Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. DSZ
|
aktualizacja

Polaków może czekać największy cios w portfele od 22 lat

Podziel się:

W nadchodzący piątek GUS przedstawi najnowsze szacunki inflacji za marzec 2022 r. Niektórzy ekonomiści spodziewają się, że wzrost cen przebije psychologiczną granicę 10 proc. Gdyby tak się stało, byłby to największy cios w nasze portfele od września 2000 r., czyli od blisko 22 lat. Co gorsza, kolejne miesiące nie będą wcale lepsze.

Polaków może czekać największy cios w portfele od 22 lat
Inflacja w najbliższych miesiącach może być w Polsce dwucyfrowa. (Getty Images, Gallo Images)

W lutym Polska zanotowała spadek inflacji do 8,5 proc. Już wtedy zadziałała Tarcza Antyinflacyjna rządu 2.0. Jej moc jednak nie okazała się aż tak duża ze względu na rosnące rynkowe ceny surowców wywołane agresją Rosji na Ukrainę.

Jaka czeka nas inflacja za marzec? GUS poda dane

Co nas czeka w marcu? W piątek GUS poda wstępny odczyt tego wskaźnika i przewidywania nie są najlepsze. - Naszym zdaniem CPI podskoczy do 10,0 proc. rdr, a głównym czynnikiem podbijającym ten wskaźnik są ceny paliw, które w marcu były o ok. 30 proc. wyższe niż w lutym - oceniają ekonomiści Santander Bank Polska.

Gdyby specjaliści banku mieli rację, oznaczałoby to, że mijający miesiąc zaserwował Polakom najwyższy skok cen od września 2020 r., kiedy to inflacja wynosiła 10,3 proc. Konsensus rynkowy w tym zakresie wynosi 9,8 proc.

Co będzie się działo z inflacją w najbliższym czasie?

Podobnego zdania są specjaliści Banku Ochrony Środowiska. Ich zdaniem w marcu w następstwie konfliktu zbrojnego na Ukrainie nastąpił skokowy (często kilkudziesięcioprocentowy) wzrost cen surowców (ropa naftowa, gaz, ziemny, węgiel, zboża).

"Podażowy szok cenowy na rynku surowców (...) już od marca silnie podbił ceny paliw do środków transportu, co skokowo podwyższy wskaźnik inflacji CPI, który prawdopodobnie już w marcu ukształtuje się powyżej poziomu 10 proc." - przekonują.

Eksperci BOŚ dodają, że w średniej perspektywie postępował będzie również wzrost cen żywności przez bezpośredni efekt wzrostu cen zbóż i olejów roślinnych, a także pośrednio przez wzrost cen nawozów. Jak tłumaczą, w rezultacie najprawdopodobniej od marca przez większość kolejnych miesięcy bieżącego roku (przynajmniej w II i III kw.) wskaźnik CPI będzie przyjmował wartości dwucyfrowe.

"Szacujemy, że podażowy szok na rynku surowców przesunie ścieżkę inflacji o ponad 2 pkt. proc. w stosunku do ścieżki sprzed konfliktu na Ukrainie. W efekcie średnioroczna inflacja w 2022 r. ukształtuje się w okolicach 10 proc. wobec 7,5 proc. prognozowanych przed wybuchem wojny na Ukrainie. Zakładamy przy tym, że zgodnie z wstępnymi deklaracjami premiera Morawieckiego wszystkie elementy Tarczy Antyinflacyjnej zostaną przedłużone do końca roku" - antycypują ekonomiści państwowego banku.

Citi Handlowy: Wysoka inflacja i wysokie stopy procentowe

Z kolei Piotr Kalisz z Citi Handlowego prognozuje, że średnioroczna inflacja w Polsce w 2022 r. wyniesie ok. 9 proc., a w 2023 r. znajdzie się na poziomie ok. 8 proc. Ekonomista szacuje, że dopiero w 2024 r. wskaźnik CPI może spaść nieco poniżej 3,5 proc.

Plus jest taki, że nasza gospodarka ma zachowywać się względnie dobrze na tle innych gospodarek.

- Wszystko zależy od energii, a to komponent bardzo zmienny. Zakładamy, że tarcze antyinflacyjne będą przedłużone do końca roku – na razie nie zakładamy ich rozszerzenia, ale nie można tego wykluczyć. W związku z tym prognozujemy, że – pomimo wzrostu cen paliw – średnioroczna inflacja w tym roku znajdzie się w okolicy 9 proc. Scenariusz ten nie zmienił się znacząco wobec naszych prognoz sprzed miesiąca. To, co się zmieniło, to podniesienie ścieżki inflacji na 2023 r. Ze względu na tarcze i obecne uwarunkowania gospodarcze zakładamy, że podwyżka cen gazu na początku przyszłego roku będzie bardzo duża. Zakładamy zatem, że w 2023 r. CPI średnio wyniesie około 8 proc. W 2024 r. inflacja może spaść w okolice nieco poniżej 3,5 proc. - powiedział ekonomista.

Według niego jest jasność co do tego, że inflacja będzie wysoka i to przede wszystkim ze względu na wysokie ceny paliw. Inflacja bazowa też jest podwyższona, ale nie jest to nic nowego.

- Przez cały ubiegły rok widzieliśmy wzrost inflacji bazowej i mimo, że drożejąca energia również odpowiadała za wzrost CPI, to najbardziej niepokojący był wzrost inflacji bazowej. Teraz, przez najbliższe dwa-trzy miesiące, wciąż możemy obserwować tendencję wzrostową inflacji bazowej, ale wraz ze spowolnieniem gospodarczym jest szansa, że w drugiej połowie roku ten trend się odwróci - dodał kilka dni temu w rozmowie z PAP ekonomista Citi.

Co więcej prognozuje on, że po spadku wskaźnika CPI w lutym do 8,5 proc., w marcu inflacja w ujęciu rok do roku wzrośnie do 9,8 proc. Zaznacza jednak, że niepewność dotycząca ostatecznego wyniku jest bardzo duża.

"Nie można wykluczyć inflacji zauważalnie powyżej 10 proc. To coś, co już jest wpisane w bazowe scenariusze i nie powinno wywierać większego wpływu na RPP. Dla Rady kluczowe będzie to, w jakim tempie inflacja będzie spadać w średnim terminie" - zaznaczył.

Stopy procentowe na 5,5 proc.?

W swoim bazowym scenariuszu makroekonomicznym Kalisz zakłada, że w najbliższych miesiącach Rada Polityki Pieniężnej będzie podnosić stopy procentowe po 50 pkt. bazowych, aż stopa referencyjna znajdzie się na poziomie 5,5 proc. Ekonomista zaznacza jednak, że jest możliwość, iż w którymś momencie Rada wyhamuje z tempem podwyżek, przechodząc na ruchy po 25 pkt. bazowych.

- Biorąc pod uwagę zagrożenia związane ze wzrostem pewnie byłoby to nawet wskazane. Niemniej, ze względu na siłę rynku pracy – mamy bezrobocie na poziomie ok. 3 proc., a płace rosną w 10-proc. tempie i nie widać, żeby realne płace istotnie spadały – a także solidny wzrost gospodarczy w I kw., Radzie przybywa argumentów za podwyżkami stóp. Gdyby nie silny rynek pracy i mocne dane z początku roku być może można by zakładać, że RPP będzie chciała powoli wygaszać cykl podwyżek, zaakceptuje wyższą inflację w oczekiwaniu na wyhamowanie gospodarki - powiedział ekonomista.

- Wszystko wskazuje jednak na to, że skala przegrzania gospodarki w ostatnich miesiącach była na tyle duża, że Rada musi podnieść stopy wyżej, niż wcześniej zakładała. Wydaje się, że RPP już zaakceptowała, że podwyżki nie skończą się na poziomie 4-4,5 proc., jak wcześniej sugerowano - dodał.

Zdaniem ekonomisty, w przyszłym roku możliwe są obniżki stóp procentowych.

- Będzie to moment, kiedy gospodarka mocniej wyhamuje i pojawi się perspektywa spadku inflacji. Nie uważam, że stopy powinny zatrzymać się na poziomie 5,5 proc. – to dość wysoki poziom i wydaje się, że gdyby nie to, że inflacja systematycznie zaskakuje in plus, nikt nie rekomendowałby podwyżek do tego poziomu - powiedział.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl