skup zbóż po zawyżonych cenach może nas kosztować miliardy. Wszystko dzieje się po 10 miesiącach bagatelizowania problemów rolników. – To się źle skończy – słyszymy.

Kaczyński otwiera puszkę Pandory. "To się źle skończy"
Prezes PiS zapowiedział działania, które zdaniem ekspertów mogą nas kosztować nawet kilka miliardów złotych ponadmiarowych wydatków (Licencjodawca, Zbyszek Kaczmarek/REPORTER)

Obronimy was – krzyczał triumfalnie w ten weekend premier Mateusz Morawiecki po prawie 10 miesiącach bagatelizowania ostrzeżeń wsi dotyczących ukraińskiego zboża. A że bez rolników PiS wyborów nie wygra, na scenę wyszedł także Jarosław Kaczyński, który zagrał va bank i bez oglądania się na kogokolwiek zaordynował skup zbóż po zawyżonych cenach oraz zakaz tranzytu ukraińskiej żywności przez nasz kraj.

Za te błędy zapłacimy wszyscy. I to w momencie, kiedy Ministerstwo Finansów jeszcze kilka tygodni temu zapewniało, że dokładnie zamierza oglądać każdego wydanego złotego.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Polacy pokochali pompy ciepła. Ile trzeba zainwestować?

Zakaz importu zbóż z Ukrainy. Finansowe aspekty sprawy

Szefowa resortu finansów w październiku 2022 r. w rozmowie z Radiem Zet zapewniała, że rząd musi bardzo ostrożnie przyglądać się wydatkom państwa, ponieważ "budżet nie jest z gumy".

Skoro sytuacja jest trudna, są wyzwania – trzeba oglądać każdą złotówkę – komentowała.

Później w wielu opiniach do projektów MF krytykowało inne resorty i dyscyplinowało je, wskazując, że w tym roku kasa państwa jest już na tyle napięta, że nie ma przestrzeni do zwiększania wydatków. Teraz okazuje się, że za błędy rządu i bagatelizowanie od wakacji zeszłego roku problemów ze zbożem przyjdzie nam zapłacić z naszych podatków. Prezes PiS bowiem zapowiedział działania, które zdaniem ekspertów mogą nas kosztować nawet kilka miliardów złotych ponadmiarowych wydatków.

Dr hab. Sławomir Kalinowski, ekonomista, profesor Instytutu Rozwoju Wsi i Rolnictwa Polskiej Akademii Nauk, wskazywał w TVN24, że rząd będzie sporo rolnikom dopłacał.

Skupimy zboże za 1,4 zł, tak usłyszeliśmy  1,4 zł za tonę, czyli mniej więcej 500 zł dopłaty do każdej tony zboża (...), 5 milionów ton razy 500 zł to już się robi 5 mld zł. Nie wiem, czy rząd jest w stanie wyłożyć – pamiętajmy, z naszych pieniędzy – te środki wskazywał gość "Wstajesz i weekend".

MF ma problem. "Pani minister wskazano miejsce w szeregu"

Z całą pewnością obecne warunki nie sprzyjają, by dokonywać większego luzowania fiskalnego. Pomimo wypychania wielu wydatków poza budżet centralny, jego wykonanie w tym roku nie wygląda najlepiej. W lutym pojawił się w nim deficyt, a nie jest to zbyt częsta sytuacja w ostatnich latach - mówi w rozmowie z money.pl Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.

Jak zaznacza, w tej sytuacji każdy dodatkowy wydatek jest finansowany deficytem, a to pociąga za sobą wzrost kosztów obsługi długu.

A finanse naszego kraju odczują to, co rząd robi dzisiaj, dopiero w kolejnych latach, kiedy przyjdzie nam ten dług rolować i spłacać. Ministerstwo Finansów mówi o tym, że będzie oglądać każdego złotego z kilku stron i nie zgadza się na dodatkowe duże wydatki. Jak jednak widzimy, kiedy pojawiają się "najwyższe czynniki decyzyjne", resort musi się do nich dostosować mówi Kozłowski.

Jeszcze dalej idzie dr Sławomir Dudek, prezes Instytutu Finansów Publicznych (IFP). – Prezes Kaczyński dobitnie pokazał pani minister finansów jej miejsce w szeregu. Jej przedstawiciele od wielu tygodni informowali resorty, że nie ma pieniędzy w budżecie na dodatkowe przedsięwzięcia. Pani minister finansów chciała walnąć w stół, ale stół jej zabrali. Minister Kościński w swoim szczerym wywiadzie powiedział, jaka jest rola Ministerstwa Finansów – muszą bezwzględnie wykonywać polecenia polityczne. To taki sygnał do pani minister, że jest wyłącznie księgową. Przypuszczam, że dowiedziała się o tym z telewizji – komentuje w rozmowie z money.pl Dudek.

MF zaskoczone, UE zbulwersowana

– 5 mld zł to są ogromne pieniądze. Ale koszty tej interwencji mogą być większe. A co z magazynami? Przecież na to zboże nie ma miejsca. A co ze skutkami zamknięcia granicy na inne produkty? Na taką kwotę trudno będzie też zrobić cięcia w wydatkach. Czyżby znowu czekały nas przesunięcia funduszu zdrowia? - zastanawia się ekonomista.

Łukasz Kozłowski ocenia z kolei, że w związku z zakazem tranzytu ukraińskiego zboża zastosowano tzw. opcję atomową. – To na pewno odbije się szerokim, negatywnym echem w Brukseli, a konsekwencje tego typu działań mogą być daleko idące – przestrzega.

Unia już w weekend nazwała działania jednostronne polskich władz "niedopuszczalnymi".

Także Roman Giertych, prawnik i były minister w rządzie Jarosława Kaczyńskiego widzi w całej sprawie duże zagrożenie. "Wielka klapa Kaczyńskiego. Okazało się, że jego sposób ratowania błędów rządu jest niezgodny z prawem UE. Albo więc rząd się z niego wycofa, albo będą nowe sankcje np. wstrzymanie dotacji dla rolników" - pisze na Twitterze Giertych.

MF będzie rewidować plany

Dr Dudek zwraca uwagę na jeszcze jeden szczegół. W MF właśnie finalizowane są prace nad Aktualizacją Programu Konwergencji, który jest wysłany do Brukseli w kwietniu.

– Z doświadczenia pracy w ministerstwie wiem, że obliczenia są już w zasadzie zamknięte. A tu nagle pojawia się kolejny wydatek w kwocie 5 mld zł. To oznacza, że muszą uaktualnić ten dokument, ale nie ma już czasu. Bez rozplanowania tej kwoty w planie konwergencji można wyrzucić go do kosza. To się źle skończy – uważa ekonomista i prezes IFP.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl